Siri w samochodach - czy to już ostatni etap dominacji standardów Apple?
W pierwszym kwartale przyszłego roku w amerykańskich salonach samochodowych pojawią się Chevrolety Spark i Sonic zintegrowane z Siri. To pierwsze potwierdzone modele, jednak Apple już podczas WWDC zapowiedział współpracę z większością koncernów motoryzacyjnych. Oczywiście to tylko element dodatkowego wyposażenia pojazdów, ale warto zwrócić uwagę na siłę oddziaływania pomysłów firmy z Cupertino.
Integracja Siri z samochodami nie będzie czymś nadzwyczajnym, to wkońcu tylko połączenie zestawów głośnomówiących, sterowania z kierownicy, komputera pokładowego i samego asystenta Siri. W tych samochodach informacje z Siri będą wyświetlane na wyświetlaczu samochodu, a nie w samym iPhonie. To zwiększy bezpieczeństwo podczas korzystania z Siri. Warto pamiętać, że już dziś przez Bluetooth wysyłane są informacje o odtwarzanym utworze czy dane osoby dzwoniącej. W nowym pomyśle będzie to rozbudowane o inne informacje z Siri poza tymi wymagającymi otworzenia strony internetowej.
Skoro to nie jest żadna rewolucja to dlaczego warto o tym wspominać? Chodzi o fakt jak wiele firm zwraca uwagę na współpracę ze sprzętem Apple. Firma z Cupertino od lat idzie pod prąd w stosunku do wszystkich innych producentów gadżetów elektronicznych, wypracowując własne standardy, które najczęściej nie są kompatybilne z innymi. Siri to nowy asystent głosowy i rozwiązanie, które prawdziwą integrację z zewnętrznymi produktami ma dopiero przed sobą. Tutaj pole do popisu będzie dopiero w przyszłości. Dziś jednak na bazie doświadczeń z innym produktem Apple'a - starym złączem Dock, możemy przekonać się o sile rozwiązań amerykańskiej firmy.
W samochodach i radiach samochodowych dostępne były stacje dokujące i złącza USB przystosowane do odbioru iPoda. Złącza te pojawiały się także w tysiącach sprzętów audio. Nawet Samsung produkując swoje stacje dokujące, aspirując do miana audiofilskich nie mógł sobie pozwolić na pominięcie złącza Dock oraz standardu AirPlay.
Na rynku zdecydowanie łatwiej znaleźć dziś sprzęt, który bezprzewodowo odtwarza muzykę ze sprzętu Apple, niż z telefonów z Androidem. Smaczku dodaje fakt, że to wszystkie firmy produkujące te gadżety płacą Apple'owie za licencjonowanie standardu i możliwość umieszczenia na pudełku znaczna "made for iPhone".
Postawa Apple w stosunku do wypracowanych globalnie standardów jest dość arogancka, ale jak widać do tej pory wszyscy producenci akcesoriów nie buntują się zbytnio na nowe pomysły, jak chociażby zmianę złącza. Dla twórców gadżetów i stacji dokujących użytkownicy Apple to żyła złota. Na większości branżowych imprezach wydzielane są specjalne hale, na których pokazywany jest sprzęt stworzony tylko i wyłącznie pod iUrządzenia.
Liczę jednak, że w dobie bezprzewodowych standardów to panowanie Apple skończy się dla dobra użytkowników. Kiedy do sprzętu nie trzeba już dodawać dodatkowych złączy, a wystarczy licencjonowanie oprogramowanie to na rynku powinno pojawić się więcej urządzeń uniwersalnych. Także fakt, że pojedyncze modele telefonów Galaxy sprzedawane są w milionach sztuk zmuszą do tworzenia akcesoriów także pod te urządzenia.
Dla użytkowników Apple'a ta łatwa dostępność sprzętów współpracujących jest dużą zaletą, ale miło byłoby gdyby konkurencyjne sprzęty też wreszcie mogły się pochwalić takimi rozwiązaniami na dużą skalę.