Eurogamer wchodzi do Polski - podniesie prestiż naszego rynku gier
Eurogamer to jeden z najważniejszych serwisów od lat, skupiony w mocnej grupie, która zawiera w sobie także m.in. najbardziej ceniony branżowy serwis GamesIndustry. Od paru lat twórcy Eurogamera ruszali z kolejnymi edycjami regionalnymi i wygląda na to, że teraz na oku mają także Polskę.
A wiem o tym, ponieważ przed kilkoma dniami na Facebooku ruszył oficjalny fanpage polskiej edycji serwisu. Warto przy tym dodać, że fanpage zrobiony w niezwykle ciekawym i profesjonalnym stylu - choć o Eurogamer.pl nie ma tam prawie słowa, ktoś poświęcił sporo czasu na żartobliwe przedstawienie historii gier, graczy i Eurogamer.net.
Załoga Eurogamera musiała zapewne zauważyć rosnącą pozycję Polski w świecie twórców gier komputerowych. Na dziś mamy nad Wisłą co najmniej cztery studia, o których jest dość głośno na zachodzie: Techland, People Can Fly, CD Projekt RED oraz City Interactive. A przecież gdzieś tam w tle przewija się m.in. Reality Pump. W tej sytuacji dobrze jest mieć kogoś na miejscu, kto będzie trzymał rękę na pulsie.
Nie wątpię również, że Eurogamer dość starannie analizował sytuację na polskim rynku serwisów o grach. Witryna w swojej konwencji stanowi swego rodzaju połączenie idei serwisu kompletnego w stylu Gry-OnLine i luźnej, blogowej formy (jak na przykład na GameZilli). Eurogamer najwyraźniej wierzy, że znajdzie dla siebie miejsce wśród dość licznej konkurencji zdecydowanie zdominowanej przez krakowskiego molocha.
Zastanawiam się też kto dokładnie stoi za polską edycją Eurogamera. Polityką serwisu jest zatrudnianie w regionalnych edycjach dziennikarzy z danego kraju. Ciekawi mnie jednak czy będą to jakieś zupełnie nowe twarze, dawno zapomniane legendy polskiego dziennikarstwa na temat gier, młodzi gniewni z polskiego internetu czy też redaktorzy, którzy "z niejednego pieca już chleb jedli", co w tej akurat branży jest niemalże standardem, ponieważ kolejne serwisy padają jeden za drugim, a i sami redaktorzy z racji wykonywanego zawodu lubią kłócić się między sobą zupełnie jak dzieci.
W ramach przestrogi Eurogamerowi warto przypomnieć, że polscy gracze raczej w nosie mają rozmaite licencje i autorytety zza granicy. Większość z nich bardziej interesuje zresztą grafika nowego Call of Duty, niż branżowe ploteczki (nie należy ich winić, to zupełnie zdrowe podejście). Najbardziej spektakularną klapą był chyba licencjonowany GameStar, który zupełnie nie podołała marce CD-Action - i to mimo głośnej kampanii, dobrych pełniaków, całkiem wysokiego poziomu pisma i aż... dwukrotnej próby szczęścia.
A, co mi tam. Zdradzę Wam, że o polskim Eurogamerze myślałem już parę lat temu i nawet proponowałem ówczesnej ekipie, że wraz z moim serwisem o grach (Playback.pl - niegdyś e-zin, obecnie podumierający portal, za to dużo fajnych wspomnień) i redakcją z chęcią poprowadzimy coś na kształt Eurogamer.pl. Niestety, wówczas taką inicjatywą nikt jeszcze nie był zainteresowany.
Cieszę się jednak, że po latach Eurogamer wkracza do Polski, bo podnosi to też (troszkę) prestiż naszego rynku gier. Mam nadzieję, że serwis dzięki swoim koneksjom będzie w stanie serwować nam jakieś ekskluzywne materiały, a także skuteczniej eksportować polskie wieści na Zachód. No i że mimo wszystko pojawią się w nim jakieś nowe, charyzmatyczne twarze!