REKLAMA

Rośnie liczba fotoradarów. Pora by kierowcy sięgnęli po swoje smartfony

17.08.2012 08.35
Nawigacja w smartfonie może nas skutecznie ochronić przed rosnącą liczbą fotoradarów
REKLAMA
REKLAMA

Rząd łata braki w budżecie jak tylko potrafi, co już tradycyjnie przekłada się na intensywniejsze sięganie do naszych kieszeni. Aktualnie wdrażanym innowacyjnym rozwiązaniem, które ma zasilić kasę państwa jest drastyczne zwiększenie liczby fotoradarów. Od 1 stycznia 2013 r. na polskich drogach będzie działać aż 400 fotoradarów (obecnie jest ich 70) Głównej Inspekcji Transportu Drogowego oraz ponad 100 straży miejskiej. Czy kierowcom pozostaje już tylko “zdjęcie nogi z gazu”? Niekoniecznie. Wystarczy, że pójdą oni z duchem czasu i wykorzystają siłę drzemiącą w smartfonach.

Od kilku tygodni trwają prace związane z montażem nowych urządzeń do pomiaru prędkości. Znienawidzone przez kierowców fotoradary potrafią się często przyczynić do znaczącego nadszarpnięcia budżetu jak i zdobycia niechcianych punktów karnych. Czy zatem ze wzrostem liczby tych urządzeń na naszych drogach powinniśmy przygotować się na zwiększoną liczbę mandatów?

Na szczęście nie. W starciu pomiędzy kierowcami, a przymierzem policji z Główną Inspekcją Transportu Drogowego zaczyna dochodzić do prawdziwego wyścigu zbrojeń. Instytucje rządowe mają swoje technologiczne zabawki w postaci nowych fotoradarów, ale kierowcy nie pozostają w tym starciu bez szans. Okazuje się, że smartfon z zainstalowanym odpowiednim oprogramowaniem, pozwala na wybranie trasy, na której jest mniej kontroli radarowych, co z kolei pozwoli nam na szybsze i bezproblemowe dotarcie do celu.

Specjaliści z firmy NaviExpert sprawdzili aktualną liczbę fotoradarów na popularnych trasach, prowadzących z największych polskich miast do najczęściej wybieranych wakacyjnych kurortów. Okazuje się, że najbardziej narażeni na kontakt z policją lub fotoradarami są kierowcy, którzy podróżują najpopularniejszymi trasami – najczęściej są to główne drogi.

Osoby tworzące analizę w firmie NaviExpert podliczyły liczbę fotoradarów na popularnych wakacyjnych trasach. Test przeprowadzono w okresie 27 lipca do 9 sierpnia na podstawie danych pochodzących z bazy, która jest stale aktualizowana zarówno przez pracowników NaviExperta jak i przez rzeszę aktywnych użytkowników tego systemu nawigacyjnego.

W lipcu zgłoszono ponad 100 tys. ostrzeżeń dotyczących zarówno fotoradarów jak i kontroli policyjnych, ale również wypadków, niebezpiecznych miejsc oraz remontów. Analitycy wybrali do testów dwa tryby trasy: “rekomendowany” (który pozwala na omijanie zakorkowanych odcinków tras, ale tylko drogami dobrej jakości) i “drogami głównymi”. Wynik okazał się być bardzo czytelny, a najbardziej narażeni na kontrole drogówki i zdjęcia z fotoradarów byli kierowcy, którzy podróżowali najpopularniejszymi trasami.

Oto wyniki analizy:
1) Podróżujący drogami głównymi z Katowic do Gdańska mogą spodziewać się aż 48 fotoradarów i 9 kontroli drogowych, a gdy wybiorą alternatywną trasę rekomendowaną przez NaviExpert „zaledwie” 23 fotoradarów i 2 kontroli.
2) Na kierowców jadących z Warszawy do Giżycka czeka 15 fotoradarów, gdy wybiorą trasę prowadzącą drogami głównymi, a 7 w przypadku trasy rekomendowanej.
3) Aż 19 fotoradarów i 3 kontrole drogowe mniej miną z kolei kierowcy, którzy wybiorą się w podróż z Krakowa do Gdańska, jeśli zrezygnują z przejazdu trasą prowadzącą przez Łódź.

– Oczywiście zalecamy wszystkim kierowcom jazdę zgodną z przepisami ruchu drogowego – wówczas to, ile fotoradarów, czy kontroli drogowych będą mijać, nie będzie miało dla nich znaczenia. Jednak, niestety – wielu kierowców przekracza dozwoloną prędkość, hamując później gwałtownie, gdy zauważają kontrolę czy fotoradar, co może być przyczyną wypadku. Co więcej – często prowadzący samochody nie mają nawet świadomości, jakie ograniczenie prędkości obowiązuje na danym odcinku i przezornie bardzo zwalniają, stwarzając zagrożenie na drodze. Dlatego wybierając się w podróż – warto wcześniej sprawdzić, jak będzie wyglądać nasza trasa – tłumaczy Paweł Kozłowski, Prezes Zarządu NaviExpert.

Jak łatwo zauważyć na powyższych przykładach, czasem wystarczy odpowiednia znajomość posiadanego urządzenia i potencjału w nim drzemiącego. Wielu użytkowników czasem nie zdaje sobie sprawy z tego jak olbrzymie możliwości skrywa posiadany przez nich smartfon.

O wykorzystaniu urządzeń z Androidem oraz iOS jako nawigacji satelitarnej pisałem ostatnio przy okazji testu aplikacji NavFree, który cieszył się Waszym dużym zainteresowaniem. Osoby, które przegapiły ten tekst zachęcam do lektury. Oczywiście aplikacja ta nie posiada takich rozbudowanych funkcji jak wspomniany NaviExpert, ale na to jest również sposób.

W pierwszym odcinku cyklu artykułów “Aplikacje dobre bo polskie” zrecenzowałem program Korkosfera.pl, który pozwala na śledzenie różnych utrudnień, które mogą nas spotkać na trasie. W przypadku gdy nie chcecie opłacać abonamentu w programach nawigacyjnych, możecie skorzystać z duetu NavFree + Korkosfera.pl. Dzięki tym dwóm aplikacjom unikniecie nowych fotoradarów oraz zawsze dotrzecie do celu.

Jak już jesteśmy w temacie mobilnych programów nawigacyjnych, to jeszcze na sam koniec przypomnę, że AutoMapa doczekała się publikacji w sklepie Google Play, a więcej na ten temat napisał dla Was Tomek.

źródło: informacja prasowa NaviExpert, regiomoto.pl, rp.pl

 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA