Merida Waleczna, czyli Brave już w polskich kinach. Czy warto iść na nowy film Pixara?
O Meridzie Walecznej (ang. tytuł Brave) pisaliśmy przy okazji jej debiutu na srebrnym ekranie za oceanem, jednak w piątek obraz ten miał swoją premierę w naszym kraju. Dlaczego na technologicznym blogu recenzujemy animowany film? Przede wszystkim ze względu na jego twórców - Pixar to najbardziej technologiczna wytwórnia filmowa na świecie. Czy znów mamy do czynienia ze świetnym filmem od twórców Toy Story, Gdzie jest Nemo oraz Aut?
Amerykański wynik finansowy tej produkcji nie jest może rewelacyjny, choć po pierwszym weekendzie Pixar triumfował w Box Office, tak jak w przypadku 12 poprzednich filmów pełnometrażowych wyprodukowanych przez Pixar. Teraz film Disney Pixar będzie zbierał żniwa na całym świecie. Skończyła się Olimpiada, więc czas na animowane zawody w strzelaniu z łuku.
Każdy kto oglądał już kiedyś animacje Pixara wie czego może spodziewać się po Meridzie Walecznej – wzruszająca historia będąca połączeniem filmu przygodowego, komedii, kina akcji i dramatu, wszystko przeniesione do świata stworzonego przy pomocy komputerowej animacji. Brave (oryginalny tytuł zdecydowanie bardziej oddaje klimat filmu) od pozostałych filmów Pixara wyróżnia fakt, że po raz pierwszy główną bohaterką jest kobieta. To także dopiero trzeci film Pixara (po Iniemamocnych oraz Odlocie), w którym główne postaci to ludzie .
Jednak to właśnie w Meridzie Walecznej tych ludzkich postaci widać znacznie więcej niż dotychczas i to zdecydowanie potwierdza to prawdziwy technologiczny majstersztyk studia Pixar. Animacja bohaterów jest fantastyczna. Przez cały film trudno zdjąć wzrok z rudych i kręconych włosów głównej bohaterki, gdyż wyglądają wprost fenomenalnie.
Nie dziwię się, że prace nad produkcją tego filmu trwały latami. Studio zadbało o każdy szczegół, a komputerowa animacja w tym filmie jest doprowadzona do perfekcji. W scenach z malowniczymi widokami Szkocji można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z rzeczywistymi pejzażami. Ruch włosów głównej bohaterki, broda jej ojca, mokra sierść niedźwiedzicy to tylko niektóre detale, które pokazują jak wysoko Pixar podnosi poprzeczkę w dziedzinie animacji. Zarówno twórcom Epoki Lodowcowej, jak i studiu Dreamworks jeszcze daleko do takich dokonań. To co widzimy na ekranie jest po prostu niezwykle realne.
Nie można też narzekać na efekty trójwymiarowe. Są miłym dodatkiem, który dopełnia świetną animacje. Ważne, że twórcy nie starali się na siłę dodawać scen, które miałyby sztucznie chwalić możliwości 3D. Mamy tu do czynienia z filmem z głębią.
Brave to pierwszy film, który w kilkunastu kinach na świecie emitowany jest z nowym dźwiękiem w systemie Dolby Atmos. Ścieżka dźwiękowa tego filmu jest wprost fenomenalna. Nawet podczas zwykłego seansu odgłosy w lesie, strzały są fantastyczne – sam jestem ciekaw jak to wypada w dobrze nagłośnionej sali i w systemie ze 128 indywidualnymi ścieżkami audio. Nie mogę się doczekać wersji na Blu-ray, by posłuchać przestrzennego dźwięku w domowym zaciszu.
Pod względem realizacyjnym Brave to arcydzieło i prawdziwy pokaz siły Pixara – jest jeszcze lepiej, niż było w ubiegłych latach, a przecież pamiętamy Toy Stroy 3, Odlot, czy Auta 2 - filmy perfekcyjne w dniu swoich premier. W przypadku fabuły Brave czuć jednak lekki niedosyt. Oczywiście jak każdy film Pixara, Brave porusza, moralizuje, śmieszy, ale całość wydaje się być trochę za krótka. W skali 1-10 przyznałbym mu 8 punktów za historię. Nie można się przyczepić do polskich dialogów oraz dubbingu. Reżyser Wojciech Paszkowski wraz z ekipą wykonali robotę równie dobrą co ekipa z Pixara.
Film jest zdecydowanie warty uwagi zarówno małych i dużych widzów. Zachwycać się jednak będą przede wszystkim miłośnicy animacji i kunsztu Pixara. Brave nie stanie się raczej filmem kutlowym, za to na pewno na długo pozostanie w pamięci.
P.S. Fani byłego właściciela Pixara powinni obejrzeć film do samego końca, do napisów końcowych