Przestrzeń, widzę przestrzeń! Czyli zabawa ze 170 milionami użytkowników Google+
Miałam nie narzekać. Czytelnicy tego nie lubią, właściciel Spider’s Web tego nie lubi, a ja powinnam pisać pozytywnie. Próbuję, naprawdę. Widząc jednak odświeżone Google+ nie mogę nie zauważyć, że Google cały czas traktuje masowe, popularne już przecież usługi jako poletko do eksperymentów i sprawdzania reakcji. Tak jest z Google+. Serwis doczekał się poważnych zmian i kompletnego odświeżenia, jednak nie jest jeszcze gotowy. Google+ straszy pustą, białą przestrzenią, która wygląda okropnie, na panoramicznych monitorach jest wręcz absurdalna, a według Vica Gundotry, człowieka odpowiedzialnego za zmiany, została wprowadzona celowo. Bo w tym miejscu w przyszłości dostaniemy nowe dodatki, usługi, czy co tam Google wymyśli.
Nie zmienia to faktu, że na razie nowe Google+ straszy przestrzenią, która aż błaga o zapełnienie. Niektórzy użytkownicy już sprytnie wyliczyli, że teraz właściwa treść, czyli posty, zajmują niecałe 27% ich ekranów, a reszta to albo nawigacja, albo puste pola. Pola, które w przypadku osób, które nie używają GTalka na Google+ pozostają puste. Chat znika przy skalowaniu przeglądarki i to jedyna jego zaleta.
Miejsce po prawej stronie ma docelowo zostać zajęte przez coś. Przez co? Nie wiadomo dokładnie, ale obstawiałabym konwersacje, może powiadomienia z aplikacji, może reklamy i inne tego typu rzeczy. Nie wiem też, jak będzie się to prezentować, jednak jedno nie ulega wątpliwości: Google zdecydował się na wypuszczenie aktualizacji niepełnego interfejsu.
Nie chodzi o to, czy nowe Google+ jest ładne, czy nie. Osobiście nie podoba mi się przerost formy nad treścią, nowy styl obramowań, za to sposób wyświetlania filmów i grafik jest świetny i nowoczesny. Podobają mi się też nowe profile, które małpują Timeline, ale w mniej inwazyjny sposób. Za to moją frustrację wywołują szerokie belki po bokach, nieadekwatnie duże w stosunku to strumienia. Strumienia, który wyświetla domyślnie 1 post na raz... Oddalenie niewiele pomaga. Mam wrażenie, że na właściwe treściwe Google+ patrzę teraz przez małe okienko, które na dodatek użyte jest tylko w połowie. Uważam, że niepotrzebnie skopiowano od Facebooka i przyklejono go na stałe (chociaż to zapewne mądry plan spopularyzowania go), a nie skupiono się na tym, by eksponować treść. W ogólnym rozrachunku to na Facebooku treść jest teraz ważniejsza i lepiej widoczna. To moja opinia - wiem, że wielu użytkowników jest zachwycona nowym Plusem, tak samo jak niektórzy mocno narzekają. Jednak może do zmian da się przyzwyczaić i nie wykluczam tego. Poza tym to wciąż wersja rozwojowa.
Właśnie. Wersja rozwojowa, czyli praktycznie testowa, dla 170 (według Google’a) milionów osób. 170 milionów użytkowników dostało interfejs, o którym sami twórcy mówią, że jest niepełny.
Albo Google nie chce przeciążać tych 170 milionów użytkowników dodatkowymi boksami i layoutem jednocześnie, albo nie pomyślał, że puste miejsce wkurzy te 170 milionów, z których pewnie co najmniej połowa jest geekami świadomymi nieumiejętnego wykorzystania przestrzeni, albo po prostu wciąż uważa, że nie zauważymy takiego marnotrawstwa.
Tylko to pierwsze wytłumaczenie mogłabym wybaczyć.