REKLAMA

Orange straszy - wkrótce wrócą limity w dostępie do internetu

W czwartek, w Rzeczpospolitej pojawiła się rozmowa z Maciejem Wituckim, szefem Telekomunikacji Polskiej zarządzającej od kilu dni już tylko jedną marką - Orange. Warto przeczytać całość wywiadu, ponieważ dowiemy się z niego, że netbook jest dziś atrakcyjniejszy od tabletu, że Nokia to synonim telefonu komórkowego oraz o zapowiedzi internetu z prędkościami powyżej 100 Mb/s. To jednak nie wszystko - prezes TP straszy nas, że internet,jaki znamy, wkrótce się skończy.

Orange straszy – wkrótce wrócą limity w dostępie do internetu
REKLAMA

W ciągu 5 najbliższych lat do internetu stacjonarnego mają powrócić limity, czyli to, co pamiętają użytkownicy posiadający chociażby Neostradę jeszcze pięć lat temu. To trochę przerażające, że firma zarządzająca w Polsce nie tylko usługami, ale także całą infrastrukturą „grozi” powrotem do takiej sytuacji zamiast starać się inwestować by uniknąć tej konieczności.

REKLAMA

W zapowiadanej przyszłości stacjonarne łącza o prędkości kilkudziesięciu Mb/s będą ograniczone do 100-150 GB miesięcznie z opcją wykupienia dodatkowego transferu, tak jak ma to miejsce w przypadku internetu mobilnego. Trudno uważać, że to dobra droga - w końcu to powrót do przeszłości. Użytkownicy zdecydowanie oczekują pojawienia się na rynku mobilnych szybkiego internety ze znacznie większymi limitami transfer, a nawet i brakami limitów - tak, by w miejscach o ograniczonym dostępie do łącza stacjonarnego można było korzystać z internetu mobilnego.

Co więcej, wprowadzenie limitów wcale nie jest idpowiedzią na  wzmożne piractwo. Jeszcze parę lat temu duże prędkości były głównie rajem dla miłośników torrentów pobierających terabajty danych każdego miesiąca. Teraz operatorzy skarżą się na usługi VOD i telewizję internetową, którą sami oczywiście oferują, a która generalnie powinna być oferowana na innych zasadach niż reszta opłacanego łącza.

Problem zwiększonego ruchu w sieci oczywiście nie jest wydumany, czy wymyślony przez szanownego prezesa. Dotyczy on powoli wszystkich rozwiniętych krajów - wystarczy przypomnieć odłączenie posiadaczy Samsung Smart TV od internetu w Korei Południowej; także w innych krajach internet bez limitów posiada ukryte bariery, a operatorzy zachęcają listownie do zaprzestania pobierania zbyt dużej ilości danych.

Pytanie jednak, czy problemem tym należy obciążać użytkowników? Internet znacząco staniał w ciągu kilku lat, następnie została podniesiona jego prędkość. Dziś decyzja o zakupie Neostrady, czy innej usługi bazującej na tej infrastrukturze podejmowana jest najczęściej w zależności od możliwości operatora w danym miejscu, a nie ceny. Różnica pomiędzy 2 Mb/s, a 20 Mb/s w Neostradzie przy umowie na 24 miesiące wynosi niecałe 15 złotych miesięcznie. Kilka lat temu znacznie większe różnice występowały między łączem 512 kb/s a 1 MB/s.

To populistyczne stwierdzenie, ale bycie operatorem czy właścicielem infrastruktury chyba zobowiązuje do dbania o nią i jej rozwój. Polscy operatorzy starają się na ograniczonym terenie oferować nowoczesne technologie, jednak może warto byłoby odczekać trochę, poczynić odpowiednie inwestycje i wtedy zaoferować użytkownikom internet bez limitów.

REKLAMA

Operatorzy powinni sobie zdawać sprawę z tego, że w niedalekiej przyszłości 50-100 Mb/s łącze w domu będzie musiało być standardem dla zapewnienia właśnie dostępu do serwisów VOD w jakości HD, jednoczesnego korzystania ze streamingu muzyki oraz swobodnego  surfowania po sieci. Przy takim użytkowaniu 100 GB zostanie wykorzystana bardzo szybko, nie wspominając, że dla piratów dziś są to dwa filmy Blu-ray.

Oby internet bez limitów tak szybko się nie skończył. Ograniczenia na pewno nie wyjdą mu na dobre.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA