Zwykłe telefony wciąż ważne dla Nokii
Trudno nie dostrzec o czym od dłuższego czasu mówi (i pisze) cały świat zainteresowany telefonami komórkowymi i na czym skupiają się producenci – smartfony, smartfony i jeszcze raz smartfony. Coraz szybsze procesory z coraz większą ilością rdzeni, większe ekrany z rozdzielczością, która w wielu przypadkach dawno przekroczyła już rozdzielczość naszych niedawnych komputerów czy gigantyczne zasoby pamięci RAM, ukryte w urządzeniach, które mieszczą się w naszej kieszeni. Być może właśnie to rozpala wyobraźnię klientów oraz w dużej mierze napełnia konta firm zajmujących się produkcją telefonów, ale nie można zapomnieć o jednym – rynek nieco już dziś pogardzanych „zwykłych” telefonów komórkowych jest w dalszym ciągu gigantyczny, a smartfony – cóż, w najbardziej rozwiniętych krajach ich udział wynosi maksymalnie około 50% (co i tak jest wynikiem wyjątkowym i rewelacyjnym), a w większości przypadków nie przekracza 20-30%.
Owszem, być może kiedyś doczekamy się dnia, kiedy przychodząc do operatora lub sklepu z elektroniką, nie będziemy mieć już w ogóle wyboru pomiędzy telefonem „smart” a „nie-smart” i wybierać będziemy wyłącznie pomiędzy smartfonami z wyżej lub niższej półki cenowej. Na razie jednak nic nie zapowiada, aby stało się to faktycznie w najbliższej przyszłości, o czym nie zapomina część producentów, w tym m.in. Nokia, która swoim najnowszym przejęciem stara się zapewnić swoim produktom skierowanym do mniej wymagających użytkowników, jak największą popularność i najwyższą pozycję na rynku.
Przejęciem niewielkiej norweskiej firmy Smarterphone AS, stojącej m.in. za stworzeniem pełnoprawnego systemu operacyjnego dla… tzw. „featurephone’ów”, Nokia po raz kolejny udowodniła, że plotki na temat prac trwających nad przygotowaniem nowej generacji oprogramowania właśnie dla prostszych telefonów nie są wcale bezpodstawne. Wtedy jednak znaliśmy wyłącznie jego nazwę (a i do tego prawdopodobnie wyłącznie roboczą) - Meltemi, bez żadnych gwarancji, że w obliczu niemal całkowitej transformacji i wybrania Windows Phone, jako swojego głównego systemu, Finowie będą zdecydowani na dalsze rozwijanie platformy S40 lub jego następców. Dziś można uznać to już za praktycznie pewne – mało kto decyduje się na tego typu inwestycje, wiedząc, że nie będą one do niczego potrzebne. Wcześniejszy profil przejętego Smarterphone AS nie daje też zbytniego pola do manewru i domysłów – rozwiązania tej firmy raczej nie będą w stanie wnieść zbyt dużo do działalności związanej z mobilnym systemem Microsoftu.
Teoretycznie jednym z potencjalnych przyszłych kierunków Nokii było wspominane w całkiem niedawnych plotkach odsprzedanie całego działu zajmującego się produkcją smartfonów właśnie gigantowi z Redmond i skupienie się na produkcji wyłącznie prostszych telefonów, jednak firma dość szybko zdecydowała się na zdementowanie tych pogłosek po raz kolejny, w rezultacie nie pozostawiając praktycznie żadnych wątpliwości. Windows Phone w wersji obecnej nie może trafić na słabsze (przez co i tańsze) urządzenia, a jego wersja mająca to umożliwić (Tango, premiera prawdopodobnie w pierwszej połowie tego roku), nie umożliwi tego w takim wymiarze, w jakim chciałaby tego wciąż licząca się na tym rynku Nokia. Nie wiadomo ile czasu zajmie Microsoftowi wersji systemu, która będzie w stanie w pełni konkurować chociażby z Androidem, który jest w stanie (z różnym skutkiem) działać na telefonach z praktycznie każdej półki cenowej.
Dlaczego dla Nokii jest to aż tak istotne? To właśnie rosnąca (20% kwartał do kwartału) sprzedaż tańszych urządzeń, nawet pomimo znacząco niższej marży, pozwoliła fińskiemu producentowi wydźwignąć się przynajmniej częściowo z kryzysu, w którym znajdował się on przez długie miesiące. I nawet mimo braku urządzeń z Windows Phone oraz spadającej sprzedaży smartfonów z Symbianem, kwartalna strata zmniejszona została z kilkuset do zaledwie kilkudziesięciu milionów euro, w dużej mierze właśnie dzięki zyskom płynącym z ogromnej sprzedaży prostszych „słuchawek”.
Nokia mogłaby wprawdzie nie przejmować się terminem, w którym ostatecznie zaprezentuje światu następcę S40, zwłaszcza w sytuacji, kiedy mogłoby się wydawać, że cała walka przeniesiona została na pole smartfonów i Finowie mogą spokojnie jeszcze przez długi czas walczyć właśnie tym prostym systemem. Rzeczywistość jest jednak nieco inna i coraz wyraźniej po piętach dotychczasowemu liderowi depcze Samsung. W klasyfikacji ogólnej nie udało mu się jeszcze wprawdzie zająć pierwszego miejsca, ale na najważniejszych dla tego typu sprzętów rynkach (m.in. indyjskim), gdzie do tej pory nie odgrywał większej roli, z kwartału na kwartał zdaje się zyskiwać popularność.
Jedyne zagrożenie dla Meltemii (lub jakkolwiek nazywać się będzie prosty system Nokii)? Nie wiadomo jak bardzo klienci faktycznie potrzebują nowego wydania takiego systemu operacyjnego. Bez wątpienia przy jego tworzeniu przyświecać będzie zasada „interfejs prostego telefonu, przy możliwościach zbliżonych do smartfonu” (mniej więcej taki opis umieścił na swoich stronach Smarterphone AS), ale czy naprawdę tanie telefony z S40 nie oferują nam praktycznie tego samego? Za ich pomocą możemy przeglądać internet, odbierać pocztę czy zagrać chociażby w Angry Birds. Jak dużo więcej można wymagać od „zwykłego telefonu”?
Jeśli jednak takie rozwiązanie się przyjmie, Nokia będzie mogła prawdopodobnie jeszcze przez co najmniej kilka lat skutecznie dzielić i rządzić na rynku, który będzie w stanie przynieść jej wymierne korzyści finansowe.