Internet nie należy do ludzi, tylko do reklam i marketingu
Masowe protesty przeciw ACTA, SOPA i PIPA pokazały, że internauci mocno utożsamiają się z siecią i traktują ją jak własną. Jednak internet nie należy do ludzi. Internet nie należy też w sumie do żadnego rządu. Internet należy do reklam: reklamodawców, rerkalmobiorców, firm, marek, PRowców i różnej maści marketingowców. Końcowy odbiorca jest tylko towarem, którego trzeba jakoś przyciągnąć i czerpać z niego materialne i niematerialne zyski. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że internet przyśpieszył ewolucję reklamową, wykreował nowe i potężne środki kontaktu i dialogu z odbiorcami i w ogóle wszystko ładnie i pięknie.
Internautom póki co to nie przeszkadza, bo przyzwyczajani jesteśmy od dawna, że reklama pojawia się wszędzie (chociaż wczoraj Przemek Pająk powiedział “nie” reklamom podczas oczekiwania na połączenie, a przecież sam od lat siedział w PR), a coraz częściej nie zdajemy sobie sprawy, że coś jest reklamą i jest opłacone. I “specjaliści od marketingu” w sieci mogą mówić, że zasady są przejrzyste, ale nie są i nie wiem, jak Wy, ale ja już nie ufam za bardzo słowu pisanemu, w które mogą wkraść się reklamy. Poza tym używam AdBlocka i czuję się z tym coraz lepiej, bo gdy przychodzi mi włączyć Firefoksa bez tego rozszerzenia to nie poznaję swoich ulubionych stron. I my, i właściciele stron, doprowadzamy do sytuacji patowej, w której reklama jest wszędzie, zalewa nas z każdej strony, a coraz częściej ukrywa się w treści. Chciałam poprosić więc z tej okazji wszystkie portale, serwisy, blogi właścicieli stron o umieszczenie przycisku, dzięki któremu będę mogła wpłacać równowartość zysku z moich odwiedzin czy coś w tym stylu.
No i chciałabym, żeby po takiej wpłacie znikały mi też wszystkie teksty sponsorowane, albo przynajmniej pojawiała się przy nich jasna i widoczna informacja “tekst sponsorowany/opłacony/ zasugerowany za podarowanie sprzętu” i w tym stylu. Wiem, że autorzy wiedzą, kiedy popełniają takie teksty. Poproszę tylko o jasne zaznaczenie w zamian za moje dobrowolnie oddane pieniądze. Oddam je też dlatego, że wiem iż wszystko kosztuje, a nie używam AdBlocka. Z czystej przyzwoitości.
Użwanie AdBlocka nie jest koniecznością, ale lubię go używać i będę, tym bardziej, ze gdy zdarzy mi się zobaczyć, jak wygląda sieć bez tego rozszerzenia łapię się za głowę z przestrachu. Dziesiątki kolorowych reklam, część z nich miga i mruga, niczym choinka, inne “pływają”, albo na wstępie zasłaniają cały ekran i trzeba odczekać kilka sekund, żeby je pominąć. Coraz częściej kilkudziesięciosekundowe wideo na portalach poprzedzone jest trzydziestosekundową reklamą...Naprawdę mam oglądać pół minuty wesołej reklamy by zobaczyć 40 sekund filmiku-relacji z katastrofy, w której zginęło wiele osób?
Przestańcie marudzić na to, że ludzie nie chcę płacić, i dajcie nam taką możliwość. Jak zamkniecie cały portal, każecie płacić i i tak będziecie umieszczać milion reklam na każdym kroku to nie dziwcie się potem, że nawet jeśli ktoś wykupi abonament na tydzień “w ciemno” to i tak go nie przedłuży. Naprawdę trudne do odgadnięcia dlaczego.
Blogerzy przestańcie krytykować AdBlocka jako narzędzia zabierającego Wam chleb od ust i jednocześnie promować Readability i inne tego typu usługi, które wycinają sam tekst i podają go w ładnej formie. AdBlock zły, takie usługi już nie?
No i jeśli będziecie traktować czytelników tylko w kategorii klików i klikalności, to nie dziwcie się, że ludzie żądają tylko klikalnych treści. Nie wszyscy jesteśmy ślepi na zagrywki poniżej pasa, czyli pisanie tekstów na zamówienie i ukrywanie tego w tajemnicy. Część z nas, i pewnie coraz większa, chętnie podzieli się kilkoma złotymi, jeśli tylko dacie taką możliwość.
Reszta internetu oszalała za to na punkcie mediów spolecznościowych. Facebook zwiększa maksymalną liczbę reklam z 6 do 7 (a jeszcze nie tak dawno było to 5), prawdopodobnie przygotowując się tym samym do IPO. Plotki mówią, że Twitter szykuje nowe strony profilowe dla firm, przypominające bardziej te z Facebooka. Na profile firmowe na Google+ wyczekiwano z wielką niecierpliwością i była to chyba najbardziej oczekiwana funkcja na portalu Google’a. Ktoś mówi, że internet należy do ludzi?
Nie, to nie są złe zjawiska, ale po prostu często nieprzemyślane i zbyt nachalne. I nie chcę złowróżyć, ale mam nadzieję, że podejście, w którym brakuje szacunku do odbiorcy w końcu się zemści.
I nie, internet nie jest nasz, bo nie potrafimy doceniać ludzi którzy go tworzą i jesteśmy roszczeniowi. I pewnie nigdy nie będzie nasz.