Najciekawsze aplikacje na Androida według Spider's Web
Po kilku latach bycia zadeklarowanym użytkownikiem iPhone'a (używałem wszystkich modeli od oryginalnego iPhone'a aż po iPhone'a 4), w 2011 r. przesiadłem się na Androida na Samsungu Galaxy SII, najpierw w wersji 2.3.1, a następnie aż do 2.3.5 (obecnie). Pierwszych kilka miesięcy z Androidem w ręku spędziłem na poszukiwaniu najlepszych aplikacji, które z jednej strony mogłyby mi zastąpić najlepsze topowe pozycje z iPhone'a, a z drugiej oferowałyby wartość dodaną związaną z widgetową specyfiką mobilnego systemu Google'a. Jakież było moje zaskoczenie, że… świetnych aplikacji na Androida jest tak niewiele.
Albo inaczej - aplikacje firm trzecich to wciąż wielka przewaga systemu iOS nad kimkolwiek z otoczenia konkurencyjnego. Samego iOS można traktować już jako nieco przestarzałego i dość nudnego, natomiast fenomenalne i wyglądające przepięknie aplikacje dostępne z App Store stanowią o jego wielkiej sile. W porównaniu do aplikacji na iOS, mobilne programy na Androida rażą brakiem spójnego UI, naprawdę dobrej kreski graficznej oraz dużo większym prawdopodobieństwem niepoprawnego działania oraz brakiem kompatybilności, co szczególnie widoczne jest w przypadku gier - zanim kupi się aplikację z Android Marketu, warto dokładnie przejrzeć jej opis w poszukiwaniu potwierdzenia, czy aby na pewno będzie mogła być włączona na naszym telefonie.
Mimo wszystko, jest w czym wybierać, szczególnie jeśli ma się na tyle determinacji by oddzielić ziarno od plewy. Wydaje się również, że na Androidzie jest więcej świetnych darmowych aplikacji niż na iOS, co powinno przypaść do gustu tym, którzy niechętnie sięgają do swoich sakiewek by kupować aplikacje mobilne. Poniżej moja lista najlepszych aplikacji na Androida, z których zdecydowana większość pojawiła się na rynku w 2011 r. To lista dość specyficzna - nie zawiera bowiem ani gier, ani tzw. aplikacji rozrywkowych, za to większość z nich przypada pod kategorię "produktywność". Tak to już jest w moim przypadku - ja smartfona używam głównie do pracy i komunikacji.
Zanim przejdę do krótkiego opisu mojego Top 10, pozwolę sobie na jeszcze dwie małe dygresje. Pierwsza dotyczy dwóch doskonałych aplikacji systemowych, których nie ująłem w swojej liście: Gmail od Google'a oraz widget zarządzania podstawowymi kontrolerami systemu (WiFi, Bluetooth, GPS, Tryb Cichy, Automatyczny Obrót) oraz powiadomienia. To dwie perły Androida - Gmail w wersji mobilnej to kwintesencja tego, czym powinien być program pocztowy, a widget zarządzania/powiadomień w TouchWiz Samsunga (ściągany ruchem palca w dół na dowolnym ekranie) to zdecydowanie najlepiej działający tego typu system ze wszystkich mobilnych systemów operacyjnych. Druga dygresja dotyczy braków. Android kuleje bardzo brakiem takich aplikacji znanych z iOS jak: Reeder (fenomenalny czytnik RSS), Flipboard (czytnik typu curation), Zite (czytnik typu curation) oraz Instagram (serwis społecznościowy oparty na zdjęciach).
Jeśli mówić o jakieś killer-aplikacji Androida, to Google+ - mobilny klient serwisu społecznościowego Google'a - z całą pewnością mógłby do takiego miana aspirować, szczególnie że przez dłuższą chwilę nie było oficjalnej aplikacji na system iOS. Szczerze mówiąc, korzystanie z Google+ jest dzięki tej aplikacji wygodniejsze na urządzeniu mobilnym niż w wersji desktopowej, a to chyba wystarczająca rekomendacja. Dodajmy do tego świetnie działający Czat oraz Zdjęcia i mamy obraz naprawdę udanej aplikacji, z którą ja osobiście mam do czynienia co najmniej kilkadziesiąt razy dziennie.
Facebooka można krytykować za zbytnią nachalność przy wdrażaniu swojego planu zmiany życia na totalnie społecznościowe, ale nie można odmówić mu umiejętności w tworzeniu świetnych aplikacji mobilnych. Obok oficjalnego klienta serwisu Facebook na Androida, Facebook Messenger jest taką aplikacją. Jej największa siła tkwi w prostocie i szybkości działania. Aplikacja to w zasadzie jedynie dwa ekrany: lista kontaktów oraz historia czatu z danym kontaktem. Jednak pod tą prostotą czai się doskonała integracja z wiadomościami Facebooka oraz bardzo dobrze działający system powiadomień systemu Android. Niby tylko tyle, a inne aplikacje typu komunikator mają z tym problem.
Mobilna przeglądarka to najważniejsza aplikacja w smartfonie. Systemowej przeglądarce w Androidzie nie można wiele zarzucić - jest prosta i szybka, więc dla znacznej większości użytkowników po prostu wystarczająca. Jednak Dolphin Browser poszerza jej możliwości o zaawansowane funkcje - szybkie wybieranie stron rysowanymi gestami, synchronizacja zakładek pomiędzy urządzeniami, obsługa dodatków, wbudowane klienty "curation" Facebooka i Twittera, opcja webzine dla wielu popularnych stron internetowych i wiele wiele innych opcji czyni z popularnego delfinka przeglądarkę wręcz bez wad.
Androidowej wersji Reedera - bez cienia wątpliwości najlepszego czytnika RSS na urządzeniach mobilnych jeszcze nie ma i nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie. Trzeba więc szukać alternatyw, które są możliwie najbliżej ideału. Ja szukałem długo i… chyba w końcu znalazłem - to aplikacja gReader Pro dostępna w Android Markecie za ok. 17,5 zł. Nie jest to idealny czytnik, ale czuć tu nieco ducha Reedera. Jak na dobrą aplikację na Androida przystało, gReeder Pro pozwala na szereg niestandardowych ustaleń, jak choćby pobranie do pamięci smartfona pełnych treści tekstów z RSS by móc je potem odczytywać offline. Poza tym jest nieźle - aplikacja jest szybka, nieźle prezentuje treści w formacie "feed" oraz jest dobrze zintegrowana w przyciskami społecznościowymi.
Obsługę RSS na Androidzie dzielę na dwie aplikacje - wspomniany powyżej gReader Pro oraz Feedly. To aplikacja, która jako jedna z nielicznych wygląda prawie identycznie na iOS, jak i na Androidzie i właśnie to… stanowi o jej głównej sile. Dodajmy do tego świetnie działające "curation", dzięki któremu lektura interesujących nas tematów nie musi kończyć się na przeglądzie RSS z Google Readera, a mamy obraz świetnie działającej usługi. Polecam też wersję desktopową, która po ostatnich zmianach wreszcie jest realnym substytutem dla natywnego Readera.
Tę aplikację odkryłem stosunkowo niedawno, ale w momencie stała się jedną z najważniejszych, o ile nie najważniejszą aplikacją na moim Galaxy SII. To aplikacja działająca w formie widgetów, która pozwala na zarządzanie oraz kontrolę tego, ile danych transferu pakietów internetowych wykorzystują poszczególne aplikacje. Dzięki Onavo nie tylko stale będziemy informowani o tym, ile transferu z naszego miesięcznego planu wykorzystaliśmy, ale również dowiemy się, które aplikacje odpowiadają za wykorzystanie naszego pakietu danych. Co więcej, z Onavo w piekielnie prosty sposób wyłączymy działanie danej aplikacji w tle, lub też ograniczymy jej działanie do zasięgu WiFi. Dzięki świetnie działającemu systemowi powiadomień, możemy liczyć na alerty, gdy któraś aplikacja staje się zbyt zasobożerna. Onavo to taki superkontroler dla naszych wydatków na internet mobilny - obowiązkowa aplikacja dla każdego posiadacza telefonu z systemem Google Android.
Aplikacji typu "to do", w każdym sklepie z oprogramowaniem mobilnym jest od zatrzęsienia, ale Any.do - niczym wcześniej Wunderlist - ma coś takiego w sobie, że chce się do tej aplikacji wracać i używać. Nie do końca potrafię wytłumaczyć dlaczego - może dzięki przepięknemu wyglądowi aplikacji, może dzięki świetnym widgetom połączonym z systemem zarządzania głosowego lub też po prostu dzięki prostocie działania i dobrej integracji ze sterowaniem głosowym - z której strony nie patrzeć, Any.do spełnia swoje zadanie w bardzo dobry sposób; na tyle dobry, że nie tęsknię zbytnio do androidowej wersji aplikacji Things, której wciąż nie ma.
Jestem już w tym wieku, że codziennie muszę dbać o dietę żeby nagle nie obudzić się z 20 kg nadwagą. Libra to jedna z tych aplikacji, które może nie wyglądają zbyt okazale, ale za to mają szereg innych zalet. W aplikacji Libra to bardzo zaawansowany moduł statystyczny, który pozwala na bardzo dokładne śledzenie zmian wagi ciała na przestrzeni dni, tygodni i miesięcy. Jeśli będziemy systematyczni, to dzięki tej aplikacji dowiemy się wiele o swoim ciele, co z kolei będziemy mogli przełożyć na odpowiednie działania zmierzające ku optymalizacji wagi.
Bez ciągłej konsultacji z kalendarzem pogubiłbym się w moim życiu kompletnie. Systemowy kalendarz Google w Samsungu Galaxy SII to porażka. Nie lepiej jest z trylionem aplikacji typu "kalendarz" w Android Markecie. Żadna z pozycji dostępnych na Androida nie jest w stanie zbliżyć się poziomem wizualizacji do systemowego kalendarza w iPhonie. Chyba najbliżej jest Business Calender, ale tylko w wersji widgetu na ekranie smartfonu. To wystarczy by być w moim Top 10.
Ostatnio nie oglądam telewizji prawie w ogóle - w zasadzie ograniczam się do dwóch, trzech meczów piłkarskich oraz do jednego dobrego filmu tygodniowo. ProgramTV od Wirtualnej Polski ma jedną jedyną rzecz, która czyni tę aplikację wyjątkową - integrację z wybranym kalendarzem Google. Jedną komendą: ustaw alert dla wybranej pozycji z programu telewizyjnego dodajemy wpis do kalendarza wraz z przypomnieniem. Wcześniej transmisje sportowe dodawałem ręcznie do iCala (na Mac OS X); dzisiaj przeglądam aplikację ProgramTV i załatwiam wszystko co najwyżej trzema dotknięciami ekranu.
Kilka gier i aplikacji rozrywkowych w kolejnym wpisie przedstawi Maciek Gajewski.