Intel zaatakuje rynek urządzeń mobilnych. Po raz kolejny
Intel, już w 2006 roku, sprzedając Marvellowi za ponad 600 milionów dolarów swój biznes związany z mobilnymi procesorami XScale, wyraźnie zapowiadał, że przyszłość należeć będzie do jego niskonapięciowych chipów w architekturze x86. Od tego czasu minęło już ponad 5 lat, podczas których Marvell przez długi czas dostarczał na rynek zdecydowaną większość podzespołów dla coraz liczniejszej grupy smartfonów (obecnie zajmuje czwarte miejsce pod względem ilości dostarczanych procesorów), a odpowiednie produkty Intela musimy w dalszym ciągu czekać. Wiele wskazuje jednak na to, że coraz poważniej traktuje on współczesną branżę mobilną, na co dowodem może być ponowne stworzenie wielkiego oddziału zajmującego się właśnie tym segmentem.
Do tej pory oddzielne grupy odpowiedzialne za prace nad procesorami i rozwiązaniami dla tabletów, smartfonów, notebooków oraz komunikację bezprzewodową, połączone zostaną w jeden spójny zespół. Nie tylko ułatwi to pracę nad nowymi produktami, ale również dobrze obrazuje kierunek, w jakim zmierza cały rynek – zatarcia wyraźnie do tej pory widocznych granic pomiędzy możliwościami różnego rodzaju sprzętów.
Po dzień dzisiejszy większego sukcesu nie odniosły ani tablety z procesorami x86 ani nie ujrzeliśmy ostatecznie smartfonów, o których coraz głośniej wspomina się od pewnego czasu. Wyparł je ARM, będący w stanie zapewnić w większości przypadków o wiele mniejsze zapotrzebowanie na energię, będące jednym z krytycznych warunków dla producentów smartfonów. Najpopularniejsze obecnie systemy mobilne również albo nie wspierają w ogóle x86 (iOS) albo dopiero planują się na nich pojawić (Android). Sporym ciosem mogła być również powoli wprowadzana w życie deklaracja Microsoftu, uwalniająca Windows 8 od dotychczas obowiązującej architektury procesorów i dająca szansę twórcom chipów ARM na jeszcze gwałtowniejszy rozwój. Tylko w trzecim kwartale tego roku, rynek mobilnych procesorów powiększył się o 59% i wyceniony został na ponad 2,2 miliarda dolarów.
W tym samym czasie, kiedy Qualcomm, Samsung, Texas Intruments, Broadcom czy NVidia sukcesywnie zwiększają ilość sprzedawanych podzespołów (głównie dzięki popularności Androida), Intel, zależny w głównej mierze od produkcji komputerów (w różnym wydaniu), musiał ostatnio pogodzić się z nieco niższym niż początkowo zakładano zapotrzebowaniem na swoje procesory, którego spadek wynikał oczywiście z malejącego zainteresowania jednym z głównym „motorów napędowych” – netbooków. Oczywiście te zostaną już wkrótce zastąpione przez ultrabooki, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim te ostatecznie trafią do głównego nurtu sprzedaży – do tego czasu zdecydowanie nie można lekceważyć rynku mniejszych urządzeń mobilnych i szansy, jaką oferuje. Tym bardziej, że AMD na rynku x86 nie śpi i w ostatnich miesiącach udało mu się zyskać nieco udziałów w globalnych dostawach (co zawdzięcza przede wszystkim serii Fusion), a do tego również bierze udział w portowaniu Androida na x86 (choć przyjęło w tym przypadku nieco inną strategię) i nie zamierza ustępować pola również jeśli chodzi o produkcję ultramobilnych laptopów nowej generacji.
Nic więc dziwnego, że skoro Microsoft przynajmniej częściowo otworzył możliwości swojego systemu komputerowego dla ARM, Intel coraz mocniej starać się będzie o przeciągnięcie na swoją stronę najpopularniejszego obecnie systemu operacyjnego – Androida. Takiej „dwukierunkowej migracji”, gdzie z jednej strony producent systemu operacyjnego (MS) udostępnia go innym niż do tej pory producentom podzespołów (ARM), a w tym samym czasie dotychczasowy główny dostawca stara się jak najszybciej zoptymalizować inny system (ARM) do pracy na swoich chipach (x86), jeszcze chyba w historii nie było, ale jedno jest pewne – będzie ciekawie.
Jakie są szanse powodzenia tych projektów? Wszystko zależy od tego, co faktycznie będą w stanie zaoferować nowe mobilne procesory Intela. Współczesne smartfony zdają się oferować nam już w większości sytuacji wystarczającą wydajność, podczas gdy głównym i do tej pory nie rozwiązanym problemem pozostaje ich zapotrzebowanie na energię i wynikający z niej krótki czas pracy na baterii. Może właśnie to będzie zapowiadanym przełomem? W przeciwnym przypadku kogo z klientów interesować będzie jaki procesor znajduje się wewnątrz jego urządzenia, skoro na zewnątrz nie widać praktycznie żadnej różnicy? A jeśli klienci nie będą jej dostrzegać, to dlaczego producenci telefonów mają zrezygnować ze sprawdzonych i wykorzystywanych do tej pory rozwiązań?