REKLAMA

Czym dla Apple był MacWorld?

? doskonale pokazują zwierzenia Chuqa von Rospacha - człowieka, który pracował w Apple przez 17 lat - na łamach piątkowego "the Guardian". Przy okazji były pracownik Apple świetnie wyjaśnia dlaczego MacWorld nie jest już Apple potrzebny.

Czym dla Apple był MacWorld?
REKLAMA

Przez ostatnie lata pracownicy Apple dwukrotnie celebrowali Święta Bożego Narodzenia każdego roku: najpierw ze swoimi rodzinami; później w styczniu kiedy na scenę MacWorld wychodził Steve Jobs zaczynając słowami "mam wam dzisiaj kilka rzeczy do pokazania i wydaje mi się, że się wam spodobają". Pracownicy Apple przerywali wtedy pracę i zbierali się w restauracji czekając na niespodzianki. A po samym wydarzeniu przez kilka dni trwały ożywione dyskusje na jego temat.

REKLAMA

Sam Steve Jobs - pisze von Rospach - to maniakalny perfekcjonista. To sprawia, że on sam i Apple osiągają sukcesy. Ale ten typ perfekcjonizmu nie jest łatwy. Steve Jobs zawsze kontroluje przepływ informacji. Apple to nie jest firma, która komunikuje się ze swoimi klientami i inwestorami za pomocą blogów. Gdy firma ma problemy, jak na przykład przy debiucie MobileMe, lepiej nie spotkać Steve'a Jobsa na korytarzu. Mimo wszystko Apple to miejsce, w którym się ciężko pracuje, ale w którym jest się docenianym - zaznacza von Rospach. Przy okazji tworzy się rzeczy, które naprawdę są wyjątkowe.

Jednakże - jak pisze von Rospach - MacWorld nie dla jednego pracownika Apple było nie lada wyzwaniem i problemem. Przeważnie wiele osób musiało poświęcać święta na przygotowania obecności Apple na targach. Sam styczniowy termin MacWorld nigdy nie był najszczęśliwszy. Przecież następował chwilę po bardzo ważnym sezonie sprzedaży świątecznej. To niezbyt dobry czas na prezentowanie nowości. W związku z tym wiele produktów nie udawało się przygotować na czas i musiały czekać na kolejną okazję (na przykład WWDC) lub prezentowano ich niedokończone wersje. Na początku Apple potrzebowało MacWorld, aby wygenerować medialny szum po powrocie do firmy Steve'a Jobsa. Ale dziś potrzeba elastyczności przy wypuszczaniu nowych produktów na rynek wydaje się być większa niż zaleta dużej sceny na MacWorld. Na dużą scenę MacWorld wyjdzie tym razem Phil Schiller - wiceprezes do spraw demo - jak humorystycznie nazywa go von Rospach. Będzie to zarazem ostatnie wystąpienie przedstawiciela Apple na targach IDG.

REKLAMA

A może - tu cytuję już felietonistę magazynu "Fortune" Philipa Elmera-DeWitta - Steve Jobs jednak pojawi się podczas keynote Schillera. W końcu informując o tym, że to Phil Shiller poprowadzi keynote Apple podczas MacWorld 2009 przedstawiciele PR producenta iPhone'a nie napisali, że Jobs na nim nie wystąpi? Kto wie, może ostatnie MacWorld z udziałem Apple będzie zarazem najbardziej zaskakujące i spektakularne, takie, o którym rozmawiać się będzie przez kilka dobrych miesięcy.

Przekonamy się już za niecałe 3 dni.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA