Od pionka do lidera. Historia jednego ruchu Michała Kanarkiewicza

Jako dziecko grał w Monopoly i rozmyślał o wojnach napoleońskich. Zafascynowany szachami od 10. roku życia, dziś łączy je z biznesem, edukacją i misją społeczną. Michał Kanarkiewicz opowiada o tym, jak z chłopca z biednej rodziny stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych popularyzatorów szachów w Polsce. Z Michałem Kanarkiewiczem będzie można spotkać się podczas konferencji Infoshare, nad którą Spider’s Web objął patronat. 

szachy

Na pierwszy rzut oka – spokojny, uśmiechnięty, poukładany. Ale wystarczy kilka minut rozmowy, by zrozumieć, że Michał Kanarkiewicz to człowiek z ogniem w oczach. Ten ogień to nie tylko pasja do szachów, ale i pragnienie zmiany świata – po swojemu, strategicznie, krok po kroku. Zaczęło się niewinnie – od partii rozegranej z przyjacielem, przez dziecięce rozmyślania o wojnach napoleońskich, aż po wystąpienia na największych konferencjach biznesowych w kraju. Jego historia to dowód na to, że szachownica życia nie zawsze zaczyna się od białego pola.

– Zacząłem grać w wieku 10 lat – wspomina Michał. – Pokazał mi je mój przyjaciel Ksawery, mówiąc: "Michał, patrz – to szachy, gra dla inteligentnych". Chciałem uchodzić za inteligentne dziecko – trochę się z tego dziś śmieję, ale tak było.

Już wtedy czuł, że jest "inny". Gdy rówieśnicy biegali po boisku, on, choć też lubił i grywał w piłkę nożną, pochłaniał książki o szachach oraz historii wojen napoleońskich i wpatrywał się w figury stojące na czarno-białej planszy.

– Napoleon grał w szachy! Ba, jedne z najstarszych zarejestrowanych partii to właśnie jego. Rozgrywał je z tzw. Mechanicznym Turkiem, XVIII-wieczną mistyfikacją. Połączenie szachów, historii i strategii było dla mnie czymś naturalnym – opowiada Michał Kanarkiewicz.

W jego dzieciństwie nie brakowało też planszówek. Monopoly, warcaby – cokolwiek wymagało myślenia, trafiało na jego stół. Ale marzenie o zostaniu zawodowym szachistą musiało zmierzyć się z realiami.

– Pochodzę z biednej rodziny. Mój ojciec był alkoholikiem, mama sprzątała domy. Wyjście do McDonalda było dla nas luksusem. Miałem pasję i chęci, ale brakowało środków. Szachy są demokratyczne, bo możesz zacząć grać nawet na drewnianym zestawie, a dziś także w aplikacji. Ale by zostać profesjonalistą, trzeba inwestować – tłumaczy.

Już jako szesnastolatek Michał wiedział, że musi zarabiać, nie tylko grać. Zaczął udzielać pierwszych lekcji szachów za 10, potem 25 złotych za godzinę. To były pierwsze kroki w stronę przedsiębiorczości.

– To był sposób, by pomóc mamie i samemu się utrzymać. Inni planowali wakacje, ja planowałem, jak opłacić turniej. W szachach byłem niezły, ale życie wymagało, żebym był też odpowiedzialny – opowiada.

Michał spłaca dług

Dziś Michał Kanarkiewicz łączy szachy z edukacją, biznesem i działalnością społeczną. Założył Akademię Szachową, nagrywa filmy na kanale YouTube, stworzył popularną serię "ABC szachów" w TVP oraz poprowadził program "Królewska gra" na Kanale Sportowym. Wszystko z misją, by dzieciaki, które nie mają zasobów, mogły zacząć grać.

– W 2023 i 2024 roku zrobiliśmy z G2A.COM projekt, w którym dzieciaki nie tylko uczyły się szachów, lecz także mogły wygrać nagrody. Chciałbym, by 10 milionów Polaków znało szachy i korzystało z nich jako narzędzi rozwoju – mówi.

Popularność szachów rośnie. "Gambit królowej" stał się globalnym fenomenem. – To był czarny łabędź – zjawisko, którego nikt się nie spodziewał. Serial był numerem 1 na Netfliksie w 63 krajach! Do tego pandemia – ludzie siedzieli w domach, szukali nowych pasji. Od 2019 roku do dziś liczba graczy online wzrosła ośmiokrotnie – z 25 do ponad 200 milionów.

Szachy, jak się okazuje, są dziś modne. I to dobrze – uczą bowiem cierpliwości, planowania i myślenia strategicznego. A te umiejętności Kanarkiewicz przekłada na inne obszary życia.

– Przez szachy tłumaczę ludziom zarządzanie, przywództwo, decyzje pod presją. Występuję na konferencjach, prowadzę szkolenia ze strategicznego myślenia, współpracuję z firmami. Dla mnie to naturalne połączenie, tak jak szachy są symulacją wojny, tak są też symulacją biznesu – opowiada.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego to robi, jest prosta i uczciwa.

– Lubię to i chcę zarabiać pieniądze na mojej pasji, to jest oczywiste, więc nie będę tu nikomu mydlił oczu. Ale kończąc poprzedni wątek, to myślę, że na wybór mojej ścieżki miało wpływ też to, że od dziecka byłem w pewien sposób inny – podkreśla.

Michał Kanarkiewicz krok po kroku rozwijał swoją pasję, ale nie byłoby tej drogi, gdyby nie liderzy, mistrzowie, autorytety.

Inspiracje Michała? Lista jest długa. Garry Kasparow – dziecięcy idol. Magnus Carlsen – aktualny mistrz. – Carlsen dominuje szachy w trudniejszej erze. Kasparow był gigantem, ale dzisiaj konkurencja jest bardziej zacięta.

Wśród Polaków – Jan Krzysztof Duda.

– Często graliśmy w tych samych turniejach. Dla mnie to najlepszy polski szachista od lat. A może najlepszy polski szachista wszech czasów? – zastanawia się Michał.

A kto go inspirował poza szachownicą? Jakub B. Bączek, Jacek Walkiewicz, Przemek Gdański, Leszek Badurowicz.

– Wszyscy byli ode mnie znacznie starsi. Budowanie relacji z ludźmi starszymi o 10, 15, 20 lat pozwalało mi unikać błędów, korzystać z ich doświadczenia – tłumaczy.

Z Przemkiem Gdańskim łączy go nie tylko wspólna pasja do strategii, ale i relacja mentora z uczniem.

– To on zmienił moje spojrzenie na świat biznesu. Wcześniej myślałem, że prezes banku to ktoś, do kogo się nie podchodzi. Przemek przełamał tę barierę – wyjaśnia.

To, co otrzymał od swoich "idoli", chce dziś przekazywać kolejnym pokoleniom. Dlatego Michał Kanarkiewicz jest także autorem siedmiu książek – sześciu szachowych i jednej biznesowej. Sam przyznaje, że nie wszystkie były idealne.

– Niektóre moje starsze książki były poniżej mojego obecnego standardu, więc wycofałem je ze sprzedaży – mówi z zadziwiającą jak na współczesne czasy (pod sztandarem fake it till you make it) szczerością.

Dziś promuje dwie: "Szachy w godzinę" i "Strategie szachowych mistrzów w biznesie". – Tam wiesz, czego się spodziewać. Konkrety, przykłady, modele.

Myśleć jak szachista

Michała Kanarkiewicza sam spotkałem na kilku konferencjach. Podobnie jak on w sezonie wiosennym i jesiennym praktycznie jeżdżę z jednej na drugą. Jest ich naprawdę dużo, wręcz za dużo, a w tym nadmiarze trudno się połapać. Pytam więc Michała o to, jak wybiera konferencje. Jego metoda jest prosta. Ma trzy pytania pomocnicze:

  1. Czy ktoś ciekawy występuje?
  2. Czy spotkam tam ludzi, z którymi warto budować relacje?
  3. Czy to wniesie coś do mojej pracy?

– Czasem nie trzeba być na całym wydarzeniu – wystarczą wybrane panele i dobre spotkania. To nie festiwal muzyczny, chociaż… no właśnie, niekiedy traktuję to jak line-up – wybieram tylko tych prelegentów, których warto posłuchać.

Bo konferencje to nie tylko networking, ale przede wszystkim zdobywanie wiedzy, a jeśli mówimy o wiedzy, to Michał Kanarkiewicz odpowiada na pytanie, które słyszy najczęściej: jakie kompetencje liczą się dziś w biznesie?

– Zdolność strategicznego myślenia, planowania z wyprzedzeniem na trzy ruchy naprzód oraz podejmowania decyzji pod presją czasu. Szachy tego uczą jak nic innego. I to właśnie staram się przekładać na biznes.

Bo jak sam mówi: nie każdy musi umieć grać w szachy, ale każdy może myśleć jak szachista.

Konferencja Infoshare 2025 – festiwal społeczności napędzanej technologią!

Infoshare 2025 – największa konferencja technologiczna w CEE, podczas której nowe technologie łączą się z biznesem. Konferencja odbędzie się w dniach 27-28 maja w Gdańsku. Co roku bierze w niej udział ponad 6 tysięcy uczestników. Wśród nich: startupy, inwestorzy, przedstawiciele korporacji, programiści i marketerzy. Tegoroczna edycja to 7 scen tematycznych i kilkuset czołowych prelegentów z całego świata. W ramach wydarzenia odbędzie się EU Space Days, paneuropejska konferencja organizowana we współpracy z Komisją Europejską w ramach polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Podczas Infoshare 2025 poznamy również finalistów Startup Contest.