OpenAI, i mu podobni, chcą rozpocząć nową erę, gdzie po informacje nie będziemy wchodzić w wyszukiwarkę Google, na strony gazet, czy serwisów technologicznych, ale na stronę ich chatbota. To nowy model dystrybucji informacji, który dla odbiorcy z pozoru jest korzystny. On zadaje pytanie, a bot znajduje odpowiedź, przeglądając różne linki za niego. Wygodne, szybkie i proste. Dlaczego więc ktokolwiek miałby jeszcze trudzić się samodzielnym wyszukiwaniem odpowiedzi, przeczesywaniem linków czy, nie daj boże, wchodzeniem na strony wydawców? Owszem, bot do informacji doda drobny przypis. Przypis, w który prawdopodobnie mało kto kliknie, bo i po co? A od tego kliknięcia zależy życie tych, którzy te informacje dostarczają.