Jiggle Jiggle albo śmierć. Co dziesiąty kawałek z polskich list przebojów wybił się dzięki TikTokowi

Twórz hity, które dzięki TikTokowi będzie nucił cały świat, albo przepadnij. To maksyma, która według coraz większej liczby artystów zaczyna być słyszalna w korytarzach wielkich wytwórni. Dobre jest nie to, z czego twórca jest dumny, ale to, do czego tańczą miliony, nagrywając filmiki. Póki co pogoń za byciem viralowym hitem do Polski nie dotarła, ale już coraz więcej kawałków zdobywa popularność, bo wypromowała je popularna aplikacja.

17.06.2022 06.13
TikTok zmienia branżę muzyczną

To właśnie cały TikTok. Wszystko zaczęło się jeszcze w 2000 roku, kiedy dziennikarz BBC Louis Theroux próbował stworzyć rapową piosenkę wraz z raperami z lokalnego radia w Nowym Orleanie. Po latach ktoś zapytał go o to doświadczenie. Okazało się, że Theroux całkiem dobrze pamięta tekst. Leniwym, trochę nonszalanckim głosem przypominał go autorce wywiadu, czyniąc to jednak na tyle ciekawie rytmicznie, że ktoś podłożył do jego wykonania beat. Ni z tego, ni z owego powstał fragment utworu, do którego zatańczyła Shakira, Julia Wieniawa, a miliony na TikToku dokładały własne interpretacje. Wystarczył krótki fragment, by wbił się w głowy użytkownikom platformy. 

@shakira

@jimmyfallon made me jiggle jiggle for TikTok #FallonTonight @fallontonight

♬ Jiggle Jiggle - Duke & Jones & Louis Theroux

Szybko "Jiggle Jiggle" pokazało drugą twarz TikToka. W siedzibach wielkich wytwórni spece od marketingu musieli łapać się za głowę. Mieli kolejny dowód. O to właśnie chodzi! To klucz do sukcesu! Bierzecie fragment waszego utworu, który wpada w ucho, robicie do tego jakiś fajny taniec i świat wariuje. Akurat nie macie nic na podorędziu? Bardziej zależy wam na tym, by ta piosenka poszła jako pierwszy singiel?

Nic z tego – najpierw viral, potem artystyczne zachcianki. 

Niewolnicy własnej popularności

O tym, że tak właśnie mogło całe zajście wyglądać i to w wielu studiach nagraniowych na świecie, świadczą kolejne zeznania artystów. Falę wywołała artystka o pseudonimie Halsey, która ujawniła, że jest zmuszana przez wytwórnię do kręcenia filmików pod TikTok. "Jestem w branży od ośmiu lat, sprzedałam 165 mln płyt, a teraz premierę mojej piosenki blokuje wydawca, bo muszę zrobić z niej viral" – napisała na… TikToku.

– Tworzenie muzyki było niemożliwe – opowiedział magazynowi "The Rolling Stones" Trevor Daniel, którego utwór "Falling" z 2018 roku w trakcie pandemii stał się hitem na TikToku. Potem jednak wpadł w twórczy kryzys, bo każdy kolejny proponowany przez niego kawałek miał być następnym viralowym sukcesem. Poprzeczka była zawieszona tak wysoko, że nagrania nie zadowalały wytwórni. "To po prostu przygnębiające" – podsumował.

Do chóru narzekających dołączyły takie artystki jak Florence Welch, Doja Cat, FKA Twigs i Charli XCX. Wokalistka Florence and the Machine wrzuciła nawet TikToka, w którym przyznała, że wytwórnia prosi ją o śpiewanie piosenek w domowych warunkach. Nagranie poprzedziło głębokie westchnięcie. Choć pojawiły się głosy, że to element grubszej promocji (artyści robią z siebie ofiary okrutnego biznesu), to jasne stało się, że część branży muzycznej ma z TikTokiem problem.

– Wydaje mi się, że podobne dyskusje toczą się od jakichś 140 lat, od momentu wynalezienia fonografu. A już na pewno od samego początku XX wieku, kiedy zaczął rozwijać się przemysł nagraniowy. Nagle twórcy, którzy chcieli osiągnąć komercyjny sukces, musieli ograniczyć się do istniejących technik nagraniowych. Każdy kolejny wynalazek, w tym płyty szelakowe, radio, płyty winylowe, kasety, telewizja, CD, internet, mp3, YouTube czy streaming, generuje dyskusje i niepokoje – zauważa Filip Lech, dziennikarz Culture.pl, który tiktokowe trendy śledzi nie tylko jako widz, ale i autor filmików

TikTok wydaje się być pod tym względem jednak nad wyraz wyjątkowy. Już dociera do milionów na całym świecie w tempie, o jakim nawet streamingowe platformy mogą pomarzyć. W 2021 roku była to najpopularniejsza domena, wyprzedzając Facebook.com, a nawet Google.com. Według prognoz na 2022 rok TikTok ma mieć 755 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. Już teraz wylicza się, że użytkownik aplikacji spędza w niej prawie 1,5 godziny dziennie – pół godziny więcej niż na YouTubie i aż 45 minut dłużej niż na Facebooku.

Nic więc dziwnego, że tak jak "video killed the radio star" (który to teledysk stacja MTV oczywiście wykorzystała jako pierwszy przy swoim starcie w 1980 r.), TikTok też właśnie może i zabić, i wykreować nowe gwiazdy.

Z TikToka na Open'era

Kiedy na Spotify wpiszemy "TikTok", zobaczymy mnóstwo playlist z piosenkami, które zrobiły furorę na platformie. Składanka z tegorocznymi hitami ma przeszło 75 tys. polubień i składa się już z 250 utworów.

Tu rodzi się pierwszy problem TikToka – piosenki modne są tylko przez chwilę. TikTok generuje więcej niż jeden przebój dziennie. Spróbujmy teraz wrócić do kawałków sprzed roku albo z 2020 roku. Znalezienie ich może być tak samo trudne, co igły w stogu siana. To jednak wytwórniom i artystom musi niekoniecznie przeszkadzać.

– Oczywiście, że utrzymanie szczytowej popularności jest niemożliwe. Natomiast w branży muzycznej jest swego rodzaju pogodzenie się z tym, że na szczycie jest się przez chwilę. To dlatego, że później wyniki z reguły i tak utrzymują się na zadowalającym poziomie – mówi Kuba Skalski, project manager w Def Jam Recordings Poland, zajmujący się opieką projektową nad artystami. – Ta chwila może trwać od kilku tygodni do nawet paru miesięcy – dodaje. Ale to wystarczy, żeby później czerpać z tego profity, np. w postaci bycia w TOP 200 odsłuchiwanych numerów na Spotify. To już przekłada się na konkretne pieniądze. Wprawdzie stawki na platformach streamingowych to kontrowersyjna kwestia, jednak przy milionach odtworzeń może się uzbierać konkretna suma. A to dopiero początek zysków.

Słowem – samo zauważenie przez TikToka to już wygrana. Skalski nie ma wątpliwości, że sukces tiktokowy przekłada się później na liczbę odtworzeń na streamingowych platformach. Przykładem może być numer "THC" Young Igiego, który swoją premierę miał jeszcze w 2019 roku. Dużą popularność na TikToku zdobył jednak stosunkowo niedawno za sprawą jednego z remiksów, a odzwierciedlenie widać wciąż właśnie choćby na Spotify, gdzie "THC" to drugi najczęściej odtwarzany jego utwór.

Takich przykładów jest jednak znacznie więcej.

– Mamy wiele świetnych przykładów na to, że popularność piosenki na TikToku przekłada się na jej popularność w innych mediach. Na przykład takie utwory jak Acraze "Do It To It", Pascal Letoublon "Friendships", Nathan Evans "Wellerman" czy Glass Animals "Heat Waves" dzięki olbrzymiej popularności na platformie zaczęły być grane w stacjach radiowych w Polsce – zauważa Maciej Kutak, prezes polskiego oddziału Universal Music Group.

Kutak dodaje, że Glass Animals w ogóle jest ciekawym przykładem, bo przez długie lata był to dość niszowy projekt. Kilka lat temu występował na OFF Festivalu, a teraz wiele tygodni okupował czołówkę najpopularniejszych piosenek w stacjach radiowych w Polsce. Za kilkanaście dni będziemy mogli oglądać ich na Open'erze

Bądź autentyczny, na na na

A to dopiero początek. Flip Lech dzieli się anegdotą: znał każdą piosenkę z Radia Eska, którego słuchał przez 20 minut, tylko dzięki temu, że wcześniej miał z nią kontakt na TikToku. Może nie potrafił rozpoznać wykonawcy, ale kojarzył nutę – a to już coś.

Jak mówi Spider's Web+ Kutak, w Polsce około 10 proc. kawałków z list przebojów to te, które "zassały" wcześniej na TikToku. W Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Francji ten współczynnik wynosi już nawet 30-40 proc.

To najlepiej pokazuje, dlaczego wydawcy tak rozpaczliwie marzą o sukcesie na TikToku. I to dosłownie. Niektóre legendy polskiego rynku muzycznego, jak wydawca Kazika, próbują odświeżyć stare teledyski lidera Kultu, żeby stanowiły podkład pod współczesne teledyski. O ile nawet Kult stał się przez moment inspiracją dla młodszych pokoleń, tak działania SP Records trąciły lekką desperacją – ot, fragmenty starych nagrań, które zostały odtworzone ok. 5 tys. razy. Niby sporo, ale jak na TikToka to raczej niewiele.

Fot. DANIEL CONSTANTE

Czy można się dziwić? Platforma jest przepustką do milionów, które korzystają z aplikacji, ale też do list przebojów czy festiwali. Albo do budżetów reklamodawców – numer "wyliczankowy" (1, 2, 3…) świetnie nada się do pokazania produktu.

Co musi spełniać piosenka, żeby była hitem na TikToku? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Warto jednak przeanalizować polskie trendy, by być może znaleźć wspólny mianownik.

Skoro już przywołaliśmy "THC" Young Igiego, to zacytujmy refren, dzięki któremu numer zdobył popularność na TikToku: "Chcę THC z konopi, nie syntetycznej kopii, to po tym tworzę zwrotki, ty przy mnie palisz wrotki".

Piosenka jest swego rodzaju protest-songiem, poparciem dla legalnej marihuany. Wcześniej na tym wybiła się Young Leosia, która w dobie pandemii i lockdownów domagała się otwarcia klubów, marząc o powrocie do "picia Bacardi ze szklanki". W połączeniu z tworzeniem układów tanecznych – kolejny sposób, żeby tłumy podłapały i naśladowały artystów – numer miał wszystko, żeby nuciła go cała Polska, zmęczona pandemią i ogarnięta tęsknotą za wizytami w klubach czy pubach.

Viralem był też fragment z kawałka Maty o schodkach nad Wisłą ("Jebane młotki, zostawcie nasze schodki, my tu tylko pijemy to piwo i palimy lolki, no sorki, że byliśmy trochę głośni"). Biorąc pod uwagę, że do dziś ten fragment robi furorę na TikToku, nie może dziwić fakt, że pod koniec maja młody Matczak dał koncert, płynąc statkiem po Wiśle, a jego słuchacze zebrali się właśnie na legendarnych schodkach. Filmiki z tego wydarzenia rzecz jasna zalały TikToka.

Pewną podpowiedzią dla wytwórni może być inny fragment z utworu Maty: "Mieszkam z rodzicami i nie mam prawa jazdy, gram w LOL-a z chłopakami, no i mam IQ rozgwiazdy". Humorystyczne, lekko wyolbrzymione, ale jednocześnie uniwersalne i pozwalające się utożsamić, wszak wielu młodych słuchaczy wciąż mieszka z rodzicami i jest dopiero przed egzaminem na prawo jazdy.

Prawda, że łatwo powiedzieć? Podobną radę – "bądź naturalny, śpiewaj to, co młodzież czuje" – musieli słyszeć niejedni naśladowcy Beatlesów, Czerwonych Gitar i tym podobnych kapel. Tymczasem publika na TikToku sama decyduje, co jest dla nich autentyczne. Przykładem może być Bedoes – viralem wcale nie był fragment, który wrzuciła na platformę wytwórnia SMB Label, ale tekst wycięty przez jednego ze słuchaczy. Tym lepiej, że Bedoes potrafił zrobić z niego użytek i chętnie od dawna bierze udział w filmikach kręconych z fanami. W rozmowie z "Dwóch Typów Podcast" przyznał, że nie ma dziś lepszej formy komunikacji ze słuchaczami niż właśnie TikTok.

A wierni fani potrafią zrobić wiele, np. miłośnicy Sentino rozpropagowali refren do kawałka "Midas" na długo, zanim ukazał się teledysk. Refren był tłem dla wielu nagrań, stał się viralem – mimo że do sieci wrzucony został jedynie fragment piosenki śpiewanej przez Sentino w prostej, domowej wersji. Wystarczyło. Resztą zajął się TikTok.

Patrząc na Bedoesa, można dojść do wniosku, że tiktokową czujkę po prostu się ma. Teraz mnóstwo nagrań powstaje do numeru "Bedoesiara" (szybko kawałek stał się numer jeden w Polsce na Spotify), w którym raper radzi swoim fankom, że nie muszą usługiwać mężczyznom. Znając twórczość artysty, można być przekonanym, że to szczera rada, a nie coś, co powstało, by schlebiać tiktokowym gustom.

– Wielu artystom wychodzi to automatycznie, naturalnie i spontanicznie, bo po prostu mają talent do melodyjnych hooków i wpadających w ucho refrenów – uważa Skalski. Choć sam przyznaje, że pewnie w wytwórniach nowe piosenki analizuje się pod kątem tego, który fragment potencjalnie może chwycić.

Co więcej, TikTok współpracuje z wytwórniami i np. organizuje spotkania, na których wybrani twórcy słuchają piosenek przedpremierowo. Ekipa współpracowała tak np. z Miley Cyrus, zanim w 2020 roku artystka wypuściła singiel "Midnight Sky". W podobnych zebraniach brali udział przedstawiciele takich artystów jak Khalid, Demi Lovato czy Marshmello. Chodziło o to, aby poznać, czego twórcy i sami widzowie oczekują.

@mileycyrus

MIDNIGHT SKY. SONG + SELF DIRECTED MUSIC VIDEO OUT NOW.

♬ Midnight Sky - Miley Cyrus

Próba rozgryzienia, co może zażreć na TikToku, jest niełatwym zadaniem, by nie powiedzieć: niemożliwym. Trudno przewidzieć, jak algorytm potraktuje dany dźwięk. Dlatego też niektóre wytwórnie są gotowe płacić użytkownikom, aby ci wykorzystali nagranie w swoich materiałach. Chodzi o to, aby algorytm wyczuł, że niektórzy sami z siebie dzielą się tym utworem. Słowem: wykonują brudną robotę.

Ale nie ma co się oszukiwać nie jest tak, że wszystkie trendy w piosenkach na TikTok pojawiają się tak bardzo naturalnie lub tylko pod wpływem kampanii marketingowych muzyków i ich wydawców. Sam TikTok doskonale wyczuł, jak duży ma pod tym kątem potencjał. Jak opisuje Business Insider, stworzył specjalny wewnętrzny dział muzyczny poświęcony "monitorowaniu trendów muzycznych w aplikacji". Kierowany jest on przez Olego Obermanna, byłego menadżera odpowiedzialnego za treści cyfrowe w Warner Music. Jego ludzie zajmują się relacjami z artystami i wytwórniami płytowymi, umowami licencyjnymi oraz nowszymi produktami muzycznymi w spółce ByteDance (do której należy TikTok), czyli SoundOn i Resso. Insider podliczył, że w TikToku pracuje już 25 dyrektorów i specjalistów odpowiedzialnych właśnie za ten segment.

Tiktokowe muzeum 

W przypadku polskich artystów o ewentualny hit jest łatwiej, bo wielu z nich od dawna potrafi rzucić dobry wers i rym, który staje się kultowy. TikTok pomaga tylko mu się roznieść.

Dla artystów to niewątpliwie problem, bo nie da się być na stałe kreatywnym, żeby ciągle generować frazy, które chwycą na TikToku. Już widać, że na zachodzie wykonawcy mają z tym problem i nie radzą sobie z presją narzucaną przez wydawców. A rywalizuje się nie tylko z innymi współczesnymi twórcami, ale wręcz z całą historią muzyki. I nigdy nie wiadomo, co chwyci tym razem.

Pomysłowość użytkowników, którzy mogą zabawić się w DJ-ów i producentów, nie zna granic. Całkiem dosłownie, bo łączą ze sobą utwory, których np. na Spotify nie ma. Słuchacze muszą ich potem szukać na YouTubie albo miksy trafiają na platformę jako… podcasty.

– Coraz więcej nagrań zostaje wskrzeszonych dzięki TikTokowi. Najmłodsi użytkownicy platformy poznają legendy, takie jak ABBA czy The Beatles. Powracają hity z nastoletnich czasów millenialsów: Nelly Furtado, Pussycat Dolls i inne gwiazdy lat zerowych. Z polskich piosenek dzięki TikTokowi do łask powróciła grupa Video, trend z platformy przełożył się na słuchalność. Utwór "Dinero" Trinidada Cardony zaistniał na TikToku kilka lat po premierze. Sam artysta był tym zaskoczony, po prostu pewnego dnia usłyszał swoją piosenkę w radiu w samochodzie i tak dowiedział się, że jest na topie. Za sprawą TikToka piosenki odzyskują blask po długim czasie – zauważa Maciej Kutak z Universal Music Group.

Tik Tok, fot. DANIEL CONSTANTE/Shutterstock

Obecność grupy Video może dziwić, bo jeszcze kilka lat temu była to przecież grupa kojarzona ze stacjami radiowymi i telewizyjnymi festiwalami. Raczej mało alternatywnym i odkrywczym mainstreamem. Ale TikTok odkopując stare hity, daje im też nowe życie.

I tak na nowo patrzy się na Wilki. W maju hitem był fragment z piosenki "Na zawsze i na wieczność": "Był chyba maj, park na Grochowie, w słoneczny dzień zobaczyłem cię". Renesans przeżywa też "Baśka", Ich Troje czy grupa 18L, która na początku XXI wieku wywołała wielką dyskusję na temat "hip-hopolo" zalewającego Polskę. Dziś hitem są nagrania z koncertu alter ego Quebonafide, gdzie raper wraz z tłumem wykrzykuje wersy "Jak zapomnieć". Pastisz? Nawet jeśli, to numer ponownie zdobywa popularność.

– To szeroki temat, na który trzeba spojrzeć nie tylko przez pryzmat TikToka. Po prostu dorasta nowe pokolenie, które nie nosi już na sobie tego bagażu radiowego obciachu i słucha dawnych piosenek bez uprzedzeń. Z kolei starsi odbiorcy słuchają ich z powodów sentymentalnych. Powstają drillowe remiksy starych hitów. To na pewno wiąże się też ze zmianą poczucia estetyki (i poczucia humoru) spowodowaną przez wiele procesów, ale na pewno prym wiedzie tutaj wpływ internetu. Poza tym artyści, a przynajmniej wielu z nich, coraz swobodniej podchodzi do swojej twórczości – zauważa Lech.

Lubimy piosenki, które już znamy 

– Jednak za powrotem tak wielu starszych utwór nie stoi wyłącznie sam TikTok – zgadza się Kuba Skalski. Jego zdaniem sytuację można porównać do tego, co dzieje się w branży modowej. Trendy sprzed lat powracają, nawet te, które wcześniej były krytykowane.

– Aktualny odbiorca czy twórca jest przyzwyczajony do tych rzeczy i wychował się na nich. Za to może uważać za wstydliwe inne współczesne hity, co nie zmienia faktu, że za kilka lat te mogą powrócić i kształtować trendy muzyczne. Obecnie branża dostrzegła już trendy i popyt na odświeżone wersje starych hitów, które kiedyś mogły uchodzić za obciachowe i na pewno niedługo będziemy mieli wysyp podobnych rzeczy. To zresztą się dzieje: blendy Młodego Klaksona, najnowszy numer Tribbsa z Kubańczykiem czy Smolasty & 730Huncho. Chociaż to nie zasługa TikToka, należy platformie przyznać plusa za to, że pozwala spojrzeć na dawne hity inaczej – twierdzi Skalski.

Szczególnie jeśli te dawne hity były przemielone, gdzie się da. Po prostu sprawdza się stara maksyma: ludzie lubią słuchać rzeczy, które już słyszeli.

– Jeśli coś wykorzystuje odpowiednio umiejętnie fragmenty starego hitu, można być niemal pewnym, że zażre – dodaje Skalski.

TikTok w znaczący sposób odmienia to, co zaliczane jest do nostalgii. To zupełnie inne podejście niż w przypadku seriali. Niedawno nowy sezon "Stranger Things" na nowo przywołał, a pewnie większość po prostu zapoznał z Kate Bush. Jednak w przypadku filmów i seriali potrzebna jest odpowiednia otoczka, nawiązanie do lat 80. czy 90.

fot. Nattakorn_Maneerat

TikTok z tym nie ma żadnego problemu i robi retro z rzeczy, które mają dopiero kilka lat.

Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na średni wiek użytkowników. Według opublikowanego w listopadzie raportu firmy OpenMobi młodzi dorośli w przedziale od 18 do 34 lat stanowią 60 proc. użytkowników. Z kolei 34 proc. to użytkownicy w wieku 13-17. Nawet obecni dwudziestolatkowie mogą nie pamiętać 2014 roku, kiedy Taco Hemingway wydawał kultową dla wielu płytę "Trójkąt warszawski". Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, ten 31-letni twórca bywa zaliczany do wykonawców nostalgicznych, opisujących dawno minione czasy. Możemy być zaskoczeni czy wręcz rozbawieni, ale bądźmy szczerzy – dziś nawet rok 2018 po latach pandemii i trwającej wojny jawi się jako inna rzeczywistość.

Tiktokuj albo giń

– 80 proc. użytkowników platformy odkrywa poprzez nią nową muzykę, a sama aplikacja jest teraz głównym medium, z którego korzystają pokolenia Alfa czy Z. W niedługiej perspektywie TikTok stanie się podstawową platformą do odkrywania nowości muzycznych. W dużej mierze wynika to ze zmiany stylu konsumpcji muzyki w ogóle. Żywotność nagrań skraca się z roku na rok. Jest to ogólnoświatowy trend, nie tylko dla platformy TikTok – dodaje Maciej Kutak. 

Zauważają to wszyscy moi rozmówcy. Dawniej słuchano całych płyt, potem m.in. za sprawą przenośnych odtwarzaczy modne stały się playlisty z pojedynczymi utworami z albumów. Teraz rządzą krótkie momenty z piosenek. TikTok tylko świetnie to wykorzystuje.

Zdjęcie tytułowe: Jacob Lund/Shutterstock

DATA: 17.06.2022