PKP Intercity oburzone. "Działania podważają zaufanie do kolei"
Sympatycznie już było – jeśli od niedawna relacje pomiędzy PKP Intercity a RegioJet były napięte, to po ostatnich działaniach Czechów polski przewoźnik stwierdził, że miarka się przebrała.

Przypomnijmy: RegioJet zrezygnowało z części planowanych połączeń. Od 14 grudnia na trasie Warszawa-Kraków będą 3 połączenia zamiast planowanych 6. Cięcia dotknęły też relacji Gdynia-Kraków, gdzie RegioJet szykował 3 połączenia, a ostało się jedno.
Może wydawać się, że to problem czeskiego przewoźnika, który w tym okresie straci pasażerów, a być może także zaufanie. Niektórzy przecież planowali podróże i kupowali bilety. Wprawdzie otrzymali zwrot kosztów i bon o wartości 100 zł na kolejne wyprawy, ale to marna pociecha, jeśli trzeba szukać alternatyw. A miejsc u innych przewoźnik może już przecież nie być.
Tyle że przeszacowanie własnych możliwości przez RegioJet uderza w całą polską kolej. W mocnym oświadczeniu PKP Intercity czytamy:
Szczególnie nieakceptowalny jest fakt, że przewoźnik ten wcześniej aktywnie zabiegał o dostęp do tras i godzin, na których PKP Intercity od ponad dekady uruchamiało swoje połączenia. Ostatecznie pociągi PKP Intercity zostały odwołane przez zarządcę infrastruktury, o czym spółka wielokrotnie i jednoznacznie informowała właściwe instytucje. Tymczasem obecnie, zaledwie kilka dni przed planowanym odjazdem, prywatny przewoźnik sam odwołał swoje pociągi.
W stanowisku przewoźnika zaznaczono, że PKP Intercity już wcześniej ostrzegało, że taki sposób konstruowania rozkładu jazdy niesie realne ryzyko wycofania się niedoświadczonych przewoźników i pozostawienia pasażerów bez możliwości przejazdu. "Dziś to ryzyko, przed którym konsekwentnie przestrzegaliśmy, w pełni się zmaterializowało" - zaznaczono.
Tego rodzaju działania w sposób poważny podważają zaufanie do kolei jako stabilnego i przewidywalnego środka transportu - zaufanie, które PKP Intercity oraz regionalni przewoźnicy, od lat konsekwentnie i odpowiedzialnie budują. Decyzje podejmowane w takiej formie i skali destabilizują system kolejowy i bezpośrednio godzą w interes pasażerów.
Spółka podjęła rozmowy z zarządcą infrastruktury w sprawie przywrócenia czterech pociągów, które "dotychczas były blokowane przez prywatnego przewoźnika".
PKP Intercity z głębokim zaniepokojeniem i oburzeniem przyjmuje decyzję prywatnego przewoźnika o odwołaniu dużej liczby pociągów na zaledwie kilka dni przed planowanym odjazdem, na które pasażerowie zdążyli już zakupić bilety. Skalę i moment podjęcia tej decyzji należy ocenić jako skrajnie nieodpowiedzialne, a jej bezpośrednie skutki ponoszą pasażerowie, szczególnie w newralgicznym okresie świątecznym. Odwołanie łącznie 1080 kursów pociągów oznacza w praktyce utratę nawet 250 tysięcy miejsc dla podróżnych, co prowadzi do poważnego i nagłego ograniczenia siatki połączeń pomiędzy największymi miastami w Polsce. Decyzje podejmowane zaledwie trzy dni przed planowanym odjazdem, pozostawiające pasażerów bez realnej alternatywy dotarcia do rodzin na święta, stanowią sytuację bezprecedensową na polskim rynku kolejowym - napisano w oświadczeniu.
Na koniec PKP Intercity dodało, że głośno zapowiadane korzyści wynikające z pojawienia się konkurencji na polskich torach w praktyce okazały się "nieodpowiedzialnym eksperymentem przeprowadzonym na pasażerach".
Z kolei Polskie Linie Kolejowe analizują możliwość podjęcia kroków prawnych w związku z "nieodpowiedzialnym postępowaniem przewoźnika"
- Informacja wpłynęła do nas zaledwie trzy dni przed wdrożeniem rozkładu. Tak nagłe i masowe wycofanie się przewoźnika z uzgodnionych kursów powoduje poważne zakłócenia w przygotowanym rozkładzie jazdy i generuje istotne utrudnienia dla pasażerów. Wymusza również na nas pilne, dodatkowe zaangażowanie zespołów w przebudowę rozkładu jazdy, tak aby umożliwić innym przewoźnikom wprowadzenie kursów w miejscach niewykorzystanych przez RegioJet – zaznacza PLK w komunikacie przekazanym PAP.
Zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie, bo Czesi zachowali się nieodpowiedzialnie. Czekaliśmy na konkurencję i wydawało się, że i u nas będzie tak, jak na innych rynkach. Pierwsze ruchy zresztą na to wskazywały. Potem jednak rywalizacja się zaostrzyła i doszły ciosy poniżej pasa. Gorzej, że falstart Czechów może wpłynąć na postrzeganie innych zagranicznych przewoźników, a przecież konkurencja nie zawsze musi oznaczać brudnej gry.
Zdjęcie główne: The_Pixel / Shutterstock.com







































