Trump tupie nóżką. Grozi Europie za kary dla Big Techów
Trumpowi nie w smak, że Europa zmusza Big Tech do uczciwej gry. Teraz wzywa Brukselę na dywanik i straszy retorsjami wobec Unii Europejskiej, jeżeli ta nie przestanie dyskryminować wielkich technologicznych koncernów.

Amerykańskie koncerny big tech dobrze zdają sobie sprawę z faktu, że europejska sfera cyfrowo-informacyjna opiera się na amerykańskich technologiach i namiętnie wykorzystują swoją pozycję do niezbyt czystych zagrywek względem konsumentów. Tylko w samym 2025 roku Unia Europejska nałożyła na Apple karę grzywny w wysokości 500 milionów euro za naruszenie zasad Ustawy o rynkach cyfrowych (DMA) dotyczących sklepów z aplikacjami, 200 milionów euro na Metę za próbę przeforsowania modelu "płać albo przeglądaj reklamy", a w mijającym miesiącu 2,95 mld euro na Google za nieczyste, autopreferencyjne praktyki dotyczące reklam.
Te i inne decyzje rozwścieczyły Donalda Trumpa, który teraz tupie nóżką i domaga się od Brukseli dowodu, że unijne przepisy nie są wymierzone w amerykańskich gigantów.
Donald Trump żąda potwierdzenia, że UE przestanie karać amerykańskie big techy
Jak informuje Financial Times, Andrew Puzder - nowy ambasador USA przy Unii Europejskiej - otwarcie zażądał od Komisji Europejskiej wykazania, że regulacje takie jak DMA czy DSA nie "karzą" amerykańskich firm i nie naruszają wolności słowa. W przeciwnym razie, jego zdaniem, Bruksela powinna je zmienić, aby nie doszło do zaostrzenia relacji transatlantyckich.
Żaden prezydent USA, niezależnie od partii, nie może siedzieć bezczynnie, pozwalając na tego typu naruszenia praw Amerykanów czy interesów amerykańskich firm
Twarda deklaracja Waszyngtonu pojawia się w środku publicznych konsultacji zainicjowanych przez Komisję Europejską, w ramach których Komisja może zadecydować - o ile pojawią się takie głosy - o zmianie prawa i poluzowaniu niektórych regulacji rynku cyfrowego.
Konsultacje zakończą się 14 października, a część europosłów i organizacji społecznych obawia się, że presja polityczna i lobbing ze strony Big Techu doprowadzą do faktycznego osłabienia regulacji. Puzder zaznaczył jednak, że jego celem jest "zrozumienie obu punktów widzenia", choć dodał, że jeśli intencją Brukseli byłoby "zadanie ekonomicznego bólu amerykańskim konkurentom", to spotka się to z "zdecydowanym sprzeciwem".
Same big techy nie pozostają dłużne Unii
Apple w ubiegłym tygodniu wezwał Unię do całkowitego wycofania ustawy o rynkach cyfrowych (DMA), podczas gdy Mark Zuckerberg w serii prywatnych spotkań z Donaldem Trumpem dyskutował na temat unijnego DMA. To właśnie po tej serii spotkań Trump publicznie nazwał unijne regulacje i ich konsekwencje - czyli milionowe grzywny - "nowym podatkiem cyfrowym od amerykańskich firm".
Z kolei Google w opublikowanym w miniony weekend wpisie na blogu ostrzega przed "poważnymi i niezamierzonymi szkodami dla europejskich użytkowników", jakie DMA ma rzekomo wyrządzić użytkownikom z krajów Unii. Komisja Europejska konsekwentnie odpowiada, że przepisy są neutralne wobec pochodzenia firmy i skupiają się wyłącznie na przestrzeganiu prawa.
Napięcie grozi podważeniem świeżo ocieplonych relacji handlowych, w tym lipcowego porozumienia handlowego między Brukselą a Waszyngtonem, które miało uchronić przed transatlantycką wojną celną. Sam Puzder w rozmowie z Financial Times chwalił Ursulę von der Leyen za podpisanie umowy i przyznał, że "Europa zrobiła dobry interes". Jednak jego dalsze wypowiedzi wskazują, że w sprawie cyfrowych regulacji Ameryka i Europa wchodzą w okres otwartego konfliktu.
Może zainteresować cię także:
Zdjęcie główne: Joey Sussman / Shutterstock