Nowa gałąź ludzkości. Mumie z Sahary dają trop
Naukowcy odczytali DNA z mumii pasterek pochowanych w samym sercu dzisiejszej Sahary i trafili na ślad odrębnej, odizolowanej linii.

Dziś Sahara to bezkres piasków, ale 7 tys. lat temu obszar ten tętnił życiem. Rzeki, jeziora, sawanny i zwierzęta przyciągały ludzi, którzy łowili, hodowali i budowali nowe społeczności. Archeolodzy od dawna znali te ślady. Teraz badacze z Niemiec, Włoch, Libii i Kanady sięgnęli głębiej, bo do samych genów. Odczytali DNA z dwóch naturalnie zmumifikowanych kobiet pochowanych w skalnym schronieniu Takarkori na południowym zachodzie Libii.
To pierwsze tak kompletne dane genetyczne z czasów, gdy Sahara była zielonym rajem. Przynoszą one niespodziewane rewelacje – kobiety nie należały do żadnej znanej linii subsaharyjskiej ani do populacji pochodzących z Bliskiego Wschodu czy Europy. Ich DNA reprezentuje zupełnie osobną, wcześniej nieopisaną gałąź ludzkiego drzewa genealogicznego, która jest unikalna dla Afryki Północnej.
Genetyczne osamotnienie
Co czyni te mumie tak wyjątkowymi? Przede wszystkim ich geny zdradzają pełną izolację. Choć linia, do której należały, wywodzi się z tej samej grupy, co ludzie współcześni, przez tysiące lat pozostała zamknięta w obszarze północnoafrykańskim. Nie miała większych kontaktów ani z sąsiadami z południa Sahary, ani z przybyszami z Lewantu.
Co ciekawe, w ich DNA niemal nie ma śladów krzyżowania z neandertalczykami. Są one powszechne w genomach ludzi, którzy opuścili Afrykę i osiedlili się w Europie czy w Azji. Z jednej strony świadczy to o braku kontaktów z migracjami ze Starego Świata, z drugiej natomiast sugeruje, że ludzie z Takarkori mogli reprezentować reliktową, niezwykle starą gałąź, która po prostu została w Afryce, kiedy inni wyruszyli w świat.
Pasterki z przeszłości
Jak dowodzi analiza DNA, pasterstwo nie zostało przyniesione tam przez ludność napływową z Bliskiego Wschodu. Prawdopodobnie przyjęto je w ramach tzw. dyfuzji kulturowej przez kontakt, obserwację i naśladowanie, a nie przez migrację. To ważne, bo pokazuje, że lokalne społeczności miały swoją tożsamość i rozwój, a nie tylko były odbiorcami cywilizacyjnych impulsów z zewnątrz. Mogły uczyć się od innych, ale niekoniecznie musiały się z nimi mieszać.
Z punktu widzenia genetyki kobiety z Takarkori są zaskakująco blisko spokrewnione z ludźmi, którzy 15 tys. lat temu mieszkali w jaskini Taforalt w dzisiejszym Maroku. Ich DNA zawiera też jedne z najstarszych znanych linii mitochondrialnych haplogrupy N – jednej z tych, które dały początek wszystkim ludom spoza Afryki. To może oznaczać, że północnoafrykańska linia genetyczna była przez wieki niedostrzeganym filarem ludzkiej ewolucji – równorzędnym z bardziej znanymi liniami z Bliskiego Wschodu czy Europy.
Sahara jako bariera i ochrona
Sahara działała jak bariera dla przepływu genów. Mimo tego, że w okresach wilgotnych ludzie się przemieszczali, to kontakty między północą a południem kontynentu pozostawały ograniczone. Dziś potwierdza to nie tylko archeologia, ale też właśnie genetyka. Brak śladów większych migracji między regionami sugeruje, że rozdział pomiędzy północną a subsaharyjską Afryką był znacznie starszy i trwalszy, niż do tej pory sądzono.
Przeczytaj także:
To odkrycie to nie koniec, ale początek badań. Dzięki nowym technologiom i malejącym kosztom sekwencjonowania DNA naukowcy planują kolejne analizy szczątków z Sahary. Celem jest stworzenie pełniejszego obrazu migracji, kontaktów i ewolucji. Nie tylko na podstawie artefaktów, ale także samego kodu życia.