Jesienne niebo zaskoczy. Oto co zobaczymy nad głową
Przed nami pożegnanie z latem. Zanim jednak na dobre dopadnie nas jesienna chandra, niebo przygotowało dla nas prawdziwą ucztę. Od superpełni po deszcz meteorów, tej jesieni będzie na co patrzeć i to nawet bez specjalistycznego sprzętu. Astronomiczna jesień zaczyna się 22 września o 20:19, kiedy Słońce przejdzie przez tzw. punkt Wagi.

Moment, w którym Słońce przekracza równik niebieski i "wkracza" w jesień, jest ruchomy. To wszystko przez to, że Ziemia nie krąży wokół Słońca w idealnym, równym tempie, co rok. Nasza planeta potrzebuje na to 365 dni i prawie jedną czwartą dnia, stąd też co cztery lata mamy rok przestępny.
Ten dodatkowy czas kumuluje się i przesuwa datę oraz godzinę początku pór roku. Dlatego astronomiczna jesień w 2025 r. zacznie się dokładnie 22 września o 20:19 czasu polskiego, co czyni ten moment naprawdę wyjątkowym.
Choć punkt ten nazywany jest punktem równonocy jesiennej, to prawdziwe zrównanie długości dnia i nocy, gdy obie trwają po 12 godzin, nastąpi dopiero trzy dni później, 25 września. To subtelna różnica, ale dla astronomów ma kolosalne znaczenie. Warto więc w te dni zwrócić uwagę, jak szybko zapada zmrok.
Trzy razy bardzo duży Księżyc
Przygotujcie aparaty w swoich smartfonach, bo tej jesieni czeka nas prawdziwy festiwal superpełni. Aż trzykrotnie zobaczymy Księżyc, który będzie nie tylko w pełni, ale też wyjątkowo blisko Ziemi. Zwykle średnica superpełni jest większa o 11–14 proc. w porównaniu do najodleglejszego punktu orbity, ale wrażenie na żywo jest po prostu kosmiczne. Zjawisko to wynika z eliptycznej, czyli wydłużonej orbity Księżyca.
Na swojej wędrówce wokół Ziemi po wyciągniętej orbicie eliptycznej Księżyc jest raz bliżej, raz dalej od nas. Kiedy jest w pełni i jednocześnie najbliżej Ziemi, albo w okolicach tego najbliższego punktu na orbicie, to mówimy, że mamy do czynienia z superpełnią. Podczas grudniowej pełni będzie 351 tys. kilometrów od nas, gdy najbardziej odległe położenie Księżyca na orbicie to aż 406 tys. kilometrów - stwierdził w rozpowie z PAP Nauka Damian Jabłeka, wicedyrektor Planetarium Śląskiego w Chorzowie i autor bloga „Dotknij nieba”.
Więcej na Spider's Web:
Noc spadających gwiazd
Jesienne wieczory to też świetna okazja, by pożegnać się z Saturnem. W tym roku gazowy gigant z pięknymi pierścieniami będzie jaśniejszy i większy niż zwykle, osiągając maksimum blasku na początku września. Z kolei Jowisza będziemy mogli podziwiać w drugiej części nocy, tuż obok konstelacji Bliźniąt.
A co z Wenus? "Gwiazda poranna" będzie wschodzić tuż przed Słońcem, więc jeśli jesteś rannym ptaszkiem, będziesz miał szansę ją zobaczyć.
Jesień to idealny czas na łapanie spadających gwiazd. Choć noce bywają chłodne, to wynagradza to czyste niebo i dwa spektakularne roje meteorów.
Najpierw, 22 października, swoje maksimum osiągną Orionidy. Choć ich aktywność nie jest oszałamiająca (średnio 23 meteory na godzinę), to i tak warto poświęcić im chwilę uwagi.
To fragmenty słynnej komety Halleya, a ich nazwa pochodzi od gwiazdozbioru Oriona, z którego zdają się wylatywać. Najlepiej obserwować je tuż przed wschodem Słońca, patrząc na południowo-wschodni kawałek nieba.
Geminidy szykują show
Prawdziwe show zacznie się jednak 14 grudnia, kiedy to w maksimum swojej aktywności znajdą się Geminidy. Ten rój jest uważany za jeden z najbogatszych w roku, zaraz po sierpniowych Perseidach. Możemy spodziewać się nawet 120 meteorów na godzinę!
Geminidy wydają się wylatywać z gwiazdozbioru Bliźniąt i, co ciekawe, są pozostałością po obiekcie 3200 Phaethon, który jest planetoidą, ale wcześniej był kometą. Mimo grudniowych temperatur to widowisko jest warte każdego zmarzniętego palca.
Jesień 2025 roku zapowiada się więc astronomicznie. Warto dać się ponieść temu naturalnemu widowisku i popatrzeć w niebo. To darmowy spektakl, którego nie można przegapić. Pamiętaj, nawet mały spacer pod rozgwieżdżonym niebem może zdziałać cuda.