Bezprzewodowe słuchawki w cenie wypasionego iPhone'a? Poproszę
Duński gigant audio zdecydował się wkroczyć na zupełnie nowy poziom luksusu w świecie słuchawek bezprzewodowych. Za te aluminiowe cacka przyjdzie zapłacić równowartość sześciu par AirPods Pro 3 lub więcej niż kosztuje iPhone 16 Pro Max z największą pamięcią.

Bang & Olufsen nie po raz pierwszy udowadnia, że traktuje swoje produkty jak obiekty sztuki użytkowej. Beo Grace to dosłownie studium rzeźby do noszenia, jak opisuje je sama firma. Każda słuchawka została wykonana z polerowanego aluminium, a etui ładujące prezentuje się w perłowo-piaskowanym wykończeniu z ukrytym okienkiem ładowania i przemyślnie zaprojektowanym zawiasem.
Inspiracja wzornicza pochodzi wprost z legendarnego modelu A8 - te charakterystyczne metalowe pałąki zostały zreinterpretowane na potrzeby ery bezprzewodowej. Owalne końcówki douszne mają zapewniać lepsze dopasowanie i komfort noszenia, podczas gdy całość chroniona jest standardem IP57. To oznacza, że te drogie cacka przetrwają nawet przypadkowe zanurzenie w wodzie na głębokość do metra przez 30 minut.

Chcą, byśmy kupili również i to:
Technologia audio na miarę stulecia
Pod tą luksusową powierzchnią kryje się technologia, która - przynajmniej w teorii - ma usprawiedliwiać astronomiczną cenę. Każda słuchawka wyposażona jest w 12-milimetrowy przetwornik tytanowy zaprojektowany w oparciu o zasady akustyczne sztandarowych słuchawek nausznych Beoplay H100 wartych 2200 dol.

System EarSense to prawdziwy klejnot technologiczny - sześć mikrofonów studyjnej jakości nie tylko zapewnia adaptacyjną redukcję szumów, ale także mierzy w czasie rzeczywistym akustyczny odcisk palca ucha użytkownika. Firma twierdzi, że efektywność ANC jest czterokrotnie lepsza niż w poprzednich modelach, co przy renomie B&O w dziedzinie audio brzmi obiecująco. Do tego dochodzi tryb przezroczystości TrueTransparency, który ma oddawać dźwięki otoczenia bez szumu czy zniekształceń.
Spatial Audio i kontrola gestem
Beo Grace oferuje obsługę Dolby Atmos i przestrzenną wirtualizację dźwięku, przekształcając sterefoniczne miksy w bardziej immersyjne doświadczenia. To technologia znana z większych modeli, ale tutaj zminiaturyzowana do rozmiarów dousznych słuchawek.

Szczególnie intrygująca jest funkcja NearTap - regulacja głośności poprzez tapnięcie w okolice ucha, bez dotykania samych słuchawek. Tapnięcie przy prawym uchu zwiększa głośność, przy lewym – zmniejsza. To rozwiązanie ma eliminować frustrujące przypadkowe uruchamianie Siri czy wstrzymywanie muzyki podczas próby zmiany poziomu dźwięku.
Bateria na całe dziesięciolecia
W świecie słuchawek bezprzewodowych, gdzie typowy cykl życia baterii oscyluje wokół 500 ładowań, Beo Grace wprowadza wywrotowe podejście. Dzięki współpracy z firmą Breathe - specjalizującą się w inteligencji baterii - Bang & Olufsen opracował system zarządzania energią, który w testach wewnętrznych przekroczył 2000 cykli ładowania. To potencjalnie czterokrotnie dłuższa żywotność niż w standardowych słuchawkach TWS.

Rzeczywiste użytkowanie prezentuje się jednak skromniej - 4,5 godz. odtwarzania z włączoną funkcją ANC, co łącznie z etui daje 17 godz. To mniej niż oferowały ubiegłoroczne Beoplay Eleven za 499 dol., ale firma stawia na długoterminową niezawodność nad krótkoterminową wydajność.
Jedną z najbardziej przemyślanych funkcji jest możliwość wykorzystania etui ładującego jako transmitera audio. Poprzez złącze USB-C lub wejście liniowe można podłączyć laptopa, system rozrywki w samolocie czy dowolne inne urządzenie, które nie obsługuje Bluetootha, a dźwięk zostanie przesłany bezprzewodowo do słuchawek. To rozwiązanie, które docenią przede wszystkim podróżujący biznesmeni i audiofile.
Cena jak za luksusowy zegarek

1500 dol. (około 1200 euro, 1000 funtów) to kwota, która plasuje Beo Grace w zupełnie innej lidze niż popularne modele Sony, Apple’a czy Bose. Do tego dochodzi opcjonalne skórzane etui za dodatkowe 400 dol., dostępne w trzech kolorach: Infinite Black, Cranberry Red i Seashell Grey. Przedsprzedaż już ruszyła, a pierwsze dostawy planowane są na 17 listopada. Firma oferuje trzyletnią gwarancję, co przy tej cenie wydaje się minimum przyzwoitości.
Bang & Olufsen od dekad buduje swoją pozycję na przecięciu wysokiej jakości dźwięku, wyrafinowanego designu i prestiżu marki. Beo Grace to ewidentnie produkt dla klientów, którzy traktują słuchawki nie tylko jako gadżet technologiczny, ale jako element stylu życia - podobnie jak luksusowy zegarek czy designerską biżuterię.
Czy akustyczne zalety usprawiedliwiają cenę wyższą niż koszt dobrego laptopa? To pytanie, na które każdy entuzjasta elektroniki musi odpowiedzieć sobie sam. W świecie audio premium nie ma górnych granic cenowych, a Beo Grace wyznacza nowy standard luksusu w kategorii słuchawek TWS.