REKLAMA

Zwierzęta przeszkadzają wojsku. Przegryzają siatki i atakują żołnierzy, więc zostaną odstrzelone

Bazie wojskowej w Redzikowie zagrażają lisy, sarny, dziki i jelenie. Żołnierze skarżą się, że nie mogą w spokoju patrolować okolicy. Jest zgoda na odstrzał, choć obrońcy przyrody mówią, że to nic nie da. Ucierpią zwierzęta, ale problemu się nie rozwiąże.

Zwierzęta przeszkadzają wojsku. Przegryzają siatki i atakują żołnierzy, więc zostaną odstrzelone
REKLAMA

- Zwierzęta, takie jak jelenie, dziki i lisy, bardzo często podchodzą zbyt blisko ogrodzeń i uderzając w nie, powodują deformację siatki, przy tym wzbudzają alarmy. Takie sytuacje skutkują uruchamianiem procedur alarmowych, co zaburza prawidłowe realizowanie zadań przez służbę wartowniczą – mówił radnym młodszy chorąży Tomasz Stasiło z Batalionu Ochrony Bazy w Redzikowie, cytowany przez Radio Gdańsk.

Podobno dużym problemem są lisy przegryzające przewód światłowodowy na obwodnicy, co prowadzi do nieprawidłowego działania systemu alarmowego. Krzysztof Pałkowski, dyrektor Departamentu Środowiska i Rolnictwa Urzędu Marszałkowskiego, dodawał, że „przedostająca się zwierzyna stanowi zagrożenie dla systemów” odpowiadających za bezpieczeństwo bazy. Ale nie tylko.

REKLAMA

- To także, co nam wykazano, bezpośrednie zagrożenie dla patrolujących żołnierzy – wyjaśniał.

Wcześniej odstrzały w rejonie bazy były limitowane. Do końca 2026 r. wszelkie limity zostały zdjęte, więc zabijać można wszystkie okoliczne dziki, lisy, jelenie czy sarny. Jak informuje TOK FM, w nowej wersji ustawy, która wycofuje ograniczenia, podkreślono, że „zwierzęta wielokrotnie atakowały żołnierzy i pracowników ochrony”.

„Napiszcie, jak często zdarzyło się, że w lesie zaatakowały Was dziki, lisy, jelenie i sarny?” – komentuje z przekąsem fundacja „Niech żyją!”

- Zamiast odpowiednio zabezpieczyć ten teren, bo oczywiście są na to sposoby, ktoś zdecydował, że nie, lepiej wybijmy te wszystkie zwierzęta, lepiej eksterminujmy. A kilkadziesiąt innych osób mówi, że to jest okej, zróbmy tak – mówi w rozmowie z TOK FM jej przedstawiciel, Jacek Karczewski.

Podkreśla, że odstrzał nic nie da. Owszem, te „problematyczne” zwierzęta znikną, ale w ich miejsce szybko przyjdą nowe, wykorzystując fakt, że zwolnił się teren. Dopóki obszar nie będzie lepiej zabezpieczony sytuacja będzie się powtarzać.

Tego samego zdania jest Wojewódzka Rada Ochrony Przyrody, dla której „usuwanie zwierzyny jest usuwaniem skutków, a nie przyczyny jej bytowania na tym terenie”. Najlepsze rozwiązanie to dodatkowe ogrodzenia.

REKLAMA

Niestety sytuacja przypomina choćby tę znaną z bobrami. Tam też zwierzęta obwiniane były za niszczenie m.in. wałów przeciwpowodziowych. Tyle że wystarczyłoby lepiej je zabezpieczać. Łatwiej jednak podjąć decyzję krótkowzroczną, szybką, ze szkodą dla środowiska.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-06T07:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-05T16:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T19:58:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T16:30:26+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA