Elektroniczne obrączki z GPS-em. W końcu pozbędziemy się piratów drogowych?
Minister Waldemar Żurek zapowiedział badanie możliwości stworzenia elektronicznych obrączek, które potrafiłyby wykryć, czy osoba z zakazem siedzi za kierownicą, czy tylko jedzie jako pasażer.

To odpowiedź na zatrważające statystyki - w Polsce ponad 40 tys. osób ma więcej niż jeden aktywny zakaz prowadzenia, a rekordzista uzbierał ich aż 23, z czego sześć było dożywotnich.
Pomysł brzmi jak połączenie elektroniki ubieralnej z dozorem elektronicznym, który znamy z kar pozbawienia wolności. Tylko że tym razem urządzenie miałoby nie tylko śledzić lokalizację, ale też rozpoznawać czy użytkownik faktycznie prowadzi pojazd. Minister zapewnia, że zlecił już producentom zbadanie możliwości technicznych takiego rozwiązania. My produkujemy te urządzenia w Polsce. Jesteśmy w tym nieźli - zaznaczył Żurek w rozmowie z RMF FM.
Czytaj też:
Gdy zakazy przestają działać - statystyki nie pozostawiają złudzeń
Problem nagminnego łamania sądowych zakazów prowadzenia nabrał niepokojących rozmiarów. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości tylko w ubiegłym roku do łamiących zakazy doszło ponad 13 tys. kierowców, a w pierwszym półroczu bieżącego roku liczba ta wyniosła już 7260 osób. Średnio każdego dnia policjanci zatrzymują 69 kierowców, którzy nie powinni prowadzić pojazdów z uwagi na orzeczone zakazy sądowe lub wydane decyzje.
Liczba recydywistów stale rośnie. Ponad 40 tys. osób ma na koncie więcej niż jeden zakaz, a ponad 50 kierowców przekroczyło magiczną granicę 10 zakazów. Absolutny rekordzista - 30-letni mieszkaniec powiatu bolesławieckiego - zgromadził 23 sądowe zakazy prowadzenia, z czego 15 jest wciąż aktywnych, w tym 6 dożywotnich. Mężczyzna wielokrotnie prowadził po pijanemu i konsekwentnie ignorował kolejne wyroki sądowe.
Dramatyzm sytuacji obrazują również głośne wypadki. W wrześniu ubiegłego roku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie kierowca z aktywnym zakazem doprowadził do zderzenia, w którym zginął 37-letni pasażer drugiego auta, a do szpitala trafiły cztery osoby, w tym dwoje dzieci. W lipcu na warszawskiej Wisłostradzie życie stracili motocyklista i jego 13-letni syn - sprawca również miał zasądzony zakaz prowadzenia pojazdów.
Obrączka, która wie więcej niż GPS - technologiczne wyzwanie
Obecny system dozoru elektronicznego, który funkcjonuje w Polsce od 2009 r., pozwala jedynie na śledzenie lokalizacji osoby skazanej za pomocą bransolety GPS zakładanej na nogę. Minister Żurek chce pójść o krok dalej. Zamiast odsiadki mamy już w systemie taki środek: płacisz za obrączkę, dostajesz na nogę i my widzimy gdzie jesteś i dokąd się przemieszczasz. Nie mamy jeszcze technicznych możliwości żeby sprawdzić, czy kogoś nie wiezie żona do pracy, czy sam nie siada za kółko - tłumaczył minister.
Pytanie brzmi - jak odróżnić kierowcę od pasażera? Nowoczesne lokalizatory GPS wykorzystywane w monitoringu flotowym dysponują już akcelerometrami trójosiowymi, które wykrywają gwałtowne hamowania, przyspieszenia i ostre zakręty, pozwalając na zaawansowaną analizę stylu jazdy. Teoretycznie, przy odpowiednim algorytmie, taki system mógłby analizować wzorce ruchu charakterystyczne dla pozycji kierowcy - położenie ciała względem przyspieszenia pojazdu, wibracje związane z trzymaniem kierownicy, czy nawet kombinację danych GPS pokazujących zajmowanie miejsca po lewej stronie pojazdu.
Obecnie dostępne rozwiązania w monitoringu pojazdów jeszcze tego nie oferują. Urządzenia te potrafią śledzić lokalizację, prędkość, wykrywać wypadki i analizować styl jazdy, ale nie są w stanie z pewnością stwierdzić, kto siedzi za kierownicą. Minister Żurek wyraźnie postawił jednak na polskich producentów i inżynierów, licząc na ich pomysłowość.
Koszty i praktyczne aspekty wdrożenia
Jednym z argumentów za elektronicznymi obrączkami jest aspekt finansowy. To by było najprostsze, bo wtedy byśmy nie płacili za tego klienta w więzieniu - zaznaczył minister Żurek. Koszt jednego dnia odbywania kary więzienia w systemie dozoru elektronicznego wynosi zaledwie 2 złote dziennie, plus jednorazowa opłata administracyjna 80 złotych. Dla skazanego jest to zupełnie bezpłatne - nie musi uiszczać żadnych opłat.
Dla porównania - jeden dzień pobytu w zakładzie karnym to dla państwa wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych. W sytuacji, gdy 40 tys. kierowców z wielokrotnymi zakazami stanowi połowę wszystkich miejsc w polskich więzieniach, rozwiązanie alternatywne staje się koniecznością ekonomiczną.
Rozszerzenie systemu o funkcję wykrywania prowadzenia pojazdu wymagałoby dodatkowych nakładów na badania i rozwój, ale w dłuższej perspektywie mogłoby przynieść znaczące oszczędności. Obecnie dozorem elektronicznym objętych jest około 5 tys. skazanych, a system ewoluuje - od 2023 r. osoby skazane na kary do 3 lat mogą ubiegać się o dozór, jeśli pozostało im do odbycia maksymalnie półtora roku.
Kamery z rozpoznawaniem twarzy - alternatywna droga
Elektroniczne obrączki to nie jedyny pomysł ministerstwa. Równolegle rozważane jest wykorzystanie kamer miejskiego monitoringu wyposażonych w moduły rozpoznawania twarzy, sprzężone z bazą danych CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców). Kamery miałyby działać na najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach, automatycznie identyfikując osoby za kierownicą i porównując je z bazą osób objętych zakazami prowadzenia.
Technologia rozpoznawania twarzy w systemach monitoringu nie jest w Polsce nowością. Katowicki Inteligentny System Monitoringu i Analizy (KISMiA), funkcjonujący od 2016 r., dysponuje już oprogramowaniem do rozpoznawania twarzy i automatycznej identyfikacji tablic rejestracyjnych. Systemy te analizują unikalne cechy biometryczne, takie jak układ oczu, nosa i ust, co pozwala na identyfikację osób w ciągu zaledwie sekund, nawet w trudnych warunkach oświetleniowych.
Rozwiązanie takie budziłoby jednak kontrowersje związane z prywatnością i zakresem inwigilacji. Od lipca bieżącego roku w Polsce obowiązują przepisy pozwalające na rozszerzenie miejskiego monitoringu, w tym instalację kamer z funkcjami rozpoznawania twarzy i analizowania zachowań. Krytycy ostrzegają przed pełzającą inwigilacją i tworzeniem sieci cyfrowych oczu, choć zwolennicy podkreślają korzyści dla bezpieczeństwa publicznego.
W przypadku kierowców łamanie zakazu byłoby nie tylko natychmiast wykrywane, ale również udokumentowane zapisem z kamer monitoringu. To znacznie ułatwiłoby pracę organów ścigania i stanowiłoby dowód w postępowaniu karnym.
CEPiK i wypożyczalnie - uszczelnienie systemu od strony prawnej
Trzeci element strategii ministerstwa to wprowadzenie obowiązku sprawdzania w CEPiK danych osób wypożyczających lub leasingujących pojazdy. Wypożyczalnie i firmy leasingowe musiałyby przed wydaniem auta weryfikować, czy klient nie ma na koncie zakazu prowadzenia pojazdów, a w razie pozytywnej weryfikacji - obligatoryjnie odmówić wydania pojazdu.
Administrowany przez Ministerstwo Cyfryzacji system CEPiK gromadzi już szczegółowe informacje o kierowcach, w tym dane o osobach z cofniętymi uprawnieniami i zakazami prowadzenia pojazdów. Od stycznia trwają prace nad automatyzacją sprawdzania uprawnień kierowców przez przedsiębiorców. System ma umożliwiać codzienną weryfikację pracowników - czy wciąż posiadają ważne uprawnienia.
Rozszerzenie tego mechanizmu na wypożyczalnie to logiczny krok. Obecnie sprawdzenie czy pojazd jest w leasingu jest możliwe poprzez bazę CEPiK, ale nie istnieje automatyczny obowiązek weryfikacji uprawnień osoby wypożyczającej. Wprowadzenie takiego wymogu skutecznie utrudniłoby recydywistom dostęp do pojazdów.
Prokuratura pod lupą - lustracja 20 tysięcy spraw
Minister Żurek nie poprzestał na pomysłach technologicznych. W odpowiedzi na ustalenia dziennikarzy RMF FM ujawniające skalę problemu zlecił Prokuraturze Krajowej przeprowadzenie doraźnej lustracji postępowań zakończonych między styczniem 2024 a czerwcem 2025 r.. Kontrola obejmie sprawy, w których skierowano do sądu akt oskarżenia wobec osób łamiących zakazy prowadzenia pojazdów, lub wobec podejrzanych o przestępstwo z art. 244 kodeksu karnego - niestosowanie się do zakazu.
Celem jest sprawdzenie, czy prokuratorzy właściwie reagują na powtarzające się przypadki łamania zakazów i czy stosują odpowiednie środki zapobiegawcze. Na przygotowanie sprawozdania wyznaczono termin do 31 października. Minister wydał już prokuratorom zalecenie, by w takich sprawach bardzo aktywnie działali na salach rozpraw i występowali o kary odpowiednie do wysokiej społecznej szkodliwości czynów.
Problem tkwi również w systemie orzeczniczym. Część wyroków zapada bez rozprawy, co oznacza, że sędziowie nie zawsze sprawdzają Krajowy Rejestr Karny i orzekają kolejny zakaz wobec osoby, która już ma ich kilka. Chciałbym zmienić prawo - podkreślił Żurek.
Czy to się uda?
Pomysły ministerstwa to z pewnością krok w niezbadanym kierunku. Elektroniczne obrączki wykrywające prowadzenie pojazdu byłyby ewenementem na skalę światową - obecnie żaden kraj nie dysponuje takim rozwiązaniem w powszechnym użyciu. Pytanie, czy polscy inżynierowie sprostają wyzwaniu i czy technologia będzie na tyle niezawodna, by stanowić podstawę do egzekwowania kar.
Alternatywne rozwiązania - kamery z rozpoznawaniem twarzy i weryfikacja w CEPiK - są technologicznie prostsze i możliwe do wdrożenia w krótszym czasie. Ich skuteczność zależy jednak od skali wdrożenia i szczelności systemu. Kluczowe będzie również zaostrzenie praktyki sądowej i prokuratorskiej, by kolejne zakazy nie były jedyną odpowiedzią na recydywę.
Za naruszenie sądowego zakazu grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia, ale jak pokazują statystyki obecny system nie funkcjonuje. Kierowcy z kilkunastoma zakazami wciąż jeżdżą po polskich drogach, stwarzając śmiertelne zagrożenie. Jeśli elektroniczne obrączki lub kamery monitoringu pomogą choć częściowo rozwiązać ten problem to będzie to sukces nie tylko technologiczny, ale przede wszystkim społeczny. Bo bezpieczeństwo na drogach nie powinno być kwestią rozwoju technologii - ale skoro tradycyjne metody zawiodły, czas sięgnąć po coś nowego.