Ostatni pasażerski pociąg odjechał stąd ponad 30 lat temu. Szykuje się wielki powrót
Łomża przez lata odcięta była od kolei. Nowa inwestycja sprawi, że mieszkańcy znowu będą mogli wsiąść do pociągu. I to szybko – na długo zanim ukończone zostaną wszelkie prace.

- Łomżanie znowu będą mogli podróżować pociągami, do których wsiądą na nowoczesnej, dostępnej i wygodnej stacji – zaznacza PKP PLK, informując o podpisaniu umowy z wykonawcą prac. Inwestycję za prawie 300 mln zł zrealizuje firma ZUE S.A.
W miejsce starych torów i prawie już niewidocznych resztek peronów powstanie nowoczesna, bezpieczna i dostępna infrastruktura kolejowa. Skończy się wykluczenie komunikacyjne tak dużego miasta i regionu. Również w innych obszarach kraju rozpoczynamy inwestycje w ramach programu Kolej Plus, który zakłada ścisłą współpracę z samorządami województw – powiedział Marcin Mochocki, członek zarządu PLK SA, dyrektor ds. realizacji inwestycji.
Projekt przywracający kolej mieszkańcom składa się z dwóch części. Jak informuje PKP PLK, podstawowy zakres inwestycji to przede wszystkim kompleksowa modernizacja całej linii kolejowej nr 49 Łomża – Śniadowo. Na 17 km odcinku wymienione zostaną tory i urządzenia sterowania ruchem kolejowym. W Łomży odbudowana zostanie stacja, a po drodze powstaną nowe przystanki.
Druga część umowy, to tzw. opcje, czyli roboty, które można będzie wykonać po ewentualnym uzyskaniu dodatkowego finansowania – dodaje PKP PLK. W zakres wchodzą m.in. prace torowe w Śniadowie oraz na stacji Czerwony Bór.
Docelowo pociągi między Łomżą i Łapami pojadą z maksymalną prędkością 80-120 km/h, a średni czas przejazdu z Łomży do Białegostoku, po zakończeniu wszystkich robót i uzyskaniu niezbędnych zezwoleń, planowany jest na ok. 1 h 35 min.
Wszystkie prace powinny skończyć się w II kwartale 2029 r. Pasażerowie pojadą z Łomży pociągami znacznie wcześniej. PKP PLK zakłada, że będzie to możliwe już rok po rozpoczęciu prac, czyli w 2026 r.
- Linia kolejowa do Łomży ponownie ożyje. Łomżanie mają już nowoczesną drogę samochodową E67, a niebawem odzyskają także kolej. To impuls do rozwoju regionu. Chcemy, aby mieszkańcy mogli jak najszybciej skorzystać z powrotu pociągów, dlatego umożliwimy to jeszcze w trakcie trwania prac, już w przyszłym roku – zadeklarował Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak.
Poza kursami okazjonalnymi ostatni pociąg pasażerski odjechał z Łomży w 1993 r.
Było to więc na trochę przed wielkim „ostrym cięciem”, jak opisywane jest zawieszenie kursowania pociągów na 1028 km linii w Polsce. Doszło do niego 3 kwietnia 2000 r.
Wydarzenie to jest symbolicznie traktowane jako apogeum degrengolady kolei w Polsce, obserwowanego od początku lat 80. i trwającego przez całe lata 90. XX w. oraz przez fragment pierwszej dekady wieku XXI (mniej więcej do momentu wejścia Polski do UE). Sumarycznie zlikwidowano w tym czasie ruch pasażerski na ok. 10 tys. km linii. Cięcie z kwietnia 2000 r. było największym jednorazowym ograniczeniem ruchu (warto jednak pamiętać, że w czerwcu 2000 r. zawieszono ruch na kolejnych blisko 700 km tras) – pisał na łamach „Rynku Kolejowego” Paweł Rydzyński, prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu.
Powoli z tego dołka wychodzimy i do wielu miast w Polsce kolej już wróciła lub niebawem powróci. PKP PLK przypomina, że podpisano umowę na prace na linii do Ciechocinka. W Wielkopolsce pociągi ponownie dojadą do Czarnkowa, Śremu, Międzychodu i Gostynia.
W marcu podpisana została umowa na projekt nowej linii Zegrze-Przasnysz. Szykowane jest również przywrócenie połączeń do Lubska w woj. lubuskim. Mieszkańcy Gliwic, Zabrza i Rudy Śląskiej będą mieć ponownie możliwość alternatywnego połączenia kolejowego z Katowicami.
Sam przekonałem się, jak wiele zmienia powrót kolei na odcinku, gdzie przez lata jej brakowało. Słynne są sceny, kiedy mieszkańcy wychodzą na peron powitać powracające pociągi. Niektórym feta wydaje się dziwna, ale nawet dwa połączenia dziennie mogą odmienić sposób podróży do okolicznych miejscowości. Dla regionów to prawdziwa rewolucja, choć wydawać może się bardzo niepozorna.
Cieszy fakt, że po latach kolejne miejscowości odzyskują kolejowe połączenia. Chociaż dalej w wielu ośrodkach liczących nawet kilka tys. mieszkańców nie można wsiąść do pociągu. Jeszcze długo odbijać będzie się nam wygaszanie ruchu na kolei. A po latach jak na dłoni widzimy, że decyzje były więcej niż nieodpowiedzialne, czego dowodem jest obecne odrodzenie. Słono nas to kosztuje, bo teraz trzeba wydawać miliony, żeby pociągi mogły znowu jeździć po torach.
Zdjęcie główne: Roman Babakin / Shutterstock.com