Facebook jak sklep - po 23:00 zamknięty. Prohibicja ma ratować dzieci
Za chwilę może się okazać, że jeśli nie wprowadzimy zakazu korzystania z telefonów w szkołach, będziemy wyjątkiem na mapie nie tylko Europy. Coraz więcej państw zastanawia się, jak uratować młodych przed nadmiernym korzystaniem z technologii. W Szwecji rozważają ograniczenie obowiązujące daleko poza szkolnymi murami.
To na razie tylko propozycja. Tyle że autorstwa współrządzącej Szwecją partii Liberałów, więc należy potraktować ją poważnie. Jak informuje ze Sztokholmu polski korespondent PAP Daniel Zyśk ugrupowanie wpisało do programu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego uznanie mediów społecznościowych za produkt szkodliwy dla dzieci.
Ich zdaniem konta społecznościowe mogłyby być zakładane przez dzieci, ale to rodzic powinien wyrazić zgodę. Obecnie w teorii osoba, która nie ukończyła 13 lat, nie może założyć konta np. na Facebooku czy Instagramie, ale wielokrotnie zarzucano Mecie, że to martwe prawo.
Propozycja zakłada również, aby domyślnie obowiązywała nocna blokada ograniczająca dostęp do serwisów społecznościowych po godz. 23:00. Opiekun miałby jednak prawo zdjąć szlaban. Politycy potraktowaliby serwis społecznościowy jak coraz częściej uznaje się choćby w Polsce nocne sklepy – jako niepotrzebną pokusę.
Szwedzcy Liberałowie powołują się na badania, według których czas spędzany przy telefonach negatywnie wpływa na sen. Jego brak zaś prowadzi do zaburzeń lękowych czy depresji.
Propozycja wpisuje się w trend ograniczania technologii dzieciom
Niedawno w Norwegii zarekomendowano szkołom wprowadzenie całkowitego zakazu korzystania z elektroniki. Wytyczne mają stanowić podstawę dla regulaminów tworzonych przez władze lokalne. Minister edukacji Kari Nessa Nordtun argumentowała wprowadzenie rekomendacji zamiast prawa tym, że działać trzeba tu i teraz. A prace legislacyjne nad ewentualnym zakazem trwałyby zbyt długo.
Na zakaz zdecydowali się za to Brytyjczycy. I pokazali twarde dane, z których wynika, że 97 proc. brytyjskich dzieci w wieku 12 lat ma już własny telefon komórkowy, a korzystanie z niego prowadzi do cyfrowego znęcania się nad innymi, problemów z koncentracją oraz utrudnia prowadzenie zajęć.
Jeden na pięciu uczniów doświadczył cyfrowej przemocy w ciągu ostatniego roku. Ponad 50 proc. dzieci używa telefonu zbyt długo. Według brytyjskich badań usunięcie telefonów ze szkół, w tym również na przerwach, sprawi, że szkoły staną się bezpieczną przestrzenią dla wszystkich, a do tego zniknie zjawisko stygmatyzowania biedniejszych dzieci, które mają stare lub tanie telefony. Zgodnie z przytoczonymi badaniami zakaz telefonów sprawi, że dzieci zaczną się socjalizować ze sobą i będą w stanie nawiązać kontakty społeczne. To właśnie alienacja jest wskazywana jako jedna z głównych przyczyn depresji wśród dzieci.
Rozumiem argumenty władz czy rodziców. Paweł Grabowski na naszych łamach pisał:
Staram się jak mogę, ale niestety nie wszyscy rodzice podzielają mój pogląd i bezrefleksyjnie dają swoim dzieciom telefony, a niektóre noszą je również do szkoły, mimo że absolutnie nie ma takiej potrzeby. To co na nich oglądają szybko staje się trendem wśród dzieci, mimo że np. w przypadku mojej córki i jej rówieśników zrozumienie niektórych spraw jest na poziomie wręcz zerowym. Nie przeszkadza to dzieciom zanurzać się w odmęty social mediów. A to odciska na nich piętno. Nie mówiąc już o spamie powiadomień i pokusie sięgnięcia po telefon, nawet w trakcie zajęć.
Być może faktycznie kilka godzin wytchnienia byłoby czymś dobrym. Tylko potem dziecko opuszcza szkołę i dalej jest narażone na to, co dzieje się w sieci. Problemu wcale nie rozwiązujemy, a jedynie zamiatamy go pod dywan.
Obawiam się, że to jest główny cel: żeby dorośli uznali, że coś zostało zrobione
Naiwna jest wiara w to, że bez telefonów w szkołach nie będzie występowało zjawisko stygmatyzowania biedniejszych, a dzieci nagle zaczną ze sobą rozmawiać czy wybiorą książki, na co nadzieję mają Szwedzi. Wybaczcie wtręt najgorszy z możliwych, ale za moich czasów telefony nie były jeszcze aż tak popularne, a mimo to istniały wszystkie te problemy. I bez telefonów nastolatkowie byli dla siebie okrutni, a książka wcale nie była pierwszą rzeczą, która przychodziła do głowy, gdy wychodziło się na przerwę.
Zamiast zakazów liczyłbym, że szkoły nauczą życia w tym trudnym wirtualnym świecie. Tylko to wyzwanie, bo przecież i tak brakuje czasu na wszystko. Podobnie jak pieniędzy. Zakaz telefonów w szkołach to dla mnie wywieszenie białej flagi. Na nic innego nie możemy sobie pozwolić, ale przynajmniej coś zrobiliśmy.
Więcej o smartfonach w szkołach przeczytacie na Spider's Web:
A co z polskimi szkołami?
Niedawno Instytut Spraw Obywatelskich zaapelował do ministrów cyfryzacji i edukacji „o wprowadzenie jednolitych zasad higieny cyfrowej dotyczących używania telefonów komórkowych i innych indywidualnych urządzeń cyfrowych w szkołach”.
Co prawda [prawo] stwarza podstawę ograniczania na mocy statutu szkoły swobody korzystania z urządzeń telekomunikacyjnych i elektronicznych, jednak jak pokazuje praktyka, zasady te są różnie interpretowane – część szkół wprowadziła w swoich statutach ograniczenia korzystania z urządzeń mobilnych np. podczas lekcji, jednak na przerwie wielu uczniów siedzi wpatrzonych w ekrany
- podkreślono w apelu.
Według IPO zakaz powinien obowiązywać już od 1 września 2024 r.