Jest problem ze schronami. Czy Polacy znajdą schronienie w razie ataku?
Jeszcze przed wielką kontrolą schronów w 2022 r. wiadome było, że sytuacja jest tragiczna. Nie minęły dwa lata, a sytuacja się nie poprawiła. Prezydent Warszawy stwierdza, że uda się znaleźć schronienie dla mieszkańców stolicy, ale cały kraj potrzebuje nowych przepisów.
W 2022 r. specjaliści mówili wprost: 90 proc. schronów w Polsce nie nadaje się do pełnienia takiej funkcji. Przez ten czas niewiele się poprawiło. Jak wynika z materiału Fakty TVN w schronach z „prawdziwego zdarzenia” jest miejsce dla 300 tys. Polaków.
Współczynnik ilości miejsc w budowlach ochronnych w przeliczeniu na liczbę mieszkańców na poziomie około dwóch procent należy do najniższych w Unii Europejskiej. Co więcej, stan większości budowli ochronnych jest zły, a niektóre nawet zagrażają bezpieczeństwu przebywających w nich osób
- podkreśla Michał Szafrański, przewodniczący zespołu eksperckiego Stowarzyszenia Instytut Budownictwa Ochronnego.
Schrony w Polsce: nikt nic nie wie
Według reportażu w MSWiA trwają pilne prace nad nową ustawą. Miałaby ustalić, kto ma dbać o schrony, gromadzić zapasy i przygotowywać plany ewakuacji na wypadek wojny. O konieczności wprowadzenia nowych przepisów mówi też prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski.
W rozmowie z TOK FM zapewnił, że w stolicy przygotowane są „podstawowe schrony i podstawowe informacje”.
Natomiast do tego, żeby to zrobić w sposób idealny, potrzebna jest ustawa o obronie cywilnej, której przez ostatnie lata nie było
– stwierdził Trzaskowski.
W październiku 2022 r. władze stolicy poinformowały, że w mieście jest ponad 2100 obiektów posiadających infrastrukturę podziemną. Przeprowadzona analiza wykazała również, że mieszkańcy w kryzysowej sytuacji będą mieć łącznie co najmniej 7 mln metrów kwadratowych powierzchni służącej do ukrycia.
Na Spider's Web piszemy więcej o schronach w Polsce:
Z kolei w Poznaniu wyliczono, że w schronach znajdzie schronienie 10 proc. mieszkańców stolicy Wielkopolski. Wicedyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa, Michał Lemański, w rozmowie z Radiem Poznań mówił, że miasto nie ma żadnych uprawnień co do schronów. - Samorząd ani żadna inna jednostka nie ma żadnych podstaw prawnych, aby zajmować się budowlami ochronnymi – stwierdził.
W Łodzi natomiast doprowadzenie do „używalności” schronów kosztowałoby prawie 77 mln zł
Takie szacunki przekazał łódzkiej „Wyborczej” Krzysztof Posłuszny, prezes Stowarzyszenia Schrony w Polsce. Ekspert zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię, która pokazuje, że nie jesteśmy przygotowani na ewentualne zagrożenie. W miejscach, gdzie teoretycznie ukrycie byłoby możliwe, trudno może być znaleźć osobę, która będzie od razu wiedziała, gdzie są klucze i jak się dostać do bezpiecznego pomieszczenia. Wcześniej w administracjach spółdzielni mieszkaniowych pracowały osoby odpowiedzialne za obronę cywilną, dziś natomiast ta funkcja spada na tzw. gospodarza domu. „Jestem przekonany, że żaden schron w porę nie zostanie otwarty” – mówi wprost Posłuszny.