REKLAMA

Polska ma problem ze schronami. Warszawa: spokojnie, pomieścimy wszystkich

Mieszkańcy stolicy mogą spać spokojnie - zapewniają władze. Według prezydenta Trzaskowskiego w Warszawie jest wystarczająca liczba miejsc do schronienia się w razie zagrożenia. To wyjątkowo komfortowa sytuacja. Wcześniej eksperci sugerowali, że 90 proc. schronów w kraju nie może spełniać swojej ochronnej funkcji.  

19.10.2022 08.02
schrony w polsce
REKLAMA

- Inwentaryzacja w Warszawie pokazała, że mamy ponad 2100 obiektów posiadających infrastrukturę podziemną – m.in. na Stadionie Narodowym czy w metrze – podkreślił na konferencji prasowej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

REKLAMA

Z przeprowadzonej analizy wynika, że w Warszawie jest co najmniej 7 mln metrów kwadratowych powierzchni służącej do ukrycia.

Urzędnicy podkreślili, że nie ma podstawy prawnej, aby móc podzielić się konkretami, jak dokładna lokalizacja czy grubość stropów.

Prezydent wspomniał, że inne samorządy same z siebie już wcześniej zleciły przeprowadzenie podobnych inwentaryzacji. Tymczasem na polecenie rządu straż pożarna rozpoczęła kontrolę schronów w ubiegłym tygodniu.

Maciej Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, powiedział, że sprawdzane są zarówno schrony jak i tak zwane miejsca schronienia. W sumie mamy 62 tys. takich obiektów w całym kraju. Mogą pomieścić tylko 3,5 proc. populacji, czyli około 1,3 mln osób. Bardziej optymistyczny jest więc prezydent stolicy, który uważa, że cała Warszawa znajdzie schronienie w mieście.

W styczniu 2019 r. Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że w Polsce nie funkcjonuje skuteczny system ochrony ludności

Eksperci twierdzili wówczas, że krajowe schrony to w 90 proc. miejsca nienadające się do przebywania ludzi. Powód? Są zapuszczone, brudne i zagrzybione.

Być może wyniki inwentaryzacji – zarówno przeprowadzonej przez straż, jak i same samorządy – przyniosą nieco lepsze informacje. Miasta jednak nie ukrywały, że przez lata infrastruktura schronowa była zaniedbana. Na przykład na stronie wroclaw.pl możemy przeczytać, że "pod koniec lat dziewięćdziesiątych na terenie Wrocławia znajdowało się ponad trzy tysiące takich obiektów, w których schronienie mogło znaleźć ponad dziewięćdziesiąt tysięcy osób". Obecnie są jednak nieczynne albo pełnią inne funkcje. Dawny bunkier przeciwlotniczy to dziś muzeum. Z kolei podziemne schrony to albo parkingi, albo publiczne toalety.

W Poznaniu zaś schronienie mógłby znaleźć co dziesiąty mieszkaniec, jak wynikało z odpowiedzi przekazanej epoznan.pl w lutym. Dodano, że dla ochrony ludności mogą być wykorzystane obiekty infrastruktury drogowej, tunele i przejścia podziemne.

Rządzący miastami już wcześniej zwracali uwagę na to, że nie mają możliwości "zmusić" właścicieli obiektów do przygotowania schronów.

REKLAMA

Zagadnienie to wykracza poza kompetencje prezydenta miasta, bo ze względu na brak uregulowań prawnych prezydent nie może obligować właścicieli, administratorów i zarządców budynków, w których mieszczą się budowle ochronne do ponoszenia kosztów przygotowania tych pomieszczeń do ich ewentualnego wykorzystania – informował krakowski magistrat cytowany przez stronę lovekrakow.pl.

zdjęcie główne: Falkowskyi / Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA