Nadchodzą surowe kary za fałszywe recenzje! 200 tys. zł za jedno wyświetlenie
Wystawiane przez opłacone trolle fałszywe recenzje produktów i usług w sklepach i stronach internetowych to już prawdziwa plaga. Amerykanie chcą ją powstrzymać gigantycznymi karami i być może w tej bezwzględności jest metoda.
Z fałszywymi recenzjami w Internecie zetknął się niemal każdy, choć prawdopodobnie część osób nieświadomie. To wpisy w sklepach internetowych i innych miejscach, które najczęściej wychwalają dany produkt i z rzadka też krytykują konkurencję.
Co w nich złego? To wpisy osób, które raczej nigdy w życiu z danym produktem nie obcowały - a piszą to, co piszą, bo dostały za te wpisy pieniądze. To podstępna i fałszywa metoda szeptanego marketingu, najczęściej kłamliwa. Wprowadzony w błąd internauta chętniej kupi rekomendowany przez (rzekomo) innych klientów produkt.
Z plagą kłamliwych wpisów walczyć trudno, podobnie jak z innymi formami spamu. Amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) chce jednak spróbować. Proponuje nowe prawo, w ramach którego podmioty wykupujące fałszywe recenzje miałyby być surowo karane finansowo. Komisja proponuje nawet 50 tys. dol. kary... za każdym razem, gdy pojedynczemu internaucie zostanie wyświetlona fałszywa, kupiona recenzja.
Internet stał się siedliskiem dezinformacji i kłamstwa. Surowe prawo ma obejmować więcej przekrętów niż tylko fałszywe recenzje.
Walka z prowadzonym masowo okłamywaniem konsumentów jest w proponowanej ustawie najważniejsza, bo owych konsumentów dotyka dość bezpośrednio. Trudno jej nie kibicować. FTC idzie jednak znacznie dalej. Podobne kary chce wymierzać firmom, które pośredniczą w kupowaniu recenzji oraz firmom, które pośredniczą w kupowaniu fałszywych obserwujących fanów na mediach społecznościowych.
FTC proponuje też prawo nakazujące, by każda recenzja danego produktu wykonana przez pracownika powiązanego z produktem firmy lub osoby blisko z pracownikiem spokrewnionej była opatrzona czytelnym na ten temat ostrzeżeniem. W myśl nowego prawa producenci towarów nie mogliby też prowadzić wydawnictw prasowych zajmujących się recenzowaniem produktów. Znacząco miałyby też być zaostrzone kary dla firm, które przez różne formy zastraszania blokują publikację niepochlebnych recenzji.
Plan FTC brzmi fascynująco i trudno nie kibicować walce z finansowymi oszustwami - choć niektórym mogą się nie spodobać aż tak wysokie kary, w teorii podchodzące pod ograniczanie wolności słowa. Ma jednak jeden poważny feler - FTC nie konkretyzuje póki co, jak zamierza wykrywać wszelkie szemrane interesy i jak zamierza sobie radzić z podmiotami poza jurysdykcją Stanów Zjednoczonych.
Trudno więc powyższe działania uznać za wystarczające, i to przy założeniu, że propozycja zostanie zatwierdzona i stanie się prawem. Może jednak stanowić istotny krok w uczynieniu Internetu miejscem, w którym coraz trudniej będzie kogoś oszukać.