REKLAMA

Vision Pro ma jednego asa w rękawie. Realną zaletę, którą doceni coraz więcej osób

Rosnące ceny nieruchomości na całym świecie skłaniają konsumentów do życia w wynajmowanych nieruchomościach lub tych o niewielkiej powierzchni. Czyli w takich, w których nie ma szans na instalację wymarzonego zestawu kinowego czy gamingowego. Vision Pro dziś wydają się drogie i niepotrzebne. Dla rosnącej grupy klientów mogą okazać się jednak dokładnie tym, czego potrzebowali.

Apple Vision Pro filmy gry
REKLAMA

Czym powinien cechować się rewolucyjny produkt? Powinien rozwiązywać jakiś problem, którego skutecznie nie rozwiązuje żadne inne rozwiązanie. Z goglami Vision Pro i wszystkimi im podobnymi jest o tyle problem, że szukanie rozwiązywanych przez nie problemów niemalże wydaje się szukaniem ich na siłę.

Jest jednak przynamniej jedna rzecz, która zdecydowanie przemówiła mi do wyobraźni. I jeżeli reklamy Apple’a nie przekazują możliwości Vision Pro w przekłamany sposób, to to urządzenie istotnie rosnący problem rozwiązuje.

REKLAMA

Problem natury rozrywkowej, choć związany z sytuacją gospodarczą na świecie. Według danych zgromadzonych przez firmę IHS, średnia przekątna ekranu telewizorów kupowanych na całym świecie w 2015 r. wynosiła 39,4 cala. Według prognoz, w bieżącym roku to już 46,6 cala. To dane globalne, na rynkach rozwiniętych przekątne rosną jeszcze szybciej. Nic dziwnego: produkcja matryc LCD i OLED dużych rozmiarów staje się coraz tańsza, a duże telewizory są znacznie przyjemniejsze w odbiorze od małych. Zapewniają znacznie więcej frajdy przy filmach czy grach wideo. Dziś w Polsce najczęściej kupowanym telewizorem jest 55-calowy, a najczęściej rozważanym 65-calowy. A przecież jeszcze z pół dekady temu te traktowane były jako ogromne.

Na drodze coraz większym telewizorom stają trendy mieszkaniowe. W Polsce, w Europie, w Azji, nawet w Stanach Zjednoczonych.

 class="wp-image-3614102"
Samsung Micro LED 110. Maciek dla skali

Według danych GUS, średnia powierzchnia mieszkania w Polsce wynosi niewiele ponad 50 metrów kwadratowych. Oczywiście większe są domy jednorodzinne, których przeciętna powierzchnia to nieco mniej niż 133 metry. W ciągu ostatnich lat średnia powierzchnia mieszkania w Polsce nie zmieniła się znacząco, ale można zauważyć pewne tendencje.

Obserwuje się spadek średniej powierzchni mieszkania oferowanego przez deweloperów. Jest to spowodowane rosnącymi cenami gruntów i nieruchomości, ograniczoną dostępnością atrakcyjnych lokalizacji, większym zainteresowaniem małymi mieszkaniami pod wynajem lub inwestycję oraz zmianami w stylu życia i potrzebach klientów. Według raportu firmy Emmerson Evaluation, średnia powierzchnia mieszkania deweloperskiego w sześciu największych miastach Polski spadła z 57 m2 w 2015 r. do 51 m2 w 2020 r.

Zajrzenie do statystyk istotnych regionów gospodarczych - Unia Europejska, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Japonia - wykazuje podobne trendy (co ciekawe, wyłamują się z tych trendów potężne Chiny, ale na drodze wyjątku). Potwierdzają to zresztą moje osobiste, wysoce nienaukowe obserwacje znajomych i własnego losu. Nasi dziadkowie mieli większe mieszkania od naszych rodziców. A my często ich wręcz nie mamy, bo nowoczesna ekonomia zdaje się stawiać na wynajem.

Okazuje się, że na drodze taniejącym projektorom 4K i 77- i 98-calowym telewizorom nie stoi budżet Kowalskiego, a przynajmniej nie bezpośrednio. Już całkiem niedługo prawdopodobnie statystycznego konsumenta będzie stać na wypasione centrum rozrywki z wielkim ekranem i kolumnami do potężnych basów i dźwięku 3D. Tylko co z tego, skoro nie będzie miał gdzie tego wstawić.

 class="wp-image-3757349"
77-calowy telewizor to górna granica tego, co jestem w stanie u siebie zmieścić

Aktualnie mam do testów wypożyczony 77-calowy telewizor, który umieściłem w 20-metrowym pokoju dziennym. Pozwoliłem sobie na nieco szerszy kadr, niż zwykle do zdjęć. Nie jestem pewien, czy zdołałem poetyką kadru uchwycić problem - ale ten telewizor wizualnie dominuje w tymże pokoju. A ja wcale nie mieszkam, patrząc po statystykach młodszych konsumentów, w jakimś szczególnie małym mieszkaniu.

Apple Vision Pro i ich bezpośrednia konkurencja mają duże szanse pchnąć naprzód rynek klasycznej rozrywki.

Nie mam tu na myśli gier VR czy tych wirtualnych immersyjnych doświadczeń filmowych. Chodzi o klasyczne formy domowej rozrywki z udziałem ekranów - czyli tradycyjne mecze, seriale, gry i filmy. Gdzie rozstawić 90-calowy ekran? Czy w ogóle ma on w małym mieszkaniu sens? A co przy okazji zmiany adresu, bo pojawiła się lepsza oferta na wynajem innego mieszkania, taszczyć to 80-kilogramowe tałatajstwo?

Apple Vision Pro zajmują niewiele więcej miejsca od gogli narciarskich, ważą też niewiele więcej. Są nadal stanowczo za drogie, by odnieść masowy sukces. Prawdopodobnie też zbyt niewygodne i zbyt mało mobilne. Jeżeli jednak wierzyć pierwszym relacjom, oferują jakość dźwięku i obrazu istotnie wykraczającą poza typowy konsumencki telewizor niezłej klasy.

REKLAMA
 class="wp-image-3753011"
Apple Vision Pro

Mecz w grę FIFA z kolegą online, następnie maraton widowiskowego serialu science-fiction na VOD, na wieczór jakaś strzelanka lub gra strategiczna. Wszystko to na 120-calowym ekranie. Który mieści się do szuflady i który niemal nie wpłynie na rachunki za prąd. Ta wizja bez wątpienia ma bardzo wiele sensu i jest potencjalnie dużym zagrożeniem dla producentów sprzętu RTV. Pod warunkiem, że Apple zdoła uczynić z Vision Pro sprzęt nadający się dla konsumenta, bo dziś z mainstreamu już na start wyklucza go cena.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA