REKLAMA

Oglądanie maszyn graczy w nowej Zeldzie to moje ulubione zajęcie. Wozy, bombowce, mechy!

Po weekendzie w Hyrule jestem absolutnie oczarowany grą The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom. Kiedy nie gram, oglądam w Internecie niesamowite konstrukcje innych graczy. Ich kreatywność jest inspirująca.

Oglądanie maszyn graczy w nowej Zeldzie to moje ulubione zajęcie. Wozy, bombowce, mechy!
REKLAMA

The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom to jeden z głównych kandydatów na grę roku. Kapitalna produkcja, która nie ma prawa tak dobrze działać i wyglądać na Switchu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zawiera system tworzenia interaktywnych konstrukcji z wykorzystaniem elementów otoczenia. Od prostych kładek nad przepaściami, po wielkie mechy strzelającymi laserami - produkcja Nintendo pozwala na zaskakująco wiele, co kreatywni fani wykorzystują w kapitalny sposób.

REKLAMA

Pojazdy, samoloty, nawet wielkie mechy - uwielbiam oglądać twory w The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom.

Sam - jak smutny pan po 40-tce z kontrowersyjnej reklamy nowej Zeldy - wciąż jeszcze jestem na etapie konstruowania prostych łódek, wagoników oraz pojazdów. Dlatego z wielkim uznaniem przeglądam projekty publikowane w sieci przez graczy, pokazujące ich kreatywne, imponujące konstrukcje. Oczywiście najczęściej są to narzędzia zagłady, którymi Link sieje postrach pośród grup przeciwników.

Jednym z najbardziej spektakularnych dzieł jest wielki mech na kołach, do którego Link wsiada niemal niczym ranger albo pilot jaegera. Bojowa maszyna chroni swojego kierowcę, pozwalając prowadzić ogień z dwóch laserowych dział zamontowanych na rękach mecha. Mimo pionowej konstrukcji, bojowa maszyna jest wysoce mobilna, co doskonale widać na poniższym wideo:

Taki mech to szczyt kreatywności, do którego dochodzi się poprzez wiele godzin eksperymentowania z systemem budowania. Tę ewolucję w pogoni za coraz bardziej śmiercionośnymi oraz efektownymi maszynami zagłady dobrze widać na poniższym wideo, prowadzącym widza od średniowiecznego powozu po autentyczny bombowiec niszczący pozycje wroga wysoko z powietrza:

Czasem pomysł nie musi być szczególnie finezyjny. Dobrze widać to na przykładzie pociągu zaprojektowanego przez gracza. Ten jest niczym innym niż sklejonymi ze sobą kilkoma wagonikami. Niby nic imponującego, ale istotny jest również odcinek na którym konstrukcja się porusza. Taki pociąg z powodzeniem przejeżdża przez uszkodzone szyny, stanowiące jedną z zagwozdek w początkowej lokacji nowej Zeldy:

Pod względem samej estetyki i wykonania projektu, moim ulubieńcem jest ciężki czołg przypominający nieco dyliżans. Większość dzieł graczy ma charakter szkieletowy, podczas gdy poniższy tank to pancerz, pancerz i jeszcze raz pancerz. Pojazd ma również dużą siłę ognia, strzelając czterema kulami jednocześnie:

Nintendo trafiło w 10, wdrażając do The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom system budowania

Dzięki niemu gracze chcący wycisnąć 101 proc. z kupionej przez siebie gry mają ku temu okazję. Możliwość zaawansowanego budowania radykalnie wydłuża żywotność tego tytułu. Jednocześnie wciąż stanowi dodatek, bo podczas przechodzenia głównej osi fabularnej gracz może się ograniczyć do tych najprostszych, najmniej wymagających konstrukcji pozwalających dotrzeć w nowe miejsca.

REKLAMA

Gracze chwalący się tworami w mediach społecznościowych to coś, co zapewni grze rozgłos długo po tym, jak opadnie premierowy kurz, a branżowe recenzje 10/10 oraz 9/10 przestaną robić wrażenie. Darmowa reklama.

Mnie natomiast wciąż trudno uwierzyć, że gra taka jak The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, z taką oprawą i tak otwartym światem, działa tak dobrze na Nintendo Switchu. Zwłaszcza biorąc poprawkę na system budowania. Podczas stworzenia dzieł przy pomocy nowych rozwiązań płynność rozgrywki odczuwalnie zwalnia, ale i tak nie mogę wyjść z podziwu dla twórców z Nintendo. Wykorzystali potencjał swojej platformy w maksymalny sposób, dzięki czemu każda godzina z Zeldą jest dla mnie kapitalnym doświadczeniem. Nie mogę się oderwać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA