REKLAMA

Kamery w Teslach nagrywały kierowców i pasażerów, a pracownicy przesyłali sobie najlepsze wideo

Tesla to marka, którą niesłychanie szanuję za to, że przeniosła elektromobilność na zupełnie inny poziom i z niewielkiej firmy stała się punktem odniesienia dla całej branży. To z jej modelami porównuje się samochody elektryczne tradycyjnych producentów. Czasem jednak Tesla podejmuje dziwne decyzje, a rzekomo dla dobra klientów. Takim rozwiązaniem miały być kamery pilnujące auta i otoczenia. Tymczasem okazało się, że pracownicy Tesli lubili podglądać klientów.

Kamery w Teslach nagrywały kierowców i pasażerów, a pracownicy przesyłali sobie najlepsze wideo
REKLAMA

Gdy Tesla jakiś czas temu wprowadzała do swoich samochodów kamery, to wielu klientów i komentatorów zwracało uwagę na kwestię prywatności. Firma uspokajała nastroje, mówiąc że obawy są wyolbrzymione, a sam monitoring jest dobry dla właścicieli. Tesla w swoim autopilocie z uporem godnym lepszej sprawy nie chce używać LIDAR-u. Twierdzi, że taką samą funkcję mogą sprawować znacznie tańsze kamery.

Nie można odmówićjej racji, bo obecnie to właśnie pojazdy tej marki mają najbardziej zaawansowane systemy autonomicznego prowadzenia na rynku. Obraz z kamer przetwarzany jest przez system operacyjny auta, a cześć danych może być anonimowo wykorzystywana do poprawy działania systemu za zgodą użytkownika. Znacie to rozwiązanie z wielu innych dziedzin, nawet w swoim smartfonie możecie wyrazić zgodę na przesyłanie danych dotyczących używania i działania telefonu.

REKLAMA

Firma chwaliła się, że system wizyjny od początku był projektowany z myślą o prywatności. Nagrania miały być wykorzystywane do poprawy działania algorytmów, zwłascza gdy udało się zarejestrować nietypową sytuację. Wszystko byłoby piękne i prawdziwe, gdyby się nie okazało, że pracownicy Tesli weszli w posiadanie nagrań z samochodów. Najwidoczniej nie doczytali zapewnień firmy o zachowaniu prywatności.

Nagrania z Tesli krążyły po komunikatorach pracowników

Jak ustalił Reuters, w latach 2019 - 2022 grupa pracowników Tesli przesyłała sobie co ciekawsze nagrania uchwycone przez kamery. Zawierały najróżniejsze treści - od nagich właścicieli, którzy lubili jeździć samochodem tak jak ich pan Bóg stworzył, po nagrania z wypadków z udziałem dzieci. Magazyn opisuje potrącenie dziecka na rowerze przez kierowcę Tesli, w wyniku którego dziecko poleciało do góry. Oprócz tego na filmach znalazło się mnóstwo zabawnych sytuacji ze zwierzakami w roli głównej. Znalazły się również treści intymne.

Tesla od zawsze twierdziła, że nagrania są anonimowe i nie da się ich powiązać ani z samochodem, ani z konkretnym użytkownikiem. To również okazało się nieprawdą - oprogramowanie, którego używali w pracy pokazywało lokalizację nagrań, więc bez trudu można było ustalić konkretny samochód i konkretnego właściciela. Co więcej - można było sobie obejrzeć, co każdy z nich trzyma w garażu, bo część użytkowników wyraziła zgodę na nagrywanie nawet gdy auto jest wyłączone. A najlepsze dopiero przed nami. Ofiarą udostępnionych nagrań padł również Elon Musk. Miał jednak szczęście w nieszczęściu, bo jego nagranie przedstawiało tylko jego garaż.

To zwiastun nadchodzących czasów

Kamery towarzyszą nam na każdym kroku, ale żyjemy w poczucie bezpieczeństwa, że te nagrania nigdy nie trafiają w niepowołane ręce. Klienci Tesli w USA to specyficzna grupa społeczna, która odznacza się dużym uwielbieniem do marki i pełnym zaufaniem do jej działań. Wielu z nich bez żadnej refleksji wyraziło zgodę na nagrywanie, wierząc że dzięki temu stają się członkiem zespołu, który naprawdę chce poprawić prawie idealny produkt. Jeździli z włączonym autopilotem. W teorii te nagrania nigdy nie powinny wyciec z firmowych serwerów, tymczasem pracownicy w jakiś sposób mogli je ściągnąć i przesyłać dalej.

Nad kamerami Tesli nie pierwszy raz zbierają się czarne chmury. Bardzo dużo głosów krytyki odnosi się do Sentry Mode, czyli funkcji dzięki, której właściciel może na bieżąco podejrzeć obraz z kamer samochodu, żeby wiedzieć, czy nie dzieje się nic niepokojącego. Dodatkowo system ten wydaje ostrzeżenia dźwiękowe, jeżeli ktoś chce się włamać do auta. Rządy niektórych państw podnosiły zarzut, że Tesla nagrywa zupełnie obcych ludzi bez ich wiedzy, nawet zwykłych przechodniów, bo czujniki reagują na ruch wokół pojazdu. Zarzuty i dochodzenia dotyczące naruszeń prywatności skutkowały tym, że Tesla sygnalizuje reflektorami, że zaczyna nagrywanie.

Dlaczego ktoś przeglądał nagrania z kamer Tesli?

REKLAMA

Żeby poprawić działanie algorytmów, które czasem się gubiły. Tesle miały przez jakiś czas problem z wyjazdem z ciemnych garaży, więc pracownicy pracujący przy projekcie musieli ręcznie przeglądać nagrania, żeby zobaczyć jakich przedmiotów nie rozpoznają samochody i ręcznie je zaznaczać, żeby na przyszłość komputer pokładowy umiał je rozróżnić. Gdy podczas oglądania zauważyli coś ciekawego, to przesyłali to sobie, żeby się pośmiać. Miał to być element urozmaicający monotonną pracę w biurze.

Przykład Tesli pokazuje, że można stworzyć dobrą politykę prywatności, można wdrożyć różne zabezpieczenia, a na koniec i tak najbardziej zawodnym elementem jest czynnik ludzki.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA