Jest gorzej niż myśleliśmy. Nowa metoda wykrywania tego gazu cieplarnianego przyniosła złe wieści
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside stosując nową metodę, wykryli ogromne ilości metanu. To zła wiadomość, bowiem metan jest gazem cieplarnianym, który jest uwalniany m.in. podczas pożarów lasów. Oprócz tego, że sam fakt emisji metanu budzi obawy, sytuację pogarsza źródło emisji tego gazu, jakim są rozległe pożary. A te nie są monitorowane przez państwowe organy zajmujące się kontrolą jakości powietrza.
Według badaczy z Kalifornii metan ma 86 razy większy wpływ na ocieplenie klimatu na Ziemi niż dwutlenek węgla w okresie ostatnich 20 lat.
Jeżeli ludzkość ma osiągnąć założone limity emisji a tym samym uniknąć nadmiernego wzrostu średniej temperatury na Ziemi, konieczne jest uwzględnienie również tych, nowo odkrytych emisji. Innymi słowy, stojące przed nami wyzwanie okazało się właśnie jeszcze większe, niż sądziliśmy.
Wszystko przez pożary lasów
Oczywiście, niekontrolowane pożary lasów, które są źródłem emisji metanu, nie są niczym nowym. Jednak jeśli wziąć pod uwagę 20 największych pożarów w 2020 roku ilość metanu, jaka została uwolniona do atmosfery z ich powodu była ponad siedem razy większa niż średnia ilość z poprzednich 19 lat.
Tradycyjne metody, przy użyciu których szacuje się zawartość metanu w atmosferze, polegają na analizie próbek powietrza z obszarów objętych pożarami lasów. Do tego potrzeba jednak samolotów, co sprawia, że jest skomplikowane i kosztowne. Dlatego, by zmierzyć emisje z 2020 roku będące skutkiem pożarów lasów w Sierra Nevada, zespół badawczy użył techniki teledetekcji, która z jednej strony jest bezpieczniejsza dla naukowców, a z drugiej oferuje większą precyzję. Jest tak dlatego, że przy jej użyciu przechwyceniu ulega cały pióropusz dymu z pożaru, który obejmuje różne fazy spalania. W dodatku można to robić w odległości około 60 km od miejsca pożaru.
Jak mówi profesor nauk środowiskowych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside i współautorka badania Francesca Hopkins:
Pióropusz, czyli kolumna atmosferyczna, jest jak mieszany sygnał całego pożaru, wychwytujący zarówno fazy aktywne, jak i te, które się tlą. To czyni te pomiary wyjątkowymi. Pożary stają się większe i bardziej intensywne, i odpowiednio, to z nich pochodzi więcej emisji. Zazwyczaj te źródła były trudne do zmierzenia i wątpliwe jest, czy kiedykolwiek będziemy w stanie je kontrolować. Ale musimy próbować.
Promienie słoneczne zamiast lasera
Nowa metoda prowadzenia badań polega na obserwacji, w jaki sposób zachowują się promienie światła słonecznego, które przenikają przez dym i pyły pochodzące z pożaru. Gazy w pióropuszu dymu absorbują, a następnie oddają słoneczną energię cieplną, umożliwiając wgląd w ilość obecnych w nich aerozoli, a także węgla i metanu. Do tej pory używano do tego celu promienia lasera.
Przy użyciu tej techniki naukowcy natrafili na niemal 20 gigagramów metanu wyemitowanego przez pożary w Sierra Nevada. Co to oznacza? Jeden gigagram to 1000 ton metrycznych. Dla porównania - przeciętny słoń waży około jednej tony metrycznej. Można więc powiedzieć, że pożary w tym jednym tylko kompleksie leśnym wyemitowały metan o wadze odpowiadającej około 20 000 słoni!
Jak twierdzą naukowcy, ogółem pożary lasów w 2020 roku wygenerowały ilość metanu, jaka stanowiłaby 14 proc. zakładanych emisji na cały rok w stanie Kalifornia. Problem polega na tym, że Kalifornia nie śledzi naturalnych emisji ze źródeł metanu takich, jak ogromne pożary. Jak się okazuje to duże niedopatrzenie, bowiem w 2020 roku, dzikie pożary były trzecim największym źródłem emisji metanu w stanie Kalifornia.
Jeśli uwzględnić te dane w limitach emisji metanu, nad jakimi czuwa rada zajmująca się czystością powietrza w stanie Kaliforna, pożary byłyby większym źródłem tego gazu niż wszystkie budynki mieszkalne i komercyjne, sektor energetyczny czy transport, choć mniejszym niż stanowe rolnictwo i przemysł. Niestety przyszłość nie zapowiada się najlepiej, ponieważ podczas gdy rok 2020 był istotnie wyjątkowy pod względem emisji metanu, naukowcy spodziewają się większej liczby megapożarów w przyszłości wraz ze ocieplaniem się klimatu. To oznacza jeszcze większe emisje.
W związku z tym władze stanowe zapowiadają jeszcze intensywniejsze redukcje emisji z innych źródeł i pochłanianie gazu z atmosfery. Chodzi tu o ograniczenie metanu wytwarzanego w farmach mlecznych, eliminację odpadów żywnościowych na wysypiskach, jeszcze ostrzejsze wymogi dotyczące minimalizacji wycieków przez producentów ropy i gazu, czy zakaz stosowania niektórych gazów w nowych lodówkach i klimatyzatorach.
Nadzieję na powstrzymanie nadmiernych emisji ma wspomniana profesor Francesca Hopkins:
Naprawdę liczymy na to, że stan może ograniczyć emisję metanu, które są pod naszą kontrolą, aby zmniejszyć krótkoterminowo proces globalnego ocieplenia i jego najgorsze skutki, pomimo dodatkowych emisji pochodzących z pożarów kalifornijskich lasów.