REKLAMA

Wkurza mnie ten cały Apple Watch. Coś z nim jest nie tak

Apple Watcha używam codziennie od dwóch lat i coraz bardziej widzę, że coś jest nie tak. Z tym sprzętem, albo z nami samymi.

Wkurza mnie ten cały Apple Watch. Coś z nim jest nie tak
REKLAMA

Od dwóch lat każdy dzień zaczynam od zdjęcia Apple Watcha z ładowarki na szafce nocnej i założenia go na nadgarstek. Początek tej przygody był świetny, bo po wielu latach chodzenia na skróty z jakimiś drugorzędnymi opaskami, w końcu zobaczyłem, jak powinien zachowywać się porządny sprzęt ubieralny.

REKLAMA

No bo nie da się ukryć, że pod kątem działania Apple Watch to sprzęt właściwie idealny. Powiadomienia, kręgi, animacje, komplikacje tarcz, same tarcze - to wszystko jest tu bardzo pieczołowicie przemyślane i wdrożone po mistrzowsku. Nie ma drugiego zegarka oferującego tak przyjemne doznania użytkowe. Naprawdę trudno się tym wszystkim nie zachwycić, kiedy zaczniemy używać Apple Watcha, mając oczywiście inne sprzęty z logo Apple.

Apple Watch po prostu mi się znudził.

 class="wp-image-2394813"

Zacznijmy od rzeczy najbardziej powierzchownej, czyli wyglądu. To charakterystyczny kawałek elektroniki, który da się dostosować tak, by pasował zarówno na trening jak i do marynarki. Z tym samym Apple Watchem pływałem w basenie i byłem na ślubie. Kombinacja tarczy i paska potrafi całkowicie odmienić wygląd tego urządzenia. A pasków jest tu po prostu ogrom, od plastików, aż po bardzo klasyczne i eleganckie skórzane wersje.

Mimo to po dwóch latach Apple Watch po prostu mi się znudził. Patrzę na zegarki klasyczne, zwłaszcza te mechaniczne, do których zawsze miałem słabość (i których mam skromną kolekcję). Później patrzę na Apple Watcha i… miłość chyba mi przeszła. Szklana mydelniczka, nawet z eleganckim paskiem, wygląda przy prawdziwym mechanicznym zegarku po prostu niepoważnie i wręcz zabawkowo.

Na ten obraz nakłada się to, że Apple Watcha widać po prostu WSZĘDZIE. W biurach, w sklepach, w hotelach, na eventach - ten zegarek zdobi tysiące, setki tysięcy nadgarstków. I na każdym wygląda tak samo. Paski i tarcze robią dużo, ale koperta pozostaje niezmienna, przez co całość bardzo spowszedniała i po prostu mi się znudziła. A czy widzieliście kiedyś w jednym pomieszczeniu kilka osób z tym samym zegarkiem klasycznym? No właśnie.

Remedium mógłby być Apple Watch Ultra z nowym kształtem, ale tak się składa, że nie robię triathlonów ani nie schodzę w podmorskie głębiny. A niestety wygląd tego zegarka to w moim odczuciu porażka. To komputer na nadgarstku. Sprzęt dla nerda lub ekstremalnego sportowca, który ma w nosie wygląd, bo liczy się dla niego tylko wytrzymałość.

Apple Watch mnie osacza.

apple-watch-pro-47-mm-smartwatch-2022 class="wp-image-2345742"

Uwierzcie, że mam bardzo drobiazgowo skonfigurowane powiadomienia zarówno w telefonie jak i w zegarku. Od lat nie mam absolutnie żadnych powiadomień z serwisów społecznościowych i większości aplikacji. Z kolei na nadgarstek trafia jeszcze mniej notyfikacji, bo tutaj stosuję kolejne sito. Przykładowo, całkowicie zrezygnowałem z powiadomień o mailach na Watchu, choć poczta jest bardzo istotna w mojej pracy.

W praktyce i tak na nadgarstek dostaję spam. Przykładowo, Slack (najważniejsza aplikacja do komunikacji w mojej pracy), wysyła mi powiadomienie z przypomnieniem o ważnej wiadomości. A jakiej? Nie wiadomo, bo nie da się sprawdzić tego na zegarku. Dzięki, bardzo przydatna wiedza.

Takich przykładów jest więcej. Ogólnie powiadomienia na nadgarstku są przydatne przy pracy biurowej, ale widzę po sobie, że nie są niezbędne. Kiedy pracuję przy komputerze, mam powiadomienie na monitorze. Kiedy jestem poza biurem i korzystam ze smartfona, to widzę powiadomienia na nim. A jeśli - przykładowo - akurat nagrywam jakiś event, to powiadomienie na nadgarstku wcale nie przyspieszy mojej pracy, bo i tak sprawdzę je dopiero po odłożeniu kamery.

Więc kiedy powiadomienie na nadgarstku realnie się przydaje? Sam nie wiem. Widzę za to, że zegarek wibruje mi po godz. 17, gdy jestem na spacerze z dziećmi. Wibruje, gdy parkuję auto. Wibruje, kiedy mam czas tylko dla siebie.

Może coś jest nie tak nie z samym sprzętem, a z nami samymi?

Koledzy z redakcji mówią mi o tym, że mają skonfigurowane 15 trybów skupienia, na każdą okoliczność. Do czytania książki, do pracy, do spaceru z dziewczyną i do karmienia kota. W każdym mają zestaw reguł i precyzyjnie dobranych aplikacji oraz kontaktów, które mogą przebić się na nadgarstek.

A ja coraz częściej myślę: w imię czego mam poświęcać kilka godzin na tak drobiazgową konfigurację urządzenia? Co dają mi powiadomienia? Czy mamy być aż tak zniewoleni od pracy, by nie móc żyć bez powiadomień na własnej skórze? W którym momencie coś poszło nie tak?

Dlatego tak bardzo dociera do mnie reklama Timeksa. Uderza ona w strunę, która rezonuje z moimi odczuciami co do ubieralnej technologii. I nie, w tej reklamie wcale nie chodzi o to, że licznik maili można schować, a powiadomienia wyłączyć.

Żywotność Apple Watcha? Jaka żywotność?

Po dwóch latach mój Apple Watch ledwo dociąga do wieczora na jednym ładowaniu. Jeśli robię w ciągu dnia trening, może nawet nie dociągnąć. Kondycja akumulatora spadła do 83 proc., a to oznacza, że Apple powoli wymusza na mnie zakup nowego zegarka.

Po dwóch latach zegarek staje się elektrośmieciem, co jest po prostu chore w kontekście ekologii. Większość użytkowników z uśmiechem na twarzy kupi nowszą wersję i tym samym zaspokoi jakiś poziom swoich potrzeb, ale to przecież droga donikąd.

REKLAMA

Dojrzewam do decyzji, że dojadę akumulator w obecnym Watchu, a kolejnego już po prostu nie kupię. W koncept smart zegarka wpisane jest zniewolenie od technologii. Być może czas wrócić do klasycznego zegarka, który nie tylko wygląda lepiej, ale do tego przeżyje każdego Watcha. A, co najważniejsze, zapewni mi spokojną głowę, bez wibracji kiedy akurat spaceruję z dziećmi.

A ruch i zamykanie kręgów? Umówmy się, ruszać można się bez żadnej elektroniki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA