REKLAMA

Amerykanie byli blisko śmierci astronautów w przestrzeni kosmicznej. Historia misji Gemini 8

Historia podboju kosmosu od samego początku związana była z niebezpieczeństwem i potężnym zagrożeniem dla zdrowia i życia astronautów. Mimo to, dzięki dobremu przygotowaniu przez pierwszych trzynaście amerykańskich załogowych lotów kosmicznych nie wydarzyło się nic, co mogłoby zagrozić życiu załogi. O czternastym locie tego typu, o misji Gemini 8 już tego powiedzieć nie można.

Misja Gemini 8. Śmierć astronautów w kosmosie była blisko
REKLAMA

Pierwszym Amerykaninem w przestrzeni kosmicznej był Alan Shepard, który trafił w przestrzeń kosmiczną 5 maja 1961 r. w ramach programu Mercury na pokładzie kapsuły Freedom 7. W ciągu kolejnych dwóch lat w podobne misje polecieli jeszcze Gus Grissom, John Glenn, Scott Carpenter, Walter Schirra oraz Gordon Cooper. Łącznie w ramach udanego programu Mercury w kosmos wysłano sześć osób. 

REKLAMA

Jednocześnie obok Mercury, NASA pracowała nad drugim programem załogowych lotów kosmicznych nazwanym Gemini (Bliźnięta). Statek Gemini przystosowany był do dwuosobowej załogi. Celem programu było opracowanie bardziej zaawansowanych technik lotów kosmicznych, które miałyby w przyszłości zaprowadzić człowieka na powierzchnię Księżyca.

W toku realizowanych kolejno misji Amerykanie planowali wydłużyć czas trwania misji do dwóch tygodni, udoskonalić metody realizowania spacerów kosmicznych oraz opracować odpowiednie manewry, które umożliwiłyby łączenie statków kosmicznych na orbicie okołoziemskiej.

Dzięki temu, że astronauci z programu Gemini zajmowali się tymi komponentami lotu, inżynierowie przygotowujący program Apollo mogli zajmować się głównymi wyzwaniami stojącymi przed astronautami, którzy mieli wkrótce polecieć w stronę Księżyca.

W ramach lotu Gemini 4 Ed White został pierwszym Amerykaninem, który wykonał spacer kosmiczny. W trakcie misji Gemini 5 oraz Gemini 6 astronauci bili kolejne rekordy długości misji kosmicznej pozostając w przestrzeni kosmicznej odpowiednio 8 i 14 dni.

Gemini 8

16 marca 1966 roku z Przylądka Canaveral na Florydzie wystartowała rakieta kolejna już rakieta Titan II, na której szczycie znajdował się statek Gemini. Na pokładzie statku natomiast znajdował się pilot David Scott oraz dowódca Neil Armstrong. Dla obojga pilotów był to pierwszy lot kosmiczny.

 class="wp-image-2350077"

Według planów misja Gemini 8 miała trwać zaledwie trzy dni, w trakcie których statek znajdujący się na eliptycznej orbicie (161 × 270 km) miał dotrzeć do wysłanego uprzednio pojazdu Agena i wykonać pierwsze w historii cumowanie dwóch statków kosmicznych na orbicie okołoziemskiej.

W ramach misji David Scott miał wykonać także kilka spacerów w kosmicznych, w tym jeden trwający ponad dwie godziny. Niestety, do spaceru kosmicznego ostatecznie nie doszło. Pojawiły się bowiem poważne problemy.

Początek misji nie zapowiadał żadnych problemów. Start Titana II przebiegł prawidłowo, a ani rakieta, ani statek Gemini nie wykazywały żadnych anomalii. Już niecałe cztery godziny po starcie misji Gemini 8 znalazł się 28 km pod docelowym statkiem Agena. Załoga przekazała kontrolę nad statkiem automatycznemu systemowi kontroli. Kilka manewrów korekcyjnych później astronauci mogli uważnie przyglądać się lecącemu przed nimi statkowi z odległości zaledwie 46 metrów.

 class="wp-image-2350119"

Po wzrokowej inspekcji statku i stwierdzeniu, że Agena nie ma żadnych widocznych uszkodzeń, kontrola naziemna dała załodze zielone światło do rozpoczęcia procedury cumowania. Kilka minut później oba statki połączyły się ze sobą realizując tym samym główny cel całej misji.

Obracamy się!

Z uwagi na to, że jeszcze przed połączeniem statków miały się one znaleźć poza zasięgiem stacji naziemnych i stracić na jakiś czas kontakt z centrum kontroli misji, inżynierowie poinstruowali załogę Gemini 8, aby w przypadku wystąpienia jakichkolwiek anomalii natychmiast przerwali procedurę cumowania i odsunęli się na bezpieczną odległość. Taki nadmiar ostrożności wynikał z tego, że technicy podejrzewali usterkę systemu kontroli położenia Ageny, która mogłaby wpłynąć na statek Gemini 8 kiedy oba statki się ze sobą połączą.

Zgodnie z planem, po połączeniu Agena miała obrócić oba statki o 90 stopni w prawo. Szybko jednak Scott zorientował się, że cały układ obraca się wokół własnej osi. Poinformowany o tym Armstrong wykorzystał układ silników manewrowych, aby zatrzymać obrót. Problem jednak w tym, że statki zatrzymały się tylko na chwilę, po czym zaczęły się ponownie obracać.

Załoga statku musiała sama zdecydować jak sobie poradzić z nową sytuacją, bowiem nadal nie miała kontaktu z centrum kontroli misji. Podejrzewając, że zgodnie z przewidywaniami inżynierów doszło do usterki oprogramowania Ageny, astronauci postanowili odcumować od statku i oddalić się na bezpieczną odległość. Tempo rotacji rosło i istniało ryzyko zniszczenia Ageny, na pokładzie której znajdował się zapas paliwa.

Nie czekając na kontakt z Ziemią, Armstrong ponownie chwycił za stery, aby spowolnić tempo obrotu na tyle, aby możliwe było bezpieczne odcumowanie od Ageny. Gdy tylko tempo obrotu spadło, Scott odłączył od siebie statki i Gemini 7 oddalił się od statku.

Zaskoczenie nr 2

Odłączenie statku Gemini od Ageny miało rozwiązać problem, a tylko pogorszyło sytuację. Już chwilę później załoga uświadomiła sobie swój błąd. Gemini 8 zaczął rotować jeszcze szybciej niż z podłączoną Ageną. To oznaczało, że od samego początku problem leżał po stronie Gemini, a nie Ageny.

Pozbawiony bezwładności Ageny, statek Gemini 8 zaczął rotować w niebezpiecznym tempie osiągając po chwili prędkość obrotową rzędu 296 stopni na sekundę. W tym momencie istniało ryzyko utraty przytomności przez astronautów. Gdyby do tego doszło, nie byłoby szansy na zahamowanie rotacji statku i misja mogłaby się zakończyć śmiercią załogi.

Armstrong jednak nie odpuszczał. W kryzysowej sytuacji postanowił wyłączyć silniki manewrowe i wykorzystać silniki układu służącego do wejścia w atmosferę do zahamowania rotacji. Sytuację udało się opanować po 27 minutach walki ze statkiem.

Testując wszystkie silniki na statku astronauci ustalili, że to jeden z silników manewrowych był odpowiedzialny za wprowadzenie Gemini 8 w ruch obrotowy. Ze względu jednak na to, że do ustabilizowania statku zużyto już 75 proc. paliwa silnika obsługującego wejście w atmosferę, podjęto decyzję o przerwaniu misji i powrocie na Ziemię.

Po wykonaniu jeszcze jednej pełnej orbity Gemini 8 wszedł w ziemską atmosferę nad Chinami i bezpiecznie wylądował na oceanie 800 km od wybrzeży Okinawy. Sytuacja była nerwowa, bowiem po raz kolejny NASA nie miała kontaktu z załogą bezpośrednio przed wejściem w atmosferę i po lądowaniu.

REKLAMA
 class="wp-image-2350182"

Centrum kontroli misji musiało czekać na informacje kilkadziesiąt minut, zanim w końcu statku nie dostrzegł jeden z pilotów Sił Powietrznych USA przelatujących w okolicy. Dwie godziny później, Scott i Armstrong zostali podjęci z wody przez okręt Leonard F. Mason. Cała misja trwała niecałe 11 godzin.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA