Konfederacja wygrała pierwszą rundę z Facebookiem. Politycy partii postanowili, że z tej okazji będą mówić głupotki
Sąd tymczasowo zabronił Facebookowi ograniczania widoczności Konfederacji na portalu. Przedstawiciele partii patetycznie mówią o walce o demokrację i wielkim precedensie, choć precedens z polskim prawem ma tyle wspólnego, co Konfederacja z przyzwoitością.
Chodzi o sprawę z początku tego roku, kiedy Facebook postanowił całkowicie zbanować Konfederację i jej satelity. Zrobił to po wcześniejszych ostrzeżeniach, że jeśli partia nie zmieni swojego kłamliwego dyskursu, zostanie zablokowana. Powodów można się domyślać: manipulacje dotyczące COVID-u i szczepionek. Wielokrotnie powtarzane manipulacje, dodajmy. Tych, którzy nie kojarzą cyrku spod Wiejskiej, informuję, iż obecnie Konfederacja znana jest głównie z oskarżania Ukraińców o dowolne napaści i morderstwa w Polsce, a potem przepraszanie ich za niesłuszne oskarżenia.
Wracając jednak do stycznia tego roku, szybko rozkręciła się aferka z hasłami cenzurowania wolności słowa i ingerowania w polską scenę polityczną. Również niektórzy politycy rządowi zaczęli grzmieć, że tak nie wolno i że będą interweniowali.
Konfederacja vs Facebook - pierwsza decyzja sądu
Widać pierwsze efekty tej interwencji. Konfederacja ogłosiła właśnie, że od stycznia przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczyło się przedprocesowe postępowanie zabezpieczające. Sąd zarządził, że do czasu rozstrzygnięcia właściwego procesu Facebook ma zakaz ograniczania wyświetleń Konfederacji w portalu i aplikacjach FB.
Czyli teraz Konfederacja i Fejs idą dalej się spierać do sądu, ale zanim tam skończą, to w międzyczasie Konfa ma wrócić na Feja.
- To dopiero pierwsza wygrana bitwa. Większym wyzwaniem od uzyskania takiego orzeczenia jest wyegzekwowanie go. W najbliższym czasie będziemy walczyli dwutorowo: właściwy proces, gdzie będziemy walczyć o rozstrzygnięcia o charakterze trwałym, a z drugiej strony postępowanie egzekucyjne, czy na czas trwania procesu uda się zarządzenie sądu wyegzekwować i odzyskać profil Konfederacji do czasu wydania wyroku
- mówi prawnik Konfederacji Michał Wawer.
I przy okazji na tej samej konferencji prasowej rzuca patetycznymi hasłami: że to walka o polską demokrację i o wolność słowa. Że wszystkie partie powinny się przyłączyć, bo od tego wyroku może zależeć kształt całej sceny politycznej. Apeluje do organizacji pozarządowych, by przyglądały się procesowi.
Ba, najlepsza jest chyba ta wypowiedź:
- W naszym pozwie domagamy się m.in. trwałego ostatecznego ustalenia przez sąd, czy FB w ogóle ma prawo blokować posty, profile polskich polityków. Nie tylko Konfederacji, ale wszystkich: posłów, senatorów, partii politycznych, kandydatów na najważniejsze urzędy w państwie
- mówi Wawer.
A stojący obok niego poseł Jakub Kulesza rzuca jeszcze hasłem "precedens".
Nie mogę tego słuchać
Decyzja sądu decyzją sądu, ale po co to całe pitolenie? Jaki precedens? W Polsce nie obowiązuje precedens prawny de iure. Jakie "trwałe ostateczne ustalenie przez sąd, czy FB ma do czegoś prawo"? Sąd wydaje wyrok, a prawo ustanawiają Sejm i Senat.
Główna rozprawa sądowa dopiero się odbędzie. Konfederacja domaga się od FB także przeprosin w prasie i na swoim portalu.
Zdjęcie główne: od lewej prawnik Konfederacji Michał Wawer i poseł Jakub Kulesza po decyzji sądu ws. Facebooka (skrin)