Jedenaście lat po katastrofie w Fukushimie Japończycy stawiają na odnawialne źródła energii
Jedenastego marca 2011 roku świat z przerażeniem obserwował, jak północnowschodnie wybrzeże Japonii zalewa potężna fala tsunami wywołana trzęsieniem Ziemi. Już dzień później okazało się, że problem jest dużo większy - fala uszkodziła także elektrownię atomową w Fukushimie.
Epicentrum trzęsienia ziemi w Tohoku znajdowało się 130 km na wschód od wybrzeża wyspy Honsiu na głębokości 24 km pod dnem oceanu. Kiedy fale o wysokości nawet 14 metrów dotarły do elektrowni w Fukushimie (przygotowanej na fale o wysokości 6 metrów), spowodowały serię awarii, która ostatecznie doprowadziła do uszkodzenia systemów chłodzenia rdzeni, a następnie do stopienia samego rdzenia. W tej sytuacji konieczne było ewakuowanie regionu w związku ze wzrostem szkodliwego promieniowania radioaktywnego. Ostatecznie ewakuowano ponad 180 000 mieszkańców regionu rozciągającego się na 20 km od elektrowni.
Pamiętając o tej katastrofie, która pochłonęła życie kilkudziesięciu tysięcy ludzi, administracja regionu Fukushima postanowiła całkowicie przestawić się na odnawialne źródła energii jeszcze przed 2040 rokiem. Głównym motorem do tak fundamentalnej zmiany była chęć uniknięcia powtórki z 2011 r. Jakby nie patrzeć, Japonia znajduje się na styku dwóch płyt tektonicznych i trzęsienia ziemi w tym regionie stanowią codzienność. Prędzej czy później dojdzie do kolejnego trzęsienia, które może ponownie zagrozić reaktorom jądrowym na wybrzeżu, jeżeli nie bezpośrednio to pośrednio, np. przez falę tsunami tak jak 11 lat temu.
Jak podają przedstawiciele administracji Fukushimy, w 2011 r. energia słoneczna zapewniała jedynie 24 proc. energii wykorzystywanej przez mieszkańców miasta. W 2020 roku było to już 43 proc.
Obecnie miejsce, gdzie jeszcze przed katastrofą planowano postawić kolejną elektrownię jądrową, z kosmosu widoczne jest jako jedna lśniąca tafla paneli słonecznych o łącznej powierzchni 25 boisk piłkarskich. Generowana przez nie energia elektryczna wykorzystywana jest do produkcji wodoru, czystego paliwa, dzięki któremu Japonia chce osiągnąć neutralność węglową do połowy wieku.
To jednak nie wszystko. Zwrot ku odnawialnym źródłom energii widać w całym regionie. Na zboczach gór bezustannie pojawiają się nowe turbiny wiatrowe, buduje się liczne elektrownie na biomasę, a na gruzach miasta pozostawionych po tsunami z 2011 r. tu i ówdzie stawiane są kolejne farmy słoneczne.