REKLAMA

W Krakowie wydano ponad 200 tys. zł na ławkę. Nie patrzcie na cenę, ale na to, do czego może się przydać

A po co takie drogie? A po co pofalowane? A nie można było wydać pieniędzy inaczej? Zamiast narzekać, warto spojrzeć na krakowską ławkę nieco inaczej. Okaże się, że dziwna konstrukcja może przywrócić zapomnianą funkcję miejsc do siedzenia.

ławki
REKLAMA

Z czego ta ławka, ze złota – komentowali przerażeni wydatkiem. W końcu 228 tys. zł za konstrukcję do siedzenia to całkiem sporo, szczególnie dla kogoś, kto nie ma pojęcia, ile powinna ławka kosztować. Przyznaję – należę do tej grupy, nie znam się na cenach podobnych modernizacji. Przemawia do mnie jednak argument Zarządu Dróg Miasta Krakowa, że tego typu inwestycje wycenia się nieco inaczej niż kupno foteli na taras.

REKLAMA
 class="wp-image-2046086"
źródło: Telewizja Kraków

Dyskusja o pieniądzach w Polsce jak zwykle przysłoniła wszystko

A szkoda, bo w temacie krakowskiej ławki powinno zwrócić się uwagę również na to, że to bardzo ciekawy projekt, przykład podejścia, jakiego w polskich miastach wciąż brakuje.

Po co stawia się ławki? Pytanie wydaje się banalne, ale można odnieść wrażenie, że w Polsce mało kto je zadaje. No jak to po co – nasuwa się oczywista odpowiedź – żeby na nich siadać. Kiedy jednak przyciśniemy nieistniejącego rozmówcę i dopytamy, kto ma na nich siadać, już tak prędkiej riposty raczej się nie doczekamy.

Na logikę ławki są po to, żeby można było na nich odpocząć. Odsapnąć, a potem ruszyć w drogę. Właśnie pewnie dlatego stawiane są w losowych miejscach. Bez większej logiki. Niedaleko mnie zamontowano ławeczkę z widokiem na skrzyżowanie. Można i tak.

Ale od ławek powinniśmy wymagać czegoś więcej

Ta w Krakowie jest dobrym przykładem. Na tej bardziej pofalowanej części może usiąść grupa, która będzie po prostu spędzać ze sobą czas. Zauważcie, że w miastach brakuje miejsc, gdzie np. sześcioro znajomych może zwyczajnie siedzieć i rozmawiać. Nie licząc knajp, nie znajdziecie taki stref.

Owszem, są wyjątki, jak bulwary nad Wisłą, ale przecież takie miejsca powinny być na wyciągnięcie ręki. Nawet parki są raczej dla samotnych lub co najwyżej zakochanych, bo na ławce więcej niż 2-3 osoby się nie zmieszczą.

Inaczej jest z krakowską ławką. Przy zawijasach siada grupa i widzi się twarzą w twarz. Obok może przycupnąć ktoś, kto chce po prostu odpocząć, a dzięki temu, że ławka nie ma prostej formy, nie czuje się zakłopotany, że przeszkadza. To już zupełnie inna część, jakby oddzielna.

W wielu europejskich miastach zmienia się podejście do ławek. Mówił mi o tym łódzki aktywista Kosma Nykiel, gdy spotkaliśmy się na wywiadzie (który zostanie opublikowany wkrótce). Pokazał mi, jak to wygląda choćby w Moskwie, gdzie nie brakuje wspólnych przestrzeni, na których można po prostu spędzać czas bez konieczności wydawania pieniędzy. Spotkać się, pogadać, posiedzieć – niekoniecznie przy kawie, piwie czy pizzy.

 class="wp-image-2046113"
Plac przed muzeum tętni życiem / lornet / Shutterstock.com

Sam zobaczyłem, że ławki mogą wyglądać inaczej

W Łodzi trwa remont Starego Polesia. To przepiękna, przez lata zaniedbana i zapomniana okolica. Z fantastycznymi uliczkami, kamienicami, zaskakującą ilością zieleni. Uwielbiałem jeździć po dzielnicy latem, kiedy cienie drzew i kamienic dawały przyjemny chłód, a życie po prostu spokojnie się toczyło.

Stare Polesie wypełnia się małymi skwerami. Miejscami, gdzie stawia się kolejne drzewa i ławki. Ale, jakby na skutek błędu systemu, te nie są lokowane byle gdzie, tylko z rozmysłem. I tak jedna stoi naprzeciwko drugiej. Dzięki temu może zajść między mieszkańcami interakcja.

Ktoś powie, że to sztuczny pomysł – bo dlaczego nagle obcy ludzie mieliby ze sobą rozmawiać. Ale Stare Polesie pokazuje, że można. Bardzo często w ciepłe dni ławki są oblegane, rozmawiają ze sobą sąsiadki albo rodzice z dziećmi.

 class="wp-image-2046089"
To jeszcze wizualizacja, ale łódzkie Stare Polesie idzie w dobrym kierunku

Kosma Nykiel zauważył ciekawą rzecz – dlaczego nie projektuje się przestrzeni miejskiej tak, jak robi się to w galeriach handlowych czy kawiarniach? Szczególnie w tych ostatnich można zauważyć, jak różnorodnie ustawia się miejsca do siedzenia. Są pojedyncze fotele, ale i większe stoły dla dużych grup. Miejsca do pracy i bardziej swobodnego spędzania czasu. Tymczasem w parkach czy na skwerach "kopiuj-wklej" te same ławki.

Ławka, chłopaki z bloków, osiedle

Przez lata ławki dorobiły się złej renomy. Zasiedlane były przez tych, którzy nie mają co robić i spędzają czas na picu piwa. Wydaje się jednak, że najwyższy czas odrzucić stereotypowe myślenie i przywrócić ławce należne znaczenie. Dawniej takie spotkania przed blokiem czy kamienicą były normą. To się zmieniło, o czym pisała Magdalena Okraska:

REKLAMA

Tymczasem ławki pozwalają się otworzyć. Na innych, na miasto, na okolicę. Spojrzeć na nią pod innym kątem, dostrzec, że wolny czas można spędzać nie tylko w popularnych miejscach. Że nasze miasta mają nam wiele do zaoferowania.

Może takie inne podejście sprawi, że przestaniemy żałować tysięcy zł wydanych na mniej standardowe projekty do siedzenia. Zaczniemy się nimi bawić, a nie marudzić, że można było wydać te pieniądze lepiej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA