Terapeuci alarmują, gniazdka piszczą, a Polacy wcale nie nadużywają social mediów
Od ponad roku słuchamy, jak to w czasie pandemii wzrósł czas spędzany przed ekranem i ileż to nie korzystamy z mediów społecznościowych.
Uniwersytet Warszawski właśnie opublikował nowy raport o FOMO (fear of missing out – lęk przed odłączeniem): „FOMO 2021. Polacy a lęk przed odłączeniem podczas pandemii”. Pełną treść raportu można znaleźć na dedykowanej stronie internetowej, ale w ogromnym skrócie – pełno w nim banałów i oczywistości.
To oczywiste, że spędzaliśmy więcej czasu przed komputerami i smartfonami w czasie pandemii, bo zmusiła nas do tego telepraca i zdalne nauczanie. To oczywiste, że uważniej śledziliśmy cykl informacyjny, bo każdy chciał wiedzieć, ile osób dziś zachorowało, jakie są aktualne obostrzenia i kiedy to cholerstwo się skończy.
Co jednak nie jest oczywiste, to fakt, że pomimo alarmująco wysokiego czasu przed ekranem, jaki wykręcamy od ponad roku, wcale nie spędzamy go więcej w mediach społecznościowych.
Polacy uzależnieni od social mediów? Raczej nie.
Badanie Uniwersytetu Warszawskiego skupia się na korelacji FOMO z innymi czynnikami, takimi jak przeciążenie informacyjne, nomobofią (lękiem przed rozstaniem się ze smartfonem) czy nawet skłonnościami do nadużywania alkoholu. Badacze sprawdzili również korelację FOMO z zaangażowaniem w media społecznościowe i tu rezultaty są bardzo ciekawe. O ile bowiem 48 proc. „fomersów” (co za obrzydliwe słowo, prawie jak millenials…) wykazuje wysokie zaangażowanie w media społecznościowe, tak… wcale nie jest ono wyższe niż przed pandemią.
W opisie badania czytamy:
W porównaniu z rokiem 2019 w populacji badanej nie nastąpiły żadne znaczące zmiany w zaangażowaniu się w użytkowanie mediów społecznościowych. (…) Zgodnie z przewidywaniami, najwyższe wyniki zaangażowania odnotowano u osób młodych (w wieku 15-24).
Wygląda więc na to, że choć Polacy mogą mieć 99 problemów, to uzależnienie od social mediów z tytułu pandemii nie jest jednym z nich.
Lęk przed odłączeniem staje się coraz poważniejszych zjawiskiem.
O ile badanie UW pełne jest oczywistości, tak mimo wszystko ujawnia jedną niepokojącą tendencję – FOMO staje się coraz poważniejszym problemem dla coraz większej liczby ludzi, a osoby doświadczające wysokiego FOMO wyraźnie odwracają się od aktywności offline, ograniczają fizyczne kontakty z innymi ludźmi, coraz rzadziej dbają o relacje poza internetem, a nawet zaczynają odczuwać potrzebę ograniczenia spożycia alkoholu, co może oznaczać, że zaczynają go nadużywać.
Specjaliści twierdzą, że po zakończeniu pandemii czeka nas globalny zespół stresu pourazowego. Z każdym raportem jak ten UW mam jednak wrażenie, że to nie PTSD będzie naszym największym problemem, a coraz głębiej postępujące upośledzenie relacji społecznych i polaryzacja, których rozwój pandemia przyspieszyła w zauważalny i dojmująco drastyczny sposób.