Xbox Series od dziś ma gry na wyłączność konkurencji. Sprawdziłem, czy to prawda
Wrześniowa aktualizacja Windowsa dla Xbox wprowadziła nową wersję przeglądarki internetowej. Mało kto będzie surfował na konsoli w Microsoft Edge. Przeglądarka pozwoli jednak na skorzystanie z usług streamujących gry. W tym konkurencji.
Urzędy antymonopolowe na całym świecie powoli budzą się z letargu i zauważają, że korporacje z tak zwanego Big Techu mogą wykorzystywać swoją niekwestionowaną potęgę do nielegalnych praktyk monopolistycznych. Trwają dochodzenia na całym świecie, które sprawdzają, czy Amazon, Apple, Facebook i Google nie naruszyły prawa. Co ciekawe, jedna z bigtechowych firm jest w tych postępowaniach pomijana – jej przedstawiciele wręcz są zapraszani w roli niezależnych ekspertów.
Tą firmą jest Microsoft. Ta amerykańska korporacja dobrze wie, czym grożą postępowania antymonopolowe. Cudem uniknęła podziału po tym, jak wykorzystywała dominującą pozycję Windowsa do eliminacji konkurencji dla Internet Explorera i Windows Media Playera. I za żadne skarby nie chce znów przez to przechodzić. Słucha więc z wielką uwagą jakie zarzuty stawiane są konkurencji – i pilnuje, by podobnych nie można było jej postawić.
Xbox Series zgodny z Google Stadia i z innymi usługami streamingowymi.
Badając potencjalnie nielegalne praktyki związane z dystrybucją oprogramowania na iOS-a i Androida coraz więcej pytań pada o konsole do gier. PlayStation i Xbox, tak jak kontrowersyjny dla urzędników iPhone, pozwalają na zakup oprogramowania (gier) wyłącznie przez repozytorium należące do ich producenta. Od każdej sprzedanej gry, dodatku czy mikrotransakcji twórca gry musi opłacić obowiązkowe prowizje dla Sony i Microsoftu. Xbox zaczyna ostrożnie się otwierać.
Konsole do gier funkcjonują na ciut innej zasadzie niż telefony komórkowe. Dla producenta telefonu samo sprzedanie urządzenia stanowi już sukces, na którym zarabia. Wszelkie dodatkowe przychody, jak sprzedaż usług czy oprogramowania, to dodatkowy bonus. Tymczasem konsole Xbox i PlayStation początkowo sprzedawane są wręcz ze stratą – którą Microsoft i Sony mają nadzieję sobie zrekompensować wpływami ze sprzedaży gier i usług. Mimo tego Microsoft wyraźnie nie chce być przedmiotem żadnego postępowania. Od dziś znosi wszelkie blokady (i zapewnia ułatwienia) zgodności z usługami streamingowymi. Ale jak to wygląda w praktyce?
Xbox Series X kontra Google Stadia i GeForce Now.
Po wrześniowej aktualizacji Windowsa dla Xbox Series gracze otrzymają nową przeglądarkę Edge, bazującą na Chromium. Jest ona funkcjonalnie i technicznie niemal identyczna względem wersji dla Windowsa, macOS-a i Linuxa. Jedyna różnica (bardzo ważna, o czym za chwilę): Microsoft Edge dla Xbox na razie nie obsługuje rozszerzeń.
Obsługuje jednak wszystkie internetowe aplikacje i witryny, w tym usługi konkurencji strumieniujące gry. Zacząłem od sprawdzenia Google Stadia, czyli jednej z trzech dostępnych w Polsce usług streamingowych. Druga jest od Xboxa, co w ramach testów nie ma większego sensu. Trzecią jest GeForce Now, do której wrócimy za chwilę.
Edge od razu rozpoznał, że znajduje się na witrynie gamingowej. Zapewne z uwagi na fakt, że webowa wersja Stadii korzysta ze standardowego API do gamepadów. Edge automatycznie przełączył mnie w tryb gamingowy kontrolera (z możliwością powrotu do trybu nawigacji po interfejsie przeglądarki). Zapamiętane na PC i telefonie hasło do Konta Google zostało automatycznie wprowadzone i… już. Mogłem grać.
Przeglądarka nie sprawiła żadnych problemów po drodze. Doświadczenie z samego grania niczym się nie różniło od zabawy ze Stadią na laptopie. Jakość obrazu i dźwięku była bardzo przyzwoita, opóźnienie w sterowaniu – przynajmniej na moim dość szybkim łączu domowym przez Ethernet – niemal nieodczuwalne.
Z dużo większym zainteresowaniem chciałem uruchomić GeForce Now. Przyjemnie byłoby zareklamować mój artykuł nagłówkiem, że grałem na Xboksie w Death Stranding bądź inną kojarzoną z PlayStation grę. Tu niestety spotkało mnie rozczarowanie.
Usługa GeForce Now informuje, że nie jest zgodna z przeglądarką Edge. Nvidia z jakiegoś względu nie chce zaprzątać sobie głowy przeglądarką Microsoftu: również na PC prosi o skorzystanie ze zgodnej przeglądarki, jak Chrome czy Safari. Ograniczenie to jest przy tym dość sztuczne: na PC można pobrać rozszerzenie, za sprawą którego przeglądarka przedstawia się jako Chrome, GeForce Now wówczas działa bez problemu. Niestety, wersja na Xboxa nie obsługuje rozszerzeń. Ta sztuczka nie jest możliwa.
Gry z PlayStation na Xbox Series – kiedy?
Rosnące zainteresowanie przeglądarką Edge – na dziś zajmuje odległe drugie miejsce w rankingu popularności na desktopach – prawdopodobnie skłoni Nvidię do dodania jej do listy oficjalnie obsługiwanych przeglądarek. Stadia nie oferuje zbyt wielu gier, których nie ma na konsoli Xbox. Tymczasem na GeForce Now jest ich dużo więcej.
Nie zapominajmy też, że w Polsce nadal nie są dostępne dwie inne wiodące na świecie usługi streamingowe: Amazon Luna i PlayStation Now. W teorii otwarcie tego drugiego na polski rynek oznaczać będzie, że na konsolach Xbox Series będzie można zagrać w niemal każdą grę na PlayStation. Zobaczymy jednak, co przyniesie praktyka.
Nie jest jasne, czy taki kompromis zadowoli urzędników w razie potencjalnego śledztwa. Samo jego zaistnienie jest jednak czymś bardzo ciekawym. Po raz pierwszy w historii konsol twórca gry może dotrzeć do posiadacza konsoli bez konieczności płacenia prowizji jej producentowi. Bardzo mnie ciekawi reakcja rynku. Dla przykładu: czy Sony w jakiś sposób zablokuje przeglądarkę Edge dla Xbox w ramach PlayStation Now, chcąc utrzymać status ekskluzywności konsol PS5? Czy też przyjmie Xboxowców z otwartymi ramionami, skoro chcą płacić abonament? Przekonamy się już niedługo.