Rosja nakłada karę grzywny na Facebooka, Twittera i Telegrama. Za brak współpracy z cenzorami
Facebook, Twitter i Telegram będą musiały zapłacić kary za niezastosowanie się do poleceń ze strony rosyjskiej administracji. Konkretniej za nieusunięcie z serwerów treści, jakie urzędnicy uznali za nielegalne.
Facebook, Twitter i Telegram będą musiały zapłacić – dość symboliczne, biorąc pod uwagę ich zarobki – grzywny za niezastosowanie się do poleceń rosyjskich władz. Facebook będzie musiał zapłacić, o czym informuje Reuters, 17 mln rubli (ok. 900 tys. zł), zaś Telegram 10 mln (ok. 530 tys. zł). Twitter będzie musiał zapłacić 5 mln (265 tys. zł). Kara związana jest z niezastosowaniem się do poleceń usunięcia treści, jakie zostały uznane za nielegalne na ternie Rosji. Na dziś nie wiadomo, o jakie treści dokładnie chodziło.
Nie jest to pierwszy taki przypadek w ostatnim czasie. W maju bieżącego roku na Facebooka nałożono karę 26 mln rubli pod tym samym zarzutem. Na Telegrama: 5 mln rubli. Wtedy wiadomo było, o jakie treści chodzi: o nawoływanie do demonstracji politycznych.
Władze Rosji grożą, że dalsze łamanie tamtejszego prawa przez poszczególne amerykańskie podmioty będzie skutkowało obniżeniem przepustowości tamtejszego Internetu dla ich usług online, a być może nawet pełna ich blokada. Władze twierdzą przy tym, że kontrowersyjne treści, jakie krążą w tych usługach, to zachęcanie młodzieży do samobójstw, narkotyków i pornografii.
Nieoficjalnie spekuluje się jednak, że zwiększone zainteresowanie rosyjskich władz amerykańskimi usługami społecznościowymi wynika z roli, jaką te odegrały podczas organizacji demonstracji, w których domagano się uwolnienia Aleksieja Nawalnego.
Władze rosyjskie nie są gołosłowne. Za niedostosowanie się do nowego prawa – a więc nałożenie obowiązku przechowywania danych związanych z rosyjskimi użytkownikami wyłącznie na terenie Rosji – z rosyjskiego Internetu został wykluczony LinkedIn, należąca do Microsoftu i wiodąca na świecie sieć społecznościowa dla osób zainteresowanych rynkiem pracy.