REKLAMA

Nie będę ukrywał: Nintendo Switch OLED Model to rozczarowanie. Liczyłem na to udawane 4K

Po wielu miesiącach plotek, przecieków i spekulacji Wielkie N zaprezentowało ulepszony model swojej konsoli: Nintendo Switch OLED Model. Chociaż platforma zapowiada się nieźle i na pewno kupię ją w dniu premiery, tli się we mnie lekkie rozczarowanie. Zabrakło kilku elementów, dzięki którym OLED Model mógł być znacznie, znacznie ciekawszy.

Nintendo Switch OLED Model to rozczarowanie. Liczyłem na to udawane 4K
REKLAMA
REKLAMA

Nintendo Switch OLED Model staje się faktem. Konsola otrzymuje większy ekran, ulepszone głośniki, stabilniejszą i bardziej praktyczną podstawkę oraz ładniejszą stację dokującą z klasycznym gniazdem RJ-45. Do tego dochodzi pojemność na gry powiększona do 64 GB. To w zasadzie tyle. OLED Model bez dwóch zdań jest lepszy, ładniejszy i nowocześniejszy od podstawowego modelu z 2017 r. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że Nintendo zdecydowało się na bardzo bezpieczny wariant, gdy na stole obok leżał Nintendo Switch Pro z prawdziwego zdarzenia.

Gdy kilka miesięcy temu rozmawiałem z inżynierem Nvidii, ten rozbudził moje nadzieje na 4K i DLSS w Switchu.

 class="wp-image-1757394"

W niedalekiej przeszłości wziąłem udział w zamkniętym spotkaniu z inżynierami Nvidii, poświęconemu rozwiązaniu DLSS. Podczas rozmów po zakończeniu panelu zapytałem jednego z czołowych pracowników firmy o możliwość zintegrowania DLSS z mobilnymi Tegrami, wykorzystywanymi m.in. w konsoli Nintendo Switch. Uśmiech na twarzy rozmówcy od razu zdradził, że ten wiedział, w jakim kontekście pytam. Chociaż inżynier nie odniósł się do Nintendo, powiedział mi wprost: nie ma żadnych powodów, aby DLSS i rdzenie dedykowane temu rozwiązaniu ograniczać wyłącznie do komputerów stacjonarnych czy laptopów.

Niedługo potem mogliśmy przeczytać kolejne plotki o tym, że nowa stacja dokująca dla konsoli pod medialną nazwą Nintendo Switch Pro będzie wspierać standard 4K. Switch Pro nie miałby odpowiedniej mocy do renderowania natywnej grafiki 4K, ale z pomocą przychodziłby DLSS 2.2, uruchamiany dla części nowych gier w trybie telewizyjnym. O takim rozwiązaniu pisały czołowe zagraniczne serwisy technologiczne, powołując się na własne źródła zbliżone do parterów Nintendo, w tym studiów deweloperskich.

Gdy przeglądam specyfikację dla modelu OLED na oficjalnej stronie Nintendo, wszelkie nadzieje na Mario i Pokemony w 4K zostają rozwiane. Pozycja w tabelce nie pozostawia złudzeń: Up to 1080p via HDMI in TV mode, Up to 720p via built-in screen in Tabletop mode and Handheld modes. Na tej samej witrynie możemy przeczytać, że OLED Model korzysta z dokładnie tego samego układu co model z 2017 r., opisanego jako NVIDIA Custom Tegra processor. Kończą się w ten sposób marzenia o DLSS w Switchu. Przynajmniej na razie.

Szkoda. Wielka szkoda. O ile uważam, że rozdzielczość 720p w trybie mobilnym jest jak najbardziej wystarczająca, tak od dłuższego czasu odczuwam dysonans przy podłączaniu mojego Switcha do telewizora. Gry wideo na 65-calowym ekranie 4K wyglądają po prostu źle. Zwłaszcza, że tylko część z nich działa w natywnym 1080p. Wiele produkcji dla Switcha w trybie stacjonarnym serwuje obraz w niższej rozdzielczości. W tym kontekście DLSS idealnie pasuje do Switcha - platformy, której notorycznie brakuje mocy podczas renderowania gier zewnętrznych studiów, jak DOOM Eternal czy Mortal Kombat 11.

Jasne, Switcha nie kupuje się dla graficznych wodotrysków, ale dla wspaniałych gier na wyłączność. Jestem posiadaczem ponad 100 tytułów na tej platformie i zdecydowanie nie trzeba mi tego tłumaczyć. Mimo wszystko dysproporcja między treściami wyświetlanymi na wielkim ekranie z konsol Sony i Nintendo jest już tak wielka, że aż niewygodna dla użytkownika. Byłoby miło, gdyby Wielkie N robiło cokolwiek w kierunku jej częściowego zasypania. Podjęło jakiekolwiek działania w tym kierunku. Tak się jednak nie dzieje.

Trudno nie mieć wrażenia, że Nintendo realizuje łatwy plan minimum, odcinając kupony od 4 lat sukcesu.

 class="wp-image-1774009"

Gniazdo Ethernet, lepsza nóżka podstawki czy ulepszone głośniki to wszystko miłe, ale w gruncie rzeczy niezwykle proste, zachowawcze i tanie z produkcyjnego punktu widzenia zmiany. Z tej perspektywy OLED Model to bardziej realizacja planu minimum niż spełnienie marzeń o lepszym, wydajniejszym i solidniejszym Switchu. Wyłączając temat ekranu, Nintendo w żaden sposób nie odniosło się do realnych problemów na które od lat wskazują posiadacze Switcha. A jest ich całkiem sporo.

Przykładowo, wszystko wskazuje na to, że Wielkie N nie zamierza poprawić jakości analogów w Joy-Conach. Japończycy zamiatają pod dywan problem swoich kontrolerów, chociaż ten występuje na bardzo szeroką skalę. Sam korzystam z czwartej (!) już pary Joy-Conów. Daje to średnio jeden zestaw padów na rok. Skandalicznie niski wynik. Żadnemu z moich znajomych, którzy kupili Switcha na premierę, nie ostały się oryginalne Joy-Cony. Nintendo zarabia świetne pieniądze na akcesoriach i nie zamierza z tego rezygnować.

W dalszym ciągu możemy również marzyć o podłączeniu do Switcha bezprzewodowych słuchawek bez dedykowanego dongla. Ktoś może powiedzieć, że tego samego nie mogę zrobić na PlayStation 5 czy Xboksie Series. Prawda, ale w przypadku konsoli mobilnej taki problem boli podwójnie. Aż się prosi, żeby sparować ze Switchem AirPody podczas jazdy pociągiem. Zamiast tego muszę sięgać do plecaka i wyciągać osobne słuchawki wyłącznie dla konsoli Nintendo. Mmm, wygoda.

Na konsolę Nintendo Switch Pro z prawdziwego zdarzenia przyjdzie mi jeszcze poczekać.

Nintendo Switch Oled Model class="wp-image-1774015"
Nintendo Switch Oled Model
REKLAMA

Niewykluczone, że w plotkach o DLSS jest ziarno prawdy, a Nintendo we współpracy z Nvidią przygotowują wydajniejszą, mocniejszą konsolę. Na pewno nie jest nią jednak Nintendo Switch OLED Model. Chociaż nową platformę będę chciał kupić ze względu na większy i lepszy ekran, liczyłem na więcej. Ten sam układ graficzny, ten sam akumulator, te same standardy łączności bezprzewodowej - wszystko to elementy potężnie studzące mój entuzjazm dla nowej oferty Nintendo. Gdyby nie moja praca dla Spider's Web, poważnie bym się zastanawiał nad zakupem modelu OLED. Z perspektywy posiadacza modelu z 2017 r. ekran to może być zbyt mało, by wydać 350 dolarów. No chyba, że za dodatkową zaletę przyjmiemy, że Nintendo Switch OLED Model pasuje wizualnie do stojącego obok PlayStation 5.

Nowa konsola wydaje się świetnym rozwiązaniem przede wszystkim dla tych graczy, którzy wciąż czekali z zakupem Switcha.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA