Potrafi mierzyć temperaturę i mieści się w igle strzykawki. Naukowcy stworzyli najmniejszy mikrochip
Naukowcy z Uniwersytetu Columbia opracowali rekordowo mały, właściwie to najmniejszy w historii układ scalony, który mieści się do igły strzykawki. Co potrafi taki mikrochip?
Na razie nie wiele. Ze względu na swój rekordowo mały rozmiar, układ potrafi jak na razie mierzyć temperaturę wewnętrzną organizmu i rejestrować jej niewielkie wahania. Możliwości więc nie są jak na razie zbyt imponujące, jednak pamiętajmy, że to dopiero pierwszy prototyp.
Mikrochip, który mieści się w igle strzykawki
Układ pozwala na zdalną komunikację z urządzeniem zewnętrznym. Oznacza to, że wszystkie dokonane przez niego odczyty temperatury przesyłane są do urządzenia monitorującego w czasie rzeczywistym. Jeśli chodzi o zasilanie, twórcy układu zastosowali specjalny przetwornik piezoelektryczny, generujący energię z fal ultradźwiękowych.
Najciekawszą cechą mikrochipu jest oczywiście jego rozmiar. Całkowita objętość układu wynosi bowiem mniej niż 0,1 milimetra sześciennego, czyli mniej więcej tyle ile mają średnio roztocza kurzu. Tak mały rozmiar sprawia oczywiście, że układ widoczny jest tylko pod mikroskopem.
Pierwsze testy, w których układ wszczepiono laboratoryjnym myszom zakończyły się sukcesem. Tzn. układ działał i nie spowodował żadnych komplikacji u laboratoryjnych gryzoni. Twórcy już teraz deklarują, że chcą jak najszybciej zwiększyć funkcjonalność swojego mikroczujnika tak, aby był on w stanie monitorować poziom glukozy i ciśnienia krwi, oraz czynności oddechowe (zapewne chodzi tu o mierzenie poziomu tlenu we krwi).
Plany na przyszłość?
Założmy na chwilę, że układ opracowany w Colombii zyskał uwagę jakiegoś bogatego inwestora, zainteresowanego rozszerzeniem definicji urządzeń ubieralnych i trafił do produkcji masowej. Nawet w swojej dość pierwotnej formie, tj. monitorowanie temperatury ciała w czasie rzeczywistym taki czujnik, sparowany z naszym smartfonem mógłby posłużyć jako system wczesnego ostrzegania użytkownika przed nadchodzącą dolegliwością.
Na przykład zakażeniem się koronawirusem. Nie wspominając już o funkcjach, które twórcy układu chcą dodatkowo zaimplementować. Stały monitoring naszego organizmu w czasie rzeczywistym na pewno pomógłby błyskawicznie wychwytywać bardzo dużą liczbę schorzeń, co w wielu przypadkach przełożyłoby się na o wiele bardziej skuteczne, tańsze i szybsze leczenie.