REKLAMA

A co jeśli swoim występem w Kanale Sportowym Krzysztof Gonciarz chce czegoś nauczyć?

Dawno nie widziałem takiej zgody w internecie. Przytłaczająca większość, która oglądała „Hejt Park” z Krzysztofem Gonciarzem na Kanale Sportowym uważa, że internetowy twórca wypadł – delikatnie mówiąc – blado. Kompromitacja, a może… kreacja?

krzysztof gonciarz
REKLAMA

Kanał Sportowy jeszcze przed rozmową podgrzewał atmosferę. Pazury ostrzyli hejterzy, którzy mieli dzwonić do programu i zadawać Gonciarzowi niewygodne pytania. Liczono, że swoje dorzuci Stanowski - kto jak kto, ale on potrafi rozkręcić w internecie kłótnie. Krzysztof Gonciarz poszedł do jaskini lwa, ale zamiast miecza, w ręku trzymał traktat o dialogu.

REKLAMA

Bardzo rozczarowujące jak na kogoś, kto wprost wypowiada się o wielu politycznych tematach, choćby na Twitterze. Nietrudno zadać sobie pytanie, o co chodzi. Gonciarz się przestraszył? Gonciarz pokazał prawdziwą twarz kogoś, kto w internecie szaleje, ale w rzeczywistości sobie nie radzi i unika starcia?

Tyle że zupełnie inny wizerunek Gonciarza oglądaliśmy choćby u Kuby Wojewódzkiego, co pokazuje nawet ten króciutki wycinek:

Głównym zarzutem po wywiadzie z Gonciarzem jest to, że był nijaki. Nie określił się, nie dał się wciągnąć w dyskusję, nie przedstawił wprost swojego stanowiska. Czyli: przestraszył się?

Na ciekawy moment zwrócił uwagę Kuba Wątor w naszej wewnątrzredakcyjnej rozmowie. We wczorajszym programie puszczono fragment poprzedniego „Hejt Parku” z Katarzyną Skowrońską, siatkarką. Prowadząca zapytała ją, ile brała najwięcej w przysiadzie, na co ta odpowiedziała, że 185 kg. Wynik zrobił wrażenie nie tylko na prowadzącej, ale też na Krzysztofie Stanowskim, który po powrocie do rozmowy zaakcentował imponujący rezultat, zagajając o to swojego gościa.

Co na to Gonciarz? "Brzmi jak dużo. Ale nie wiem, jaka jest średnia kilogramów w przysiadzie dla kobiet".

Do bólu nudna, do bólu nijaka odpowiedź. Ale z drugiej: zaskakująco prawdziwa. Właściwie też mógłbym tak odpowiedzieć. 185 kg to chyba faktycznie sporo, ale przecież nie wiem, ile dźwigają sportowcy.  

Co jeśli w tej odpowiedzi kryje się klucz do zrozumienia rozmowy Gonciarza?

Oto youtuber ma zabrać głos na temat polityki, społeczeństwa i wielu różnych innych kwestii. A on nie wie. Nie zna się, bo i skąd, on tylko kręci filmiki do internetu.

Gonciarz – celowo bądź nie – pokazuje, że może zbyt wiele wymagamy od celebrytów, za to za mało od ludzi, którzy powinni na takie pytania odpowiadać. Zobaczcie – mógłby dziś powiedzieć Krzysztof Gonciarz - jak wiele żądacie od internetowych (i nie tylko) sław: mamy zabierać głos w każdej sprawie, wiedzieć o wszystkim, a my jesteśmy tylko szaraczkami. Przysiady, ciężary, LGBT, lewactwo, kwestie społeczne – pyk, pyk, żonglerka tematami, na każdy z nich błyskotliwa opinia, kontrowersyjne zdanie. Naprawdę to ma tak wyglądać?

Co więcej: nie wiem irytuje najbardziej. Lepiej palnąć głupotę, lepiej iść w zaparte, niż przyznać się, że nie pamięta się poglądów jakiejś partii.

To by była ciekawa lekcja. Problemem jest jednak to, że Gonciarz wybrał chyba zły moment i złe miejsce. W ten sposób Gonciarz nie tylko zaszkodził sobie, ale przede wszystkim swoim sympatykom i ideom, które popierał.

REKLAMA

Bo wiemy, że Gonciarz ma coś do powiedzenia na temat strajku kobiet, tolerancji, równości, obecnej władzy. Robi to na Twitterze. Trudno oczekiwać, że nie będzie z tym wiązany. Nawet jeśli swoim performance chciał coś przekazać, to trudno zwrócić na to uwagę przy fali hejtu. Owszem, to również jeszcze jedna lekcja, jak łatwo kogoś przygnieść krytyką, ale zarówno Gonciarz, jak i my nie jesteśmy w sieci od wczoraj i nie jest to dla nas żadne zaskoczenie.  

Niewątpliwie Krzysztof Gonciarz udowodnił, że potrafi zrobić wokół siebie szum. Szkoda jednak, że rozmowa zostanie zapamiętana jako wywieszenie białej flagi. Nawet jeżeli to było celem Gonciarza – czyli pokazanie, że można nie mieć zdania – to raczej zostało zaprezentowane w złym miejscu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA