Dziś Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu. To dobra okazja do skończenia z nałogiem
Trzeci czwartek listopada już od blisko połowy wieku znany jest jako „Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu”. W tym roku ta okazja wypada 19 listopada i jakaś część palaczy na pewno powie sobie w duchu: a może warto spróbować rzucić?
Geneza powstania Światowego Dnia Rzucania Palenia Tytoniu to dobra historia. „Święto" zostało powołane do życia w latach 70. XX wieku przez Lynna Smitha, publicystę lokalnej gazety Monticello Times w Minessocie.
W dzisiejszych czasach nazwalibyśmy to oczywiście no-smoking challenge - Smith namawiał do odstawienia papierosa chociaż na 1 dzień. Nagrodą miało być zdjęcie na okładce gazety. W pierwszej edycji tego czelendżu, na okładkę Monticello Times trafiło 300 osób. Miesiąc po zdjęciu okładkowym, tylko 9 proc. zwycięzców nie wróciło do nałogu. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że to i tak niezły wynik.
Świat zamiast rzucać – pali dalej
Bo obecnie pali ponad miliard ludzi na świecie. Dla lepszego zobrazowania sytuacji: papierosy pali co siódmy człowiek na Ziemi. Jeśli chodzi o dane dotyczące naszego kontynentu, to z raportu WHO European Tobacco Use opublikowanego w 2019 r. wynika, że w Europie pali średnio 29 proc. ludności, czyli około 209 mln osób. Nasz kontynent ma najwyższy odsetek osób używających tytoniu.
Sytuacja u nas w kraju? No cóż, nie przyczyniamy się do obniżenia europejskiej średniej. W Polsce mamy około 8 mln palaczy, którzy łącznie wypalają 40 miliardów papierosów rocznie. Codziennie po papierosa sięga co czwarty Polak - 31 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że liczba palaczy w Polsce, w ciągu ostatnich lat zmniejsza się.
Co ciekawe i nieoczywiste, nikotyna nie jest największym problemem palaczy
Oczywiście, jest to neurotoksyna o silnym działaniu uzależniającym, ale nie wykazuje właściwości rakotwórczych. Tak, wiem, szokujące, ale prawdziwe. Według INCHEM, czyli największej na świecie bazy danych chemicznych i toksykologicznych, współtworzonej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), nikotyna nie jest rakotwórcza, nie jest też promotorem rozwoju nowotworów.
Największym problemem, jeśli chodzi o zdrowie palaczy, są procesy spalania tytoniu, zachodzące w wysokiej temperaturze - ponad 800 stopni Celsjusza. Powstaje wtedy dym, który zawiera substancje smoliste (tar) oraz wysokie stężenia toksyn i substancji szkodliwych (np. tlenku węgla, benzenu, akroleiny, itp.). W ocenie WHO w dymie powstałym wskutek spalania papierosa znajduje się około 7 tysięcy substancji, z czego blisko 100 ma udowodnione działanie toksyczne, a 69 rakotwórcze.
I to właśnie te substancje, wdychane do płuc palaczy powodują, że co roku, z powodu dymu papierosowego na świecie umiera 7 mln ludzi. W Polsce, ta roczna liczba wynosi około 67 tys. Kolejny 1 mln zgonów spowodowanych jest tzw. biernym paleniem, czyli narażeniem osób postronnych (niepalących) na substancje toksyczne dymu papierosowego. To kilka razy więcej niż ginie w wypadkach samochodowych.
Dzisiejszy dzień to idealna okazja, żeby zastanowić się nad tymi liczbami
Dorosłym czytelnikom nie będę sugerował wprost, że to dobry dzień, żeby rzucić palenie. Papierosy już dawno przestały być trendy, przez co coraz więcej państw wprowadza kompleksowe strategie, których celem jest oczywiście przekonanie jak największej liczby palaczy do skończenia z tym nałogiem. Przyglądając się światowym trendom można wyróżnić dwie najpopularniejsze strategie.
Pierwsza z nich to tzw. strategia „końca gry” („endgame”). Założenie jest proste: zakazać lub wyeliminować produkty tytoniowe ze społeczeństwa. Często określa się ją jako „quit or die” („rzuć albo umieraj”). Jej kluczowym elementem jest prohibicyjna polityka, oparta na odgórnym zakazywaniu sprzedaży i konsumpcji wyrobów tytoniowych. Narzędziem, które ma pomóc palaczom w rozstaniu się z nałogiem, jest w tym wypadku tzw. nikotynowa terapia zastępcza, czyli np. popularne plastry, gumy i spraye nikotynowe, które mają zaspokoić głód nikotynowy w pierwszym etapie po zaprzestaniu palenia.
Bliższym ciału palaczy przykładem realizacji strategii „końca gry” jest zakaz sprzedaży papierosów mentolowych z 20 maja 2020 roku, który objął blisko 4 mln osób palących te wyroby w Polsce. O skuteczności tego pomysłu wiele może powiedzieć fakt, że zaraz po zakazie sprzedaży papierosów mentolowych w naszym kraju, w błyskawicznym tempie rozwinął się rynek... wkładek aromatyzujących, które po umieszczeniu w paczce nadają aromat mentolowy zwykłym papierosom. Żeby było zabawniej, producenci takich wkładek o zapachu mentolu mówią, że powstały z myślą o... odświeżeniu pomieszczeń czy ubrań. A nie do aromatyzacji papierosów. Logiczne...
Dorośli ludzie nieszczególnie lubią odgórne zakazy. Rzucanie palenia działa najlepiej w sytuacji, w której sam palacz stwierdza, że chce skończyć z nałogiem. Z tym wnioskiem w dużym stopniu zgadza się Światowa Organizacja Zdrowia, według której taka strategia przyczyniła się do redukcji liczby palaczy o nieco mniej niż 5 proc. w latach 2010 - 2018. Lynn Smith osiągnął większą skuteczność wymyślając banalny konkurs na okładkowe zdjęcie w swojej lokalnej gazecie...
Drugą, nieco bardziej liberalną (albo realną) strategią jest tzw. „tobacco harm reduction”, która polega na redukcji szkód związanych z paleniem tytoniu w sytuacji, gdy nie da się już zmniejszyć liczby palących żadnymi innymi dostępnymi metodami. Podejście to określa się również, jako „quit or try” („rzuć lub spróbuj rzucić”).
W tym przypadku, zamiast odgórnie narzuconej prohibicji, kluczową rolę odgrywają alternatywne wyroby dla palaczy, czyli tzw. „produkty bezdymne”, do których zalicza się systemy podgrzewania tytoniu (np. IQOS czy GLO) oraz wystandaryzowane i certyfikowane e-papierosy. W przypadku tradycyjnego papierosa temperatura jego spalania przekracza 800 stopni Celsjusza. W takiej temperaturze palacz do swojego organizmu oprócz nikotyny dostarcza również setki innych związków chemicznych powstałych wskutek spalania, które mają charakter rakotwórczy i toksyczny.
Natomiast, w przypadku podgrzania tytoniu do temperatury około 200-300 stopni Celsjusza, również uwalniane są związki nikotynowe, ale bez spalania samego tytoniu i wytworzenia najbardziej szkodliwego dla palaczy dymu. Na takiej zasadzie właśnie działają podgrzewacze tytoniu, które emitują w miarę bezpieczną (z perspektywy nałogowego palacza) nikotynę bez dodatku rakotwórczych substancji smolistych.
Wyniki wielu badań naukowych prowadzonych nie tylko przez producentów, ale także organizacje rządowe i niezależne instytuty naukowo-badawcze wskazują, że generowany przez podgrzewacze aerozol zawiera zdecydowanie mniej szkodliwych substancji niż dym z papierosa.
W ocenie międzynarodowych agend rządowych, jak np. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) w Stanach Zjednoczonych, Narodowy Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska Królestwa Niderlandów (RIVM), Departament Bezpieczeństwa Chemicznego i Produktów w Niemieckim Federalnym Instytucie Oceny Ryzyka (BfR) czy rządowej agencji ds. zdrowia publicznego Public Health England (PHE) w Wielkiej Brytanii, rozwiązania alternatywne do papierosów są potencjalnie mniej szkodliwe dla palaczy, aniżeli dalsze palenie papierosów „analogowych”. Szczególnie głośnym wydarzeniem w tej kwestii było ostatnio uznanie przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) podgrzewacza tytoniowego IQOS za produkt o zmodyfikowanym ryzyku (MRTP). To pierwsze i jedyne urządzenie alternatywne do papierosów, które może pochwalić się takim statusem.
Oczywiście najlepiej jest rzucić palenie całkowicie
I zerwać z uzależnieniem od nikotyny. Jednak patrząc globalnie na popularność palenia, nie można liczyć na to, że tylko dzięki wprowadzaniu kolejnych zakazów prawnych ludzie przestaną palić.. Próbowaliśmy już tego z alkoholem i z narkotykami. Pełna prohibicja zawsze kończy się wzrostem przemytu i szarej strefy, a konsumenci skazani są na nieprzetestowane produkty, niespełniające żadnych norm.
Dlatego zdaniem wielu ekspertów ds. zdrowia publicznego szansą na ograniczenie epidemii papierosów jest koncepcja redukcji szkodliwości palenia (ang. tobacco harm reduction). Zgodnie z nią, palaczom, którzy nie rzucają papierosów, oferuje się produkty alternatywne, takie jak wystandaryzowane e-papierosy i podgrzewacze tytoniu. W połączeniu z kampaniami informacyjnymi na temat szkodliwości palenia i sposobów redukcji tej szkodliwości strategia ta wydaje się być całkiem sensowna.
Palacze, zamiast bycia zmuszanym, są po prostu zachęcani do zapoznania się z mniej szkodliwymi alternatywami. A jeśli któryś z nich po drodze uzna, że skończy z tym nałogiem, to… no o to właśnie chodziło!