REKLAMA

Koniec smartfonów RED Hydrogen. Twórca firmy odchodzi na emeryturę

RED’s dead baby, RED’s dead.

RED Hydrogen
REKLAMA
REKLAMA

Pamiętacie smartfon RED Hydrogen? Ja pamiętam go doskonale, a jeszcze bardziej pamiętam rozczarowanie po jego premierze.

Mieliśmy dostać mobilną maszynkę do nagrywania wideo jakiej świat jeszcze nie widział. Hydrogen nie miał być kolejnym smartfonem. Miał być przeniesieniem idei stojącej za kamerami RED na rynek mobilny. A RED, jeśli nie wiecie, zna się na filmowaniu jak mało kto. Niewiele jest na świecie firm, które tworzą sprzęt klasy hollywoodzkiej. RED jest jedną z nich.

RED Hydrogen

RED Hydrogen One był zapowiadany jako smartfon o niebywałych możliwościach, które miały być uzyskane głównie za sprawą wymiennych modułów. Mieliśmy dostać moduły zawierające obiektywy typu naleśnik, ale też bardziej skomplikowane moduły mieszczące również większe matryce. Do tego miał powstać dedykowany osprzęt filmowy. Smartfon miał mieć też „holograficzny ekran”.

Co wyszło w praktyce? Sprzęt, który w momencie spóźnionej premiery był już przestarzały. Sprzęt z kiepskim ekranem 3D kojarzącym się z konsolami przenośnymi Nintendo. Sprzęt pozbawiony głównego wyróżnika, czyli modułów. RED po cichu się z nich wycofał, nie informując o tym klientów.

Nie przeszkodziło to w zapowiedziach RED-a Hydrogen Two, który miał naprawić wszystkie bolączki poprzednika. Projekt został jednak anulowany.

Założyciel firmy RED odchodzi na emeryturę. Wraz z nim zwijają się tez smartfony Hydrogen.

red hydrogen one

W bardzo krótkim wpisie na forum RED-a założyciel firmy, siedemdziesięcioletni Jim Jannard, poinformował o odejściu na emeryturę. Powodem są m.in. problemy zdrowotne. Jannard przypomniał, że od 45 lat zajmuje się tworzeniem „wynalazków opakowanych w sztukę”.

We wpisie Jannard informuje również o zakończeniu prac nad smartfonami Hydrogen. Hydrogen One nadal będzie wspierany, ale to już koniec prac nad dalszym rozwojem. Rynek mobilny okazał się być za trudny dla RED-a.

A co z częścią filmową firmy? „Duży” RED nigdzie się nie wybiera. Firmę poprowadzi dotychczasowy współwłaściciel, Jarred Land. Pomogą mu Tommy Rios oraz Jamin Jannard. Najbliższe plany RED-a to premiera kamery Komodo, zapowiadającej się na przełomowy produkt. Ma to być „miniaturowa i tania” (jak na RED-a…) kamera z sensorem Super 35, nagrywająca wideo RAW w jakości 6K. Kamera będzie wyposażona w bagnet Canon EF. Podobny, choć raczej mniej zaawansowany sprzęt niedawno debiutował na rynku, a jest nim BlackBagic Cinema Camera 6K.

Kolejny raz na rynku mobilnym wygrywa oprogramowanie.

REKLAMA

Wielu producentów próbowało nowatorskich, niecodziennych rozwiązań sprzętowych, ale większość poległa. Pomysł modułów nie sprawdził się u nikogo, a smartfony z dużymi matrycami - jak np. Panasonic CM1 z jednocalowym przetwornikiem - nie osiągają rynkowego sukcesu.

Ostatecznie wygrywa sztuczny zakres tonalny uzyskiwany przez HDR, stabilizacja obrazu i coraz bardziej wymyślne sztuczki na hybrydowy zoom. Tegoroczne iPhone’y są prawdopodobnie najlepszymi smartfonami do nagrywania filmów, a mają najzwyklejszą na świecie bryłę, bez żadnych ekstrawagancji i bez wymyślania koła na nowo. Jestem przekonany, że to właśnie ta ścieżka jest przyszłością rynku mobilnego. Skoro nawet RED nie dał sobie rady w segmencie mobilnym, to trzeba przestać wierzyć w mesjasza, który wprowadzi rewolucję w kwestii jakości zdjęć i filmów. Zapowiada się raczej na to, że przyszłością jest rozwój przez powolną ewolucję.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA