DJI Mavic Mini na pierwszym filmie. Dron będzie ważył poniżej 250 g. Już wyjaśniam, dlaczego to szalenie istotne
DJI Mavic Mini pojawił się na pierwszym filmie. Wyciekła też specyfikacja, według której dron będzie ważył niespełna 250 g. To oznacza, że będzie traktowany jak zabawka według nowych przepisów Unii Europejskiej.
DJI Mavic Mini to niezapowiedziany oficjalnie dron, który według przecieków będzie wielką rewolucją w ofercie DJI. Kiedy tylko pojawiły się pierwsze przecieki na temat tego drona, pisałem, że będzie to sprzęt o możliwościach Mavica Air w cenie Sparka. I choć premiera nie odbyła się 13 sierpnia, jak wcześniej sądzono, to do sieci wyciekły kolejne informacje zdradzające znacznie więcej szczegółów.
DJI Mavic Mini będzie naprawdę miniaturowy. Wyciekło pierwsze wideo
Na pierwszym filmie pokazującym Mavica Mini widać, że dron mieści się w dłoni. Konstrukcja wygląda jak miniaturowa wersja Mavica Pro, natomiast korpus ma rozmiar Sparka. Po złożeniu ramion i śmigieł sprzęt robi się wyjątkowo kompaktowy.
Wyciekła też specyfikacja, która zdradza wiele kluczowych informacji na temat drona. Sprzęt będzie można kupić z dodatkowym kontrolerem, co jest bardzo dobrą informacją, ponieważ sterowanie z poziomu smartfona jest ledwie protezą. DJI Mavic Mini będzie mógł latać przez 18 minut na jednym ładowaniu. W praktyce ten czas spadnie prawdopodobnie do okolic 15 minut.
Zasięg (teoretycznie) wyniesie do 5 km, ale Mavic Mini będzie bazował na łączności poprzez „ulepszone Wi-Fi”, czyli system znany z Mavica Air. W praktyce pozwala on na bezproblemowe loty do odległości rzędu 500 m, choć faktycznie da się odlecieć dronem nawet na 2 km. Maksymalna prędkość Mavica Mini wyniesie 50 km/h. Mavic Mini będzie wyposażony w system wykrywania obiektów przed i pod dronem.
Kamera będzie umieszczona na trzyosiowym gimbalu, podobnym do tego z Mavica Air. Specyfikacja mówi o filmowaniu 60 Mbps w 4K przy 30 kl./s, 2,7K w 60 kl./s i 1080p w 120 kl./s. Zdjęcia będą miały rozdzielczość 12 megapikseli, ale specyfikacja wymienia jedynie format JPG. Na razie nie wiemy, czy to tylko pomyłka, czy faktycznie dron będzie miał zablokowaną możliwość fotografowania w trybie RAW. Sensor będzie miał rozmiar 1/2.3 cala.
I na koniec prawdopodobnie najważniejsza informacja. Dron będzie miał rozmiar 140 x 140 x 53 mm i masę (uwaga) 245 g.
DJI Mavic Mini będzie ważył poniżej 250 g. To szalenie istotna informacja
I bynajmniej nie chodzi tu o lżejszy plecak fotograficzny. Limit masy do 250 g jest bardzo istotny z uwagi na prawo obowiązujące w Stanach Zjednoczonych, a niebawem również w Unii Europejskiej. Drony o masie do 250 g są traktowane przez urzędy jak zabawki, dzięki czemu prawo jest wobec nich najmniej restrykcyjne.
Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) nakazuje rejestrację wszystkich dronów o masie od 250 g do 25 kg. Loty niezarejestrowanym dronem podlegają sankcjom prawa cywilnego i karnego. Rejestracja kosztuje 5 dol., a na końcu procesu dron otrzymuje własny numer rejestracyjny, który musi być umieszczony na urządzeniu w czasie lotów. Loty dronami o masie powyżej 250 g są obarczone bardziej restrykcyjnymi przepisami.
W Polsce limit wagowy drona to obecnie 600 g. Lżejszymi dronami można latać rekreacyjnie nawet w miastach, choć nie można tego robić w pobliżu lotnisk. Wieksze ograniczenia dotyczą cięższych dronów.
Co ważne, od czerwca 2020 r. wejdą w życie dwa rozporządzenia, które ujednolicą prawo lotnicze na terenie Unii Europejskiej. Jest w nich mowa o dronach. Zostanie wyszczególnionych pięć klas dronów, przy czym najmniejszą, C0, będą stanowić drony o masie do 250 g (i prędkości maksymalnej ograniczonej do 19 m/s, czyli ok. 68 km/h). Takich dronów nie będzie trzeba rejestrować. Z kolei drony o wyższej masie spotkają się ze znacznie bardziej uciążliwą biurokracją i większymi ograniczeniami w kwestii lotów.
Do tego wszystkiego samo DJI zapowiedziało, że od 2020 r. we wszystkich swoich dronach o masie powyżej 250 g umieści odbiornik AirSense, który będzie wykrywał sygnał ADS-B nadawany przez samoloty i śmigłowce. Dzięki temu w aplikacji DJI pojawi się ostrzeżenie, kiedy w pobliżu znajdzie się statek powietrzny. Ma to być kluczowy element poprawiający bezpieczeństwo na niebie. System AirSense trzeba jednak zamontować w dronie i dostarczyć mu zasilanie. Brak tego elementu w Mavicu Mini pozwoli obniżyć masę (niewiele, ale w w tej konstrukcji liczy się każdy gram) i pozwolić na dłuższy czas lotu.
Zapowiada się na to, że DJI Mavic Mini będzie idealnym dronem dla Kowalskiego.
DJI Mavic Mini ma zadebiutować jeszcze w czwartym kwartale 2019 r., w cenie 399 dol. To tyle samo, ile obecnie kosztuje DJI Spark, dostępny w Polsce za 1800 zł.
Jeżeli przecieki się potwierdzą, Mavic Mini będzie przełomowym sprzętem. Z prawnego punktu widzenia, dron będzie należał do kategorii zabawek, ale z praktycznego punktu widzenia, pozwoli na nagrywanie 4K z pełnoprawnego gimbala. Na ten moment jedynym zgrzytem w specyfikacji wydaje się brak zdjęć RAW. Bardzo możliwe, że DJI boi się dodać tę funkcję w obawie przed tym, że wielu klientów wybierze Mavica Mini zamiast droższego Mavica Air lub Pro.