Burger przyjechał zimny. Odzyskałem od Pyszne.pl pieniądze
Stali czytelnicy Spider’s Web wiedzą, że nie mam szczęścia do Pyszne.pl. Restauracje chętnie przyjmują moje zamówienia, a potem często zmieniają czas dostawy tak, jak jest im wygodnie. A potem się jeszcze spóźniają. Ostatnio jedna z knajp przeszła jednak samą siebie.
Pewnego majowego dnia zamówiłem na Pyszne.pl jedzenie dla dwóch osób. Gdy jedzenie w końcu dotarło, okazało się, że zamówienie jest pomylone. Jedna osoba ma swoje danie, ale mój burger i sałatka zaginęły gdzieś w akcji. Zamiast nich był wegetariański burger i jakaś hipsterska lemoniada. Miałem nawet machnąć na to ręką i zjeść, co przyjechało. Ale to był wybitnie niedobry vegeburger. Wylądował w koszu, a ja zadzwoniłem do knajpy.
Po blisko godzinie czekania dojechało. Nadal trochę pomylone, ale dojechało. Zabieram się za burgera i znowu rozczarowanie. Mięso już zimne. Bułka już twarda. Jedną ręką wyrzucałem go do kosza, a drugą włączałem piekarnik, żeby zrobić sobie pizzę z zamrażarki.
Klnąc pod nosem usiadłem do komputera, wszedłem na stronę PayPala, którym płaciłem, i zacząłem szukać informacji, jak mogę dostać zwrot pieniędzy.
Znalazłem. Trzeba wejść wejść do Centrum rozstrzygania.
PayPal swój program zwrotów opisuje tak:
Tak też zrobiłem. 16 maja w Centrum rozstrzygania napisałem, którego zamówienia dotyczy sprawa i co poszło nie tak. Zatwierdziłem i czekałem.
Mailowo dostałem potwierdzenie, że spór trwa i że sprzedawca może na niego odpowiedzieć, ale nie musi. Ja mogę chwilę poczekać i mam około 20 dni na przekształcenie sporu w roszczenie. Roszczenie to tak naprawdę prośba o zwrot kosztów.
Poczekałem trochę - dałem sprzedawcy szansę. Nie odezwał się, więc 28 maja przekształciłem spór w roszczenie, domagając się zwrotu części pieniędzy - równoważności pomylonej, a potem zimnej i niesmacznej części zamówienia.
6 czerwca Pyszne.pl skontaktowało się z PayPalem i przesłało odpowiedź na moją reklamację. Nie poznałem jej treści. Zostałem tylko poinformowany, że sprawa jest w toku. Znowu musiałem czekać.
12 czerwca dostałem maila od PayPala, że mam 3 dni na przesłanie dodatkowych informacji albo rozpatrzą roszczenie na korzyść sprzedawcy. To było trochę słabe - reklamację zgłosiłem blisko miesiąc temu i nikt do tej pory nie kwapił się, żeby sprawę załatwić szybko, a teraz nagle klient dostaje 3 dni. No dobra. Odpisałem, podając szczegółowe informacje, o jakie prosił PayPal:
Znowu cisza i znowu czekanie. Wtem, dzisiaj mail:
ZWYCIĘSTWO. Wystarczyło trochę poklikać, poczekać i się udało.
Wnioski? Uzyskanie zwrotu pieniędzy nie było przesadnie trudne i skomplikowane, ale mogło potrwać krócej. Czekałem 48 dni, a w międzyczasie dostałem raptem trzydniowy termin na uzupełnienie zgłoszenia. Gdybym wtedy był chociażby na urlopie lub w szpitalu, to roszczenie mogłoby zostać rozpatrzone na korzyść sprzedawcy.
Teraz walczyłem o zwrot niespełna 32 zł, ale innym razem gra może toczyć się o jakąś znaczącą kwotę.