REKLAMA

Od tygodnia odkrywam muzykę na nowo. Połączenie Tidal Masters i LG V40 to prawdziwy raj dla melomanów

Dla takich wrażeń audio smartfony nadal powinny mieć złącza słuchawkowe. Dzięki połączeniu Tidal Masters i LG V40 odkryłem muzykę na nowo.

Połączenie Tidal Masters i LG V40 to prawdziwy raj dla melomanów
REKLAMA
REKLAMA

Na co dzień jestem zadeklarowanym zwolennikiem pozbawiania smartfonów złącza słuchawkowego. Znakomita większość konsumentów go nie potrzebuje, bo:

  1. podłączenie przejściówki na USB-C/Lightning nie boli,
  2. słuchawki czy głośniki bezprzewodowe stały się na tyle przystępne cenowo, by nie odstraszać.

Dla większości konsumentów rozwiązania bezprzewodowe, połączone ze strumieniowaniem audio w streamingu (w jakości sięgającej max. 320 kbps) oferują też w zupełności wystarczającą jakość dźwięku. Większość ludzi po prostu nie słyszy różnicy, a 320 kbps w połączeniu z bezprzewodowym sprzętem daje niemal idealny kompromis między akceptowalną jakością, wygodą, ceną i zużyciem pakietu danych.

Tidal Masters i LG V40 to raj dla audiofila class="wp-image-927251"

Co jednak z tymi, którzy słyszą różnicę?

Dla nich niestety wybór bywa dość ograniczony. Jeszcze do niedawna jedyną opcją, by cieszyć się najlepszą jakością audio poza domem, były kosztowne odtwarzacze przenośne (albo przynajmniej mobilne wzmacniacze słuchawkowe do smartfonów) oraz ręczne kopiowanie plików FLAC (lub kupowanie pojedynczych albumów w wysokiej jakości dźwięku).

Potem jednak powstał Tidal, po raz pierwszy oferując audiofilską jakość dźwięku (FLAC 1411 kbps) w relatywnie niedrogim abonamencie Hi-Fi.

Tidal Masters i LG V40 to raj dla audiofila class="wp-image-927260"

Sytuacja uległa też poprawie po stronie smartfonów – nie trzeba już kupować drogiego, dedykowanego wzmacniacza słuchawkowego, bo są smartfony, które oferują równie dobrą jakość wyjścia audio „prosto z pudełka”. To modele LG – V30, G7, G8 i V40.

Spędziłem tydzień z tym ostatnim, podłączając wysokiej jakości słuchawki studyjne do wbudowanego 32-bitowego DAC i nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek mógł cokolwiek zarzuć jakości reprodukowanego przez ów sprzęt dźwięku.

Tym bardziej, że LG V40 ma jeszcze jednego asa w rękawie – kompatybilność sprzętową z plikami MQA, dostępnymi w ramach Tidal Masters.

Tidal Masters to raj dla audiofila

Usługa została uruchomiona dwa lata temu, a dziś w jakości „Masters” dostępnych jest ponad 170 tys. utworów, które można odsłuchać w ramach abonamentu Tidal Hi-Fi za jedyne 40 zł miesięcznie. To chyba jedyny obiektywny minus usługi - relatywnie niewielka dostępność plików w jakości Masters. Nie jest ona jednak spowodowana złą wolą usługodawcy czy wytwórni muzycznych, a skomplikowanym procesem technologicznym, który stoi za przygotowaniem nowych nagrań. Każde nagranie dostępne w Tidal Masters musi bowiem zostać zremasterowane na nowo i zapakowane do pliku MQA.

Tidal Masters wykorzystuje technologię MQA (ang. Master Quality Authenticated), by zaoferować dźwięk w najwyższej dostępnej jakości. Działanie technologii MQA wyjaśniałem w osobnym tekście. Tutaj dość powiedzieć, że MQA to takie muzyczne origami. Inżynierowie dźwięku mogą „złożyć” plik audio po trzykroć, czyniąc go stopniowo mniej szczegółowym, by nadawał się do strumieniowania drogą internetową czy radiową.

Następnie, przy użyciu kompatybilnych rozwiązań software’owych i sprzętowych, użytkownik może to origami „rozłożyć”, uzyskując coraz wyższą szczegółowość audio.

Tidal Masters i LG V40 to raj dla audiofila class="wp-image-927248"

Jeszcze w ubiegłym roku dekodowanie plików MQA wymagało dedykowanego sprzętu. Od stycznia 2019 r. możliwym jest jednak korzystanie z pierwszego stopnia „rozłożenia” plików MQA na smartfonach. Innymi słowy, każdy smartfon z Androidem i iOS może dziś skorzystać z zaszytego w aplikację Tidal dekodera plików MQA, uzyskując odrobinę wyższą jakość, niż ta oferowana przez bazowy plik FLAC 1411 kbps.

To jednak tylko „rozłożenie” pierwszego stopnia, oferujące maksymalną jakość na poziomie 96 Khz. Aby „rozłożyć” plik MQA na drugą i trzecią część (do 384 lub nawet 768 KHz), konieczny jest renderer lub dekoder sprzętowy. Dekodery sprzętowe obecne są w sprzęcie audio najwyższej klasy, od firm takich jak Bel Canto, Meridian czy Mytek.

Jednak by wyrenderować niemal w pełni „rozłożony” plik MQA wystarczy niewielki sprzęt. DAC USB podłączany do komputera lub… smartfon LG.

Wymienione wcześniej w tekście smartfony LG jako jedyne są w pełni kompatybilne z plikami MQA, a co za tym idzie, jako jedyne oferują najwyższe doznania podczas korzystania z Tidal Masters.

LG V40 w połączeniu ze Spotify gra lepiej od dowolnego smartfona. W połączeniu z Tidal Masters gra lepiej od niejednego audiofilskiego odtwarzacza.

Każdą wolną chwilę ostatniego tygodnia spędzałem w słuchawkach na uszach. Tak jak zazwyczaj słucham muzyki w tle, tak tym razem wolałem słuchać jej celowo, z namysłem, analizując każdy szczegół utworów, które odkrywałem na nowo, choć znałem każdą nutkę kompozycji.

Jakość oferowana przez kombinację plików MQA z Tidal Masters i poczwórny, 32-bitowy, DAC w LG V40, obsługujący sygnał do 768 KHz, jest niezrównana. Żaden smartfon ze słuchawkami bezprzewodowymi i „standardowym” streamingiem nie może się z nią równać.

Tidal Masters i LG V40 to raj dla audiofila class="wp-image-927257"

Poziom szczegółowości plików MQA jest powalający. Celowo uruchamiałem ten sam utwór w Spotify i Tidal Hi-Fi, by naprzemiennie przesłuchiwać kolejne sekcje piosenek – różnica jest uderzająca.

Słychać ją szczególnie w utworach muzyki klasycznej i filmowej. W Tidal Masters możemy odsłuchać np. pełny soundtrack do „Władcy Pierścieni”. Soundtrack, który znam na wylot, nagle odkrył przede mną nowe tajemnice. Ścieżki smyczków, których nie słychać w skompresowanym streamingu w Spotify. Organiczne harmonie instrumentów dętych, których nie słyszałem nawet w zwykłym pliku FLAC tego samego nagrania. Drobne niedoskonałości, które z reguły giną w procesie masteringu, a odkryte z warstwy pliku MQA nadają muzyce żywotności.

Tidal Masters i LG V40 to raj dla audiofila class="wp-image-927245"

Niemniej imponujące warstwy pliki MQA odkrywają w muzyce współczesnej. Zachowują one bowiem wszystkie informacje, jakie producent zawrze w pliku jeszcze przed procesem masteringu i skompresowaniem. Zdziwiłem się np., gdy we wstępie do jednego z moich ulubionych utworów zespołu Alter Bridge usłyszałem delikatny phaser, którego nigdy wcześniej nie zauważyłem. Mogłem też na nowo docenić kunszt inżynierów odpowiedzialnych za albumy Red Hot Chili Peppers – okazuje się, że udostępnione w formacie MQA pliki nawet tak starych krążków jak „Blood Sugar Sex Magik” czy „Californication” skrywają niezliczone smaczki, które giną w typowym streamingu. Nie mówiąc już o nowych albumach – „The Getaway” to prawdziwa eksplozja nałożonych na siebie warstw, których nie da się rozróżnić, słuchając muzyki w niskiej jakości na słuchawkach bezprzewodowych ograniczanych przez przepustowość łączności Bluetooth.

Tidal Masters i LG V40 to raj dla audiofila class="wp-image-927254"

Dla tych, którzy słyszą różnicę, nie ma lepszego połączenia.

Oczywiście, jeszcze lepsze rezultaty możemy uzyskać, inwestując w drogie, duże i nieporęczne dedykowane odtwarzacze audio lub mobilne DAC, ale w mojej ocenie na tym etapie przyrost jakości jest niewspółmierny do poświęcanej wygody.

REKLAMA

Tymczasem kombinacja smartfona ze świetnym złączem słuchawkowym, streamingu muzyki w najwyższej możliwej jakości i dobrych słuchawek przewodowych może zaoferować doznania odsłuchowe, jakimi nie pogardzi nawet najbardziej wybredny meloman, przy jednoczesnym ograniczeniu targanego ze sobą sprzętu.

W ciągu ostatniego tygodnia jak nigdy dotąd przekonałem się, że streaming może zaspokoić audiofila, a złącza słuchawkowe w smartfonie wciąż mają swoje miejsce. Nie zmieniam zdania, że większości użytkowników są one zbędne, ale dla takich doznań, jakie może zaoferować 32-bitowy DAC w połączeniu z Tidal Masters i dobrymi słuchawkami, warto, aby zostały przynajmniej w niektórych smartfonach.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA