Wygoda i jakość dźwięku w streamingu nie muszą się wykluczać. Tidal wprowadził nową technologię
Przy całej swojej wygodzie i dostępności, streaming ma jedną, poważną wadę – jakość dźwięku. Spośród wszystkich dostawców jedynie Tidal przykłada do niej większą wagę, a dzięki nowej funkcji Tidal Masters właśnie stał się po prostu bezkonkurencyjny w tej kwestii.
Serwisy streamingowe takie jak Spotify czy Apple Music oferują nagrania muzyczne w dość… przeciętnej jakości. Max. 320 kbps (384 kbps w przypadku YouTube’a) bitrate jest wystarczający dla większości ludzi i stanowi sensowny środek między dobrą jakością audio, a rozsądnym rozmiarem pliku, który można swobodnie strumieniować.
Prawdę mówiąc, większość ludzi nawet nie usłyszałaby różnicy między plikiem skompresowanym stratnie (jak mp3) a jakością bezstratną, jak w przypadku płyt CD czy plików FLAC/ALAC. Nie do końca wynika do z tego, że mamy mało wyczulony słuch – bardziej z tego, że większość z nas odsłuchuje muzykę na sprzęcie, który i tak nie jest w stanie wiernie zreprodukować wysokiej jakości nagrania. Na słuchawkach za 100 zł między jednym a drugim różnicy po prostu nie ma.
Co jednak z tymi ludźmi, którzy cenią sobie dobrą jakość brzmienia? Przywykli do wysokiej jakości dźwięku płyt, zgromadzili bardzo drogi sprzęt i naprawdę mogą usłyszeć różnicę? Dla nich na rynku serwisów streamingowych jest tylko jeden wybór – Tidal.
Teraz Tidal zaoferuje muzykę jeszcze wyższej jakości, dzięki trybowi Tidal Masters.
Dotychczas Tidal w ramach dość drogiego abonamentu „Hi-Fi” oferował pliki o kompresji bezstratnej i formacie FLAC 1411 kbps. Różnica między standardowym plikiem AAC 320 kbps w Tidal Premium jest naprawdę kolosalna… o ile oczywiście wykorzystujemy do odsłuchu odpowiedni sprzęt.
Dla purystów to jednak wciąż za mało. Podobnie jak dla artystów, którzy nie po to spędzają setki godzin w studiach nagraniowych, by słuchacze otrzymali produkt, na którym nie będzie się dało usłyszeć większości niuansów i dynamiki nagrania.
Tutaj na scenę wkracza nowa technologia, która właśnie stała się integralną częścią Tidala – to technologia MQA (Master Quality Authenticated), którą serwis zawarł w nowym trybie Tidal Masters.
MQA to nowa jakość w świecie strumieniowania audio.
Kodek MQA powstał w 2014 roku, ale dopiero teraz ma szansę przebić się do głównego nurtu. Twórcy tego narzędzia obiecują powrót do złotych lat muzyki analogowej, kiedy na nagraniach słychać było „żywą” muzykę; minimalne rozbieżności w timingu muzyków, różnice w dynamice instrumentów… to wszystko, co dziś jest mordowane przez agresywną kompresję, radiowe wymagania odnośnie masteringu i kiepską jakość finalnego pliku z nagraniem.
Jak to działa? Kodek MQA jest kompatybilny z plikami FLAC/ALAC i potrafi odtworzyć na podstawie zawartych w nich informacji nagranie takie, jakim powinniśmy je usłyszeć. MQA niweluje artefakty i ograniczenia powstałe przy procesie kompresowania pliku i przywraca im jakość oryginalnego mastera, czyli nagrania źródłowego, z którego tworzony był plik. Co bardzo istotne – taki zabieg nie powiększa w znaczący sposób rozmiaru pliku, więc bezstratnie skompresowane pliki z kodekiem MQA nadal mogą był strumieniowane.
Tidal idzie jednak o krok dalej. Zamiast po prostu zaimplementować kodek MQA na wszystkich nagraniach, które są już dostępne w bazie, serwis stopniowo rozbudowuje bazę albumów, które można odsłuchać w tej technologii. Dlaczego? Bo MQA najlepsze efekty przynosi wtedy, gdy inżynier dźwięku zakoduje plik przy pomocy tego kodeku już na etapie masteringu, a plik zostanie zdekodowany na urządzeniu odbiorcy. W ten sposób zamiast sztucznie manipulować danymi zawartymi na pliku FLAC, kodek MQA po prostu „przywraca go” do początkowego stanu.
Tłumacząc to na ludzki język – sprawia, że do słuchacza trafia dokładnie takie nagranie, jakie wyszło spod rąk muzyków i producenta w studiu.
Już w tej chwili w bazie Tidala znajdują się tysiące nagrań Tidal Masters w technologii MQA. Aby je znaleźć, należy wejść do sekcji „Co nowego” w desktopowej aplikacji Tidala i z listy wybrać „Masters”. Albumów będzie stopniowo przybywać w raz ze wzrostem liczby partnerów MQA.
Niestety w tej chwili z MQA skorzystać można wyłącznie w desktopowej aplikacji Tidala, oczywiście tylko wtedy, gdy opłacamy abonament Tidal Hi-Fi. Tryb nie działa ani w przeglądarce, ani na urządzeniach mobilnych, ze względu na ograniczenia technologiczne. To powinno się jednak prędko zmienić. MQA bowiem nie wymaga do działania specjalnego sprzętu, gdyż cały proces odbywa się po stronie oprogramowania. Do udostępnienia jakości Masters na wszystkich urządzeniach mobilnych wystarczy więc aktualizacja aplikacji, choć oczywiście – na palcach jednej ręki można policzyć telefony, które będą potrafiły tę jakość należycie odtworzyć.
Do tej pory też zastosowanie MQA wymagało od producentów licencjonowania technologii i specjalnego oprogramowania, ale w 2017 roku na rynku mają się pojawić interfejsy audio i dedykowane dekodery wspierające Master Quality Authenticated. A to powinno sprawić, że wszelkie nowe nagrania będą kompatybilne z MQA. Wytwórnie będą też mogły zremasterować tzw. Back-catalog albumów przy użyciu tej technologii.
Kto wie? Może w perspektywie kilku lat wygoda i jakość dźwięku w przypadku streamingu przestaną się wykluczać. Tidal poczynił ku temu kolejny, bardzo ważny krok.