5G Playa? Niczym się nie różni od reklamy twarożku
Dyskusję na temat czy 5G Ready czy 5G Not Ready obserwuję bez większych emocji, bo wzajemne oskarżenia operatorów o nieetyczną reklamę, to nic nowego. Całkiem jednak wierzę, że z wybuchłej w mijającym tygodniu afery mogą być niespodziewane korzyści dla wszystkich.
Nie mam żadnych wątpliwości, że w swojej komunikacji Play z pełną świadomością gra na skojarzeniach ze standardem 5G i zawoalowaną sugestią, że to 5G już czeka na abonentów w jego sieci. Dla wielu to oszustwo – także dla szacownych osób z naszej branży, które znają się na rzeczy ponad przeciętnie. Dla mnie – niekoniecznie.
W ogóle trudno mi rozmawiać o oszustwie w obszarze komunikacji marketingowej, która... sama w sobie jest rodzajem oszustwa, na które nie ma paragrafu. Czym się różni 5G Ready Playa od reklamy twarożku, w której nie ma nic o składzie i wartościach odżywczych, ale jest uśmiechnięta mama, która podaje kanapki z tymże twarożkiem na wspólne śniadanie cudownej rodzinki, po czym – jedno po drugim – wyprawia latorośle i mężusia do szkoły/pracy, a sama idzie na spacer z pięknym goldenem? Idzie o dobre skojarzenie i sugestię, że ten twarożek wiąże się takim wymarzonym przez wiele mam obrazkiem. Oszustwo? Dla mnie – niekoniecznie.
Co do 5G Ready, to społeczeństwo rozstrzygnie obiektywnie, kiedy sąd wyda ostateczny wyrok z powództwa T-Mobile Polska przeciw Playowi o czyn nieuczciwej konkurencji.
Nie mogę przy tym nie wspomnieć, że kilka lat temu to samo T-Mobile komunikowało LTE 4G Ready w ofercie, w której LTE nie było dostępne (co prawda operator miał już technologię w sieci, ale w innych ofertach). UPC Polska komunikuje „internet światłowodowy”, choć w najlepszym razie oferuje FTTB. Natrząsa się z tego niemiłosiernie Orange, ale ten sam Orange kilka lat temu uprzejmy był określać swojego VDSL-a mianem Neostrady Fiber. I żeby obciąć od razu dywagacje na temat „krajowych cwaniaczków”, to fiber na VDSL-a jeszcze wcześniej wołało brytyjskie BT.
Jakby jeszcze sięgnąć pamięcią, to Play powtórzył ruch z 2011 r. kiedy (bez większej żenady) ochrzcił mianem 4G sieć HSPA+. Niedługo potem wszyscy operatorzy uruchomili „prawdziwe 4G”, które realnie spełnia standard... od 2018 r. W przyszłym roku zaś wszyscy nazwą mianem 5G dobre, poczciwe LTE-Advanced Pro. Zaś standard IMT-2020/5G wejdzie realnie do użytku 2-3 lata później.
No to czym ja się mam bulwersować? 5G Ready? Wolne żarty!
Nie wiem, czy naprawdę bulwersują się w T-Mobile, czy bez emocji rozniecili to ognisko i teraz na zimno dolewają oliwy. Jak to umiejętnie rozhajcować to się podgrzeje cały naród! Nic tak nie działa na wyobraźnie jak spór i zarzuty oszustwa. Widzę to zarówno po kilkach w nasze newsy o powództwie T-Mobile, jak i po reakcji na całą sprawę masowych mediów. Teraz technofreaki będą na wyścigi rozkminiać co to jest MIMO, modulacja 256QAM, synchronizacja sieci i burzliwie dyskutować, czy Play kantuje, czy nie kantuje – na co nie ma prostej odpowiedzi, więc dyskutować można w nieskończoność. Od freaków idzie zaś wiedza do masowego odbiorcy, w którym utrwalać się będzie przekonanie, że to 5G, to... hohohoho... musi być coś!
Ten poniekąd zabawny, poniekąd żenujący, spór może zdziałać więcej dla popularyzacji technologii, niż wszystkie pokazy operatorów i vendorów, którym nikt za bardzo nie wierzy, ani wszelkie pokwikiwania o „cyfrowej przyszłości” ze strony polityków, którzy w ogóle nie wiedzą o czym mówią.
Dlatego z lubością będę się wsłuchiwał w dyskusję, czy 5G Ready, czy nie ready.
* tytuł od redakcji SW
Łukasz Dec - założyciel i redaktor prowadzący serwisu TELKO.in. Dziennikarz branży technologicznej od blisko 20 lat.