Sprawdzamy największego konkurenta dronów DJI. Yuneec Mantis Q - recenzja
Yuneec Mantis Q to najnowszy dron największego konkurenta DJI. Mantis Q wyróżnia się składaną, kompaktową konstrukcją oraz kamerką 4K. Sprawdziłem, czy faktycznie jest w stanie nawiązać walkę z Mavikiem Air.
Yuneec - obok mniejszego Parrota - to firma, która od wielu lat walczy z DJI na polu konsumenckich dronów. I choć DJI odnosi coraz większe sukcesy, to bardzo kibicuję nowym konstrukcjom konkurencji. Bez niej mielibyśmy na rynku monopol, a to nigdy nie jest dobre dla klientów.
Yuneec Mantis Q to najnowszy dron firmy, który ma być tańszą alternatywą dla DJI Mavic Air.
Yuneec Mantis Q został wyceniony na 2145 zł i był zapowiadany jako alternatywa dla DJI Mavic Air, kosztującego 3350 zł. Różnica w cenie jest naprawdę duża i nie bierze się znikąd. Największą oszczędnością - i wadą - Mantisa Q jest brak gimbala. Kamerkę można przechylać w górę i w dół, ale nie jest ona stabilizowana mechanicznie. To bardzo duży brak.
Nagrania w rozdzielczości 1080p są stabilizowane elektronicznie, a w rozdzielczości 4K nie mamy żadnej stabilizacji. Lepiej wypada temat zdjęć, bo dron zapisuje fotografie JPG i RAW (DNG) w rozdzielczości 13 megapikseli, a matryca ma przekątną 1/3 cala. Na pokładzie jest kilka automatycznych trybów lotu ale nie znajdziemy systemów wykrywania przeszkód.
Kontroler pozwala uzyskać zasięg 800 m, a akumulator według producenta wystarcza aż na 33 minuty lotu. Maksymalna prędkość drona w trybie sport to 72 km/h. Konstrukcja jest składana, a dron z akumulatorem (oczywiście wymiennym) waży zaledwie 480 g.
Tak wypada Yuneec Mantis Q w pigułce. Przyjrzyjmy się mu z bliska.
Zestaw jest bogaty, choć przydałby się dodatkowy akumulator.
W podstawowym zestawie z dronem Yuneec Mantis Q znajdziemy kontroler, łącznie trzy komplety śmigieł, jeden akumulator, ładowarkę-hub obsługującą do trzech akumulatorów, przewody zasilające i kabel USB do ładowania kontrolera. Miłym dodatkiem jest także karta microSD o pojemności 16 GB.
Mamy więc wszystko, czego potrzeba, choć przydałby się zapasowy akumulator. Dwa dodatkowe ogniwa są w zestawie Valuepack, który wyceniono na 2575 zł.
Dron jest malutki i składany.
Yuneec Mantis Q to niewielka konstrukcja wykonana z plastiku. W formie złożonej dron jest naprawdę miniaturowy. Po rozłożeniu ramion wymiary rosną, ale nadal Mantis zalicza się do małych dronów.
Plastiki nie są najwyższej jakości, ale są dobrze spasowane i nie trzeszczą. Składana konstrukcja ramion jest solidna. Przewody biegnące w ramionach są osłonięte grubym splotem. Dron waży tylko 480 g, więc polskie prawo pozwala nim latać w miastach.
Składane są również śmigła. Mam zarzut co do ich mocowania, bo przykręcenie śmigieł wymaga śrubokręta. Szkoda, że Yuneec nie zastosował systemu szybkiego montażu.
Z przodu znajdziemy kamerkę osadzoną na konstrukcji, która może przypominać gimbal. Nie ma tam jednak mechanicznej stabilizacji. Wymienny akumulator znajduje się na górze.
Kontroler sprawdza się bardzo dobrze. I nie gubi zasięgu.
Kontroler jest dołączony do zestawu i ma uchwyt na smartfon. Aparatura łączy się z dronem radiowo, a ze smartfonem poprzez przewód USB, czyli dokładnie tak jak w dronach DJI. W trakcie lotu widzimy na ekranie smartfona podgląd obrazu z kamery a także dane telemetryczne.
Pod gałkami kontrolera znajdziemy przycisk powrotu do domu i przełącznik trybu sport, w którym szybkość drona rośnie z ok. 22 km/h aż do 72 km/h.
Pod palcami wskazującymi są przyciski nagrywania filmu, robienia zdjęć i dwa pokrętła. Jedno odpowiada za ruchy kamerą na kierunku pionowym (zakres od pełnych 90 stopni pionowo w dół, poprzez „poziome” 0 stopni, aż do 20 stopni w górę). Drugie pokrętło jest konfigurowalne i może odpowiadać np. za kompensację ekspozycji aparatu.
Kontroler jest wygodny, ale z dużym smartfonem staje się źle wyważony. Przydałyby się mocniej zaznaczone uchwyty, które wchodziłyby głębiej w dłoń. Kształt zbliżony do mydelniczki nie jest szczytem wygody, ale dronem da się sterować w sposób pewny.
Aplikacja bardzo przypomina rozwiązanie DJI.
Widać wyraźnie, że konstruktorzy Yuneec wzorowali się na aplikacji DJI, która jest naprawdę dobra. Większośc ekranu zajmuje podgląd obrazu z kamery, a przy krawędziach widzimy informacje i ustawienia. Na górze mamy poziom naładowania akumulatora i informacje o satelitach GPS, na dole dane telemetryczne, po lewej przyciski lądowania, powrotu do domu i dodatkowych trybów, a po prawej panel ustawień kamery, który wygląda jakby był przeklejony z aplikacji DJI, tyle że ma mniej zmiennych.
Dron obsługuje wykrywanie twarzy i sterowanie głosem wewnątrz aplikacji. Smartfon rejestruje dźwięk i przekazuje komendy do drona za pośrednictwem kontrolera. Działa to po angielsku, ale ta funkcja to raczej ciekawostka. Wykrywanie komend działa na tyle niestabilnie, że po prostu bałbym się obsługiwać w ten sposób drona.
Jak lata Yuneec Mantis Q?
Dron zachowuje się na niebie w sposób bardzo pewny i radzi sobie nawet z dużymi podmuchami wiatru. Nie zdarzył mi się ani jeden przypadek zerwania łączności czy podglądu z kamery. Producent deklaruje zasięg transmisji do 800 m, ale osobiście testowałem urządzenie tylko na legalnym zasięgu, a więc w zasięgu wzroku (do ok. 100–120 m). Przy takich odległościach dron nie sprawia żadnych problemów.
Trzeba się za to przyzwyczaić do podglądu z kamery, która nie ma gimbala. Kiedy gwałtownie wyhamujemy lot, wszystkie drgnięcia drona będziemy widzieć na kamerze, co może dawać złudzenie, że dron traci stabilność i za moment spadnie z nieba. Początkowo podgląd przy szybkich manewrach wzbudza niepokój, ale można się do niego przyzwyczaić. Trzeba mieć świadomość, że nie jest to poziom podglądu znany z dronów DJI.
Yuneec Mantis Q ma trzy automatyczne tryby lotu. Pierwszym jest Point od Interest, w którym dron wykonuje okręgi wokół wybranego punktu, kierując kamerę zawsze w stronę obiektu. Tryb aktywuje się nieco inaczej niż w dronach DJI (nie trzeba podlatywać nad obiekt), ale całość działa na bardzo podobnej zasadzie.
Drugi tryb to Journey, w którym dron odlatuje na zadaną odległość, a następnie podlatuje do początkowego punktu. Ostatni tryb to Visual follow, w którym dron podąża za wybraną postacią. Mantis Q ma tendencję do gubienia się w tym trybie.
Stabilizacja elektroniczna w wideo jest zaskakująco wydajna, ale działa tylko w 1080p.
Mantis Q potrafi stabilizować elektronicznie wideo 1080p w 30 i w 60 kl./s. Przykładowe nagranie w trybie Point of Interest zobaczycie poniżej.
Dla porównania niżej znajdziecie film w 4K, bez stabilizacji. Jest to nagranie z tego samego miejsca, również w trybie Point of Interest.
Sama jakość obrazu jest dobra, ale brak gimbala jest bardzo odczuwalny. Nagrania w 4K są w większości przypadków nieużywalne. Przy małym wietrze i ostrożnym locie być może uda się wykorzystać fragmenty i wystabilizować je w programie do montażu, ale zdecydowanie bardziej polecam nagrywanie w 1080p.
Jakość stabilizacji elektronicznej jest zaskakująco dobra, choć EIS nie może równać się z gimbalem.
Lepiej wypada temat zdjęć.
Zdjęcia JPG prezentują się dość przeciętnie, ale dron nadrabia w trybie RAW. Pliki DNG mają znacznie większy zakres tonalny, który pozwala na spore możliwości podczas obróbki. Surowe pliki mają bardzo wyraźną winietę i zniekształcenie beczkowe, ale można sobie z nimi poradzić w postprocesie.
Co prawda w oprogramowaniu brakuje opcji bracketingu, ale można go zrobić ręcznie, bo aplikacja pozwala sterować ekspozycją. Poniżej efekt złożenia trzech ekspozycji (–2 EV, 0 EV i +2 EV) zrobionych w DNG do zdjęcia HDR. Po obróbce taki materiał ma bardzo wysoką jakość.
Poniżej inny przykład.
To wszystko sprawia, że Yuneec Mantis Q jest dronem dla fotografów, którzy tylko okazjonalnie nagrywają filmy.
Yuneec Mantis Q jest dronem zauważalnie tańszym od DJI Mavica Air. Mantis Q kosztuje 2145 zł, a Mavic Air w najtańszej wersji to wydatek 3350 zł. Różnica jest naprawdę duża, ale przekłada się na braki w specyfikacji.
Największą bolączką jest brak gimbala, który wpływa nie tylko na wideo z kamery, ale także na chaotyczny podgląd obrazu podczas lotu. W trybie Full HD mamy stabilizację elektroniczną, ale to tylko namiastka gimbala. Mimo to podczas lotu dron zachowuje się na niebie jak urządzenie z wyższej półki. Lot jest stabilny i przewidywalny.
Brak stabilizacji w wideo 4K w moich oczach wyklucza Mantisa Q w zastosowaniach wideo, ale dron sprawdził się nadspodziewanie dobrze w trybie zdjęciowym. Bardzo brakuje trybu automatycznego bracketingu ekspozycji, ale jeśli odtworzymy go ręcznie i złożymy zdjęcia do HDR-a, zakres tonalny fotografii jest potężny. Bardzo pomagają tu zdjęcia RAW.
Jak widać, Yuneec Mantis Q ma sporo ograniczeń, dlatego zakup tego urządzenia trzeba mocno przemyśleć. To może być jeden z najlepiej fotografujących dronów w cenie ok. 2000 zł, ale jednocześnie brak gimbala sprawia, że w kwestii wideo dron sprawdzi się tylko do zabawy i okazjonalnych nagrań. Jeśli nie chcesz wydawać na drona więcej niż 2200 zł, Mantis Q to jedna z najciekawszych propozycji. Jeśli natomiast możesz dołożyć ok. 1200 zł do Mavica Air, będziesz z niego zdecydowanie bardziej zadowolony.