Cyberpunk 2077 zbyt żywy i kolorowy? Błędem nie jest zwiastun, ale wasze oczekiwania. Ten świat nigdy nie był drugim Blade Runnerem
„Za jasno“. „Zbyt kolorowo“. „Gdzie mroczne miasto pełne deszczu i spalin“ - pierwsze reakcje na zwiastun gry Cyberpunk 2077 ewidentnie pokazują, że nie do końca tego spodziewali się gracze. Wszyscy wyobrażali sobie interaktywnego Blade Runnera, podczas gdy Polacy z CDP RED zaskoczyli kolorowym, dynamicznym, żywym materiałem reklamowym. Czyli zrobili wszystko co w ich mocy, aby świat ze zwiastuna był zgodny z uniwersum Cyberpunka.
Blade Runner miał gigantyczny wpływ na cyberpunkową otoczkę. Od lat producenci kolejnych futurystycznych filmów i seriali wzorują się na ciemnej, brudnej, gęstej wizji zarysowanej przez wizjonera Philipa K. Dicka, a następnie zekranizowanej pod okiem mistrza Ridleya Scotta. Łowca Androidów położył się rozległym cieniem na całym gatunku sci-fi. Gdy myślimy o futurystycznym mieście z dalekiej przyszłości, najczęściej przed oczami mamy właśnie Los Angeles, w którym Harrison Ford lata powietrznym samochodem.
Tylko niewielu wie, że uniwersum Cyberpunka znacznie różni się od wizji Philipa K. Dicka.
Oba światy mają wiele punktów wspólnych, ale jedno diametralnie je różni - psychologia, postawa i zachowanie mieszkańców mega-miast. W Blade Runnerze białkowe życie jest schowane za ścianami wieżowców, wielkimi reklamami oraz bezosobową technologią. Cyberpunk jest tego kompletnym przeciwieństwem. W uniwersum, które CDP RED przekuwa na grę wideo, ludzie rwą się, aby zostać wyróżnionymi z tłumu. Aby zostać zauważonymi.
Największe pragnienie cyberpunków to właśnie rozpoznawalność i widoczność. Życie na krawędzi, przy poklasku osób na widowni. Blade Runner jest jak cicha i ciemna serwerownia, podczas gdy Cyberpunk 2077 to główna strona portalu społecznościowego. Każdy stara się krzyczeć swoją postawą, że jest naj - najlepszy, najdroższy, najprzystojniejszy, najbardziej wyuzdany albo najodważniejszy. Night City to miasto osób, których postawę i filozofię świetnie oddaje słowo w języku angielskim. Aglomeracja w grze Cyberpunk 2077 to gigantyczne skupisko flamboyantów.
Kim są flamboyanci?
Flamboyant to grzeczne, raczej pozytywne określenie na osobę, którą w przypływie złości moglibyście nazwać attention whore. Flamboyant jest slangowym określeniem wywodzącym się z architektury, gdzie kierunek o tej samej nazwie dotyczył późnego gotyku. Flamboyant cechował się wielką drobiazgowością i przesadną, karykaturalną momentami obecnością elementów ozdobnych. „Płomienisty“ styl trafił do potocznego słownika Wyspiarzy, którzy w ten sposób określają osoby chcące się wyróżnić i zostać zauważone. Za wszelką cenę.
Night City w grze Cyberpunk 2077 to miasto flamboyantów. Osób z krzykliwymi fryzurami, pstrokatymi strojami i parciem na szkło. Wśród cyberpunków miarą powodzenia nie jest to, ile spluw nosisz pod płaszczem ani ile masz kredytów na koncie, ale właśnie rozpoznawalność. Przebojowość. Brawurowość. Marka w branży. Wizja świata w grze CDP RED jest zgodna z fundamentalną zasadą papierowego podręcznika dla cyberpunków:
Istotę Cyberpunka 2077 dobrze podsumowuje Tomasz Krajewski na platformie Facebook.
Jeżeli czujecie się zagubieni po najnowszym zwiastunie gry CDP RED, koniecznie przeczytajcie poniższy wpis na platformie społecznościowej. Dzięki niemu będziecie mieli nieco lepsze rozeznanie w tym, czy powinien, a czym nie powinien być Cyberpunk 2077. Jeśli liczyliście na powtórkę z Blade Runnera, to od razu wybijcie to sobie z głowy. Świat cyberpunków jest znacznie bardziej dynamiczny, żywy, kolorowy i efekciarski.
Oczywiście CDP RED nie pozostaje bez winy. Pierwsze materiały dotyczące gry Cyberpunk 2077 pozwalały sugerować, że będziemy mieli do czynienia z kalką futurystycznej wizji Ridleya Scotta. Widzieliśmy skąpane w nocnym świetle neonów ulice i ciemne chmury unoszące się nad drapaczami chmur. Do E3 2018 gracze mieli prawo wierzyć, że gra Redów będzie bliższa Blade Runnerowi niż papierowemu Cyberpunkowi. Okazuje się jednak, że polscy producenci podjęli odważną decyzję o stworzeniu krzykliwej aglomeracji, jaką pamiętają starsi wyjadacze papierowych RPG.